Na weekend nie planowałem żadnej wycieczki, ponieważ obiecałem synowej i synowi pomóc im w pracach wykończeniowych w ich nowym mieszkaniu, które ze względu że jest w stanie deweloperskim wymaga wkładu własnej pracy, tym bardziej że syn wymyślił sobie masę zabudów z płyt gipsowych i skomplikowaną instalację elektryczną tzw. "Inteligentny dom". Wczoraj trochę podgoniliśmy z pracą i "Młodzi" dali mi na dzisiaj wychodne, z czego skwapliwie skorzystałem i wskoczyłem na "Meridę" i pognałem w siną dal. Dzisiejsza wycieczka została zainspirowana ( tak na gorąco podczas jazdy w kierunku Tanowa) niedawnym wpisem Janusza, który na swoim blogu wspomniał o nowej asfaltowej ścieżce rowerowej z Glashütte do Grünhof.
Początek ścieżki od strony Hintersee
Wbrew pozorom ścieżka jest (nie wiem dlaczego) jeszcze zamknięta
Co tu dużo pisać, ścieżka jest fenomenalna bo asfaltowa, to taka autostrada dla rowerów, którą można porównać do naszej Łęgi-Buk i mam nadzieję że przedłużą ją do Locknitz w ten sposób będzie to ciekawa trasa na fajne wycieczki.
Merida dostała nowe ogumienie i dętki bo stare mocno już były zdezelowane
Z Grünhof pomknąłem do Pampow ponieważ prognozy meteo nie wróżyły na dzisiaj dobrej pogody i wyszła mi taka mała pętla.
W Pampow prawdopodobnie bociany opuściły już gniazdo
Jak Pampow to i mini zoo w Blankensee
Gdy minąłem granicę w Blankensee rower jakoś mi sam skręcił w stronę ścieżki rowerowej w Łęgach, chyba chciał faktycznie porównać naszą z nowo wybudowaną Glashütte-Grünhof.
Po przejechaniu Łęgi-Buk Merida stwierdziła że nasza jest węższa, ale z przepięknie zaprojektowanymi przystankami dla rowerzystów, których u Niemców na razie nie uwidzisz.