Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:698.45 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:18:33
Średnia prędkość:19.00 km/h
Maksymalna prędkość:38.00 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:34.92 km i 6h 11m
Więcej statystyk

Schwedt (Zatoń Dolna z drugiej strony Odry)

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(6)



Do tej wycieczki skłoniły mnie trzy rzeczy, po pierwsze dostałem "Rozkaz" wykorzystania urlopu za zeszły rok, po drugie to pogoda która miała być w dniu dzisiejszym iście letnią, a po trzecie to zdjęcia zrobione przez nasze koleżanki z "Bikestats" Małgosi i Tuni, które przedstawiały malowniczo położony kościółek na wzgórzu w Zatoniu Dolnym, a które tak mnie urzekły że celem dzisiejszego przymusowego urlopu mogło być tylko jedno miejsce Zatoń Dolna :). Dzień zapowiadał się faktycznie fantastycznie, wyjechałem o 7.00 ze świecącym na niebie słońcem i przez Tanowo, Głębokie, dojechałem do Jeziorka Słoneczne i przez Europejską udałem się na Przecław, Kołbaskowo i granicy w Rosówku.


Ścieżka rowerowa przy Jeziorku Słonecznym

Granica w Rosówku


Następnym etapem było Neurochlitz i Gartz, i tu już zacząłem odczuwać wiatr, który na tych otwartych terenach (same puste pola) wiał z zachodu i bardzo mi dokuczał bo wiał z boku i ograniczył moją prędkość.

Gartz nad Odrą

Z Gartz udałem się na znaną wielu bikerom ścieżkę rowerową po wale przeciwpowodziowym, a ta z kolei ciągnie się wzdłuż Odry do samego Schwedt przez bardzo malownicze tereny, które obecnie w wielu miejscach są zalane przez naszą Odrę.



Friedrichstchal



Ależ ta Odra wylała

I tak jadąc przez te malownicze tereny dojechałem do Schwedt





Dzisiaj wiedząc że dystans będzie długi, a może padnie nawet jakiś "rekordzik życiowy" nie skręcałem do Schwedt, które już odwiedziłem parę miesięcy temu, ale skręciłem w stronę granicy w Krajniku Dolnym.




Na samej granicy przez parking samochodowy zjechałem w dół prosto na wał przeciwpowodziowy, na którym z płyt betonowych ułożono ścieżkę rowerową (ale o tym bardzo wielu bikerów z tego forum zapewne wie)



Most Schwedt-Krajnik Dolny

Słońce już mocno przygrzewało kiedy z daleka wreszcie zobaczyłem to cudo, które mnie tak urzekło na zdjęciach naszych koleżanek.




Kościół św. Maksymiliana Kolbe w Zatoniu Dolnym

Może komuś wyda się śmieszne nazwać to cudem, ale na swój sposób jego położenie na tym wzniesieniu i w dole płynąca Odra nadaje mu bardzo wiele uroku, a jest to zabytkowy kościół św. Maksymiliana Kolbe, który został wzniesiony w 1711 r. Świątynia utrzymana jest w stylu barokowym, zbudowana z cegły. Pierwotnie była to parafia ewangelicka, obecnie modlą się w niej katolicy. Drewnianą wieżyczkę nadbudowano na początku XIX wieku. Zabytek jest sukcesywnie remontowany. We wnętrzu znajduje się ołtarz Henryka Bernarda Hattenkerell'a - snycerza z Morynia......i na tyle historii i pomału czas wracać. Poleżałem (nabierając sił na drogę powrotną) trochę na ławeczce przy śluzie wodnej, których po niemieckiej stronie mnóstwo, zrobiłem mnóstwo zdjęć, i czas ruszyć cztery litery i wracać do domu.




