Chcąc nie chcąc dzisiaj mamy "prima aprilis", więc aby zrobić sobie psikusa wymyśliłem w ten dzień walnąć 2 setkę w tym roku (poza tym trasę dedykuję mojemu wnusiowi, który biedniutki leży w szpitalu, coby mi szybko wyzdrowiał i z dziadkiem poszedł na pierwszą swoją wycieczkę rowerową...bo rowerek właśnie dostał). Rano nie wydawało się, że będzie żar z nieba o czym przekonałem się w drodze powrotnej, ale ogólnie było "piknie", prawie bezwietrznie, na trasie spotkałem wielu znanych mi bikerów. Wyjeżdżając z Ueckermünde spotkałem dużą grupę bikerów z prawobrzeża, którzy jak myślę okrążali Zalew Szczeciński (co roku robią takie kółeczko przed "Gryfusem"), w Rieth spotkałem Huberta z rodziną (też na rowerkach), w Podbrzeziu znanego blogera Łukasza jednym słowem dziś na trasie było wielu, wielu rowerzystów (opisu trasy nie będzie, bo wszyscy już z moich opisów ją znacie).