Śluza wodna

Droga powrotna była identyczna, jak ta którą przyjechałem, nie chciałem nic wymyślać na siłę bo dystans i tak miał być duży, a silnie wiejący wiatr wybijał mi z głowy wszelkie głupie pomysły na wielkie rekordy życiowe. Muszę przyznać że miałem chwile zwątpienia w drodze powrotnej czy dojadę, szczególnie na otwartych terenach za Gartz gdzie "Wmordewind" był już tak silny, że ograniczył moją prędkość do 15 km/h a najgorsze były przejeżdżające TIRy, które przy tym wietrze albo mnie chciały wciągnąć po koła, albo zdmuchiwały do rowu na pobocze....dosłownie przeżyłem horror. Sytuacja się poprawiła gdy dojechałem do Kołbaskowa i Szczecina gdzie teren był bardziej osłonięty.


Przecław

Uroczysko na Głębokim

Reasumując wycieczkę do Zatonia zaliczam do bardzo, bardzo udanych, mimo wielkiej walki z wiatrem, ze swoimi słabościami (ma się już swoje lata), widoki które tam zobaczyłem....jak to się mówi "BEZCENNE" i do tego w swoje 52 urodziny zaliczyłem nowy rekord życiowy na rowerze 150 km :)))

Altwarp (wycieczka z Sama Rama i RS)

Sobota, 24 marca 2012 · Komentarze(10)



Planem mojej dzisiejszej wycieczki było Altwarp, ale na drodze z Tanowa do Dobieszczyna spotkałem dużą ilość rowerzystów, jak się okazało była to grupa z Polic z klubu Sama Rama, która jechała na "Powitanie Wiosny 2012" i topienie Marzanny w Hintersee. Jak się jeszcze okazało była z nimi też silna grupa ze Szczecina Rowerowy Szczecin oczywiście pod dowództwem Krzyśka Monter61, oraz Paweł "Misiacz", Piotrek "Bronik", Basia "Rudzielec 102", Jacek "Jaszek", Artur "arturrop1" z Polic, Paweł "Oclahomapl". Gdy dojechaliśmy do granicy w Dobieszczynie szef grupy Sama Rama zarządził postój na wspólne zdjęcie




Następnie udaliśmy się do Hintersee na spotkanie z niemieckimi uczestnikami zabawy.


Było kolorowo i zabawnie

Ja w planie miałem jednak wycieczkę do Altwarp, do której ochoczo przyłączyła się grupa z RS, i pojechaliśmy przez Ludwigshof do Rieth.



Następnie udaliśmy się znaną na tym forum ścieżką rowerową do Warsin i Altwarp na równie znaną "Fischbrötchen"


Ścieżka rowerowa Warsin-Alwarp


Basia znana jest z tego że kocha zwierzęta

Po krótkim odpoczynku przyszedł czas powrotu, i czas SKRÓTÓW które przebiegały przez wydmy śródlądowe Altwarp, oraz wąskimi ścieżkami dojechaliśmy do cmentarza żołnierzy radzieckich. W czasie II wojny światowej na półwyspie utworzono trzy obozy jenieckie dla żołnierzy francuskich, włoskich, belgijskich oraz radzieckich. Pozostałością po tych obozach jest ów cmentarz żołnierski z 79 masowymi grobami jeńców, głównie radzieckich.


Wydmy śródlądowe w Altwarp



Cmentarz żołnierzy radzieckich

Następnie dalej "Skrótami" przez las ominęliśmy Warsin wyjeżdżając na ścieżkę prowadzącą do Rieth.


Port w Rieth

Krzysiek sprawdza pomost

Słońce zaczęło mocno przygrzewać i nikt nie chciał jechać dalej

Robiło się coraz później a Paweł "Oclahomapl" chciał zdążyć na pociąg o 17 do Stargardu no i ja miałem wcześniej przyjechać, dlatego oderwaliśmy się od grupy, która jak się później okazało zajechała jeszcze na festyn w Hintersee zorganizowany przez klub "Sama Rama" i mieszkańców Hintersee. Paweł przycisnął ostro na pedały a ja lajtowo udałem się przez Dobieszczyn, Tanowo do Polic. Reasumując pogoda, towarzystwo, trasa było super wspaniałe i mam nadzieję że nieraz to powtórzymy.