Pogoda dzisiaj rewelacyjna aby siedzieć w domu. Tak więc na koń i w drogę poodwiedzać STARE kąty (stare, ale jare). W słońcu jechało się wyśmienicie lecz w cieniu, którego jadąc lasami nie brakuje kopyta mi zmarzły.
Tydzień temu odwiedzając "Stare Warpno" zaplanowałem na dzisiaj odwiedzić Nowe Warpno zahaczając w drodze powrotnej o znane już wszystkim Rieth (ot taka sobotnia laytowa wycieczka). W poprzednim tygodniu miałem jeździć rowerem do pracy, aby wreszcie zacząć łapać kondychę, lecz pogoda jak to pogoda zrobiła mi figla i przez cały tydzień lało...dopiero dzisiaj nareszcie wyjrzało słońce, choć rano było bardzo rześko -2 stopnie. W miarę upływu czasu temperatura zaczęła rosnąć i jechało się wyśmienicie, nawet wiatru nie było.
NOWE WARPNO
Altwarp widziane z Nowego Warpna
RIETH
No i na mostku granicznym
Dzisiaj korzystając z pięknej pogody zamieszczam dużo zdjęć (wyjątkowo dostałem weny na robienie fotek).
Dzisiaj chcąc wykorzystać piękny słoneczny dzień mimo, że wczoraj trochę przesadziłem (brak powera) zwlokłem się z łóżka i pognałem odzyskać formę. W Dobrej spotkałem Janusza, który dzielnie walczył z podmuchami wiatru (dzisiaj wyjątkowo był upierdliwy). On wybierał się do Locknitz ja z kolei do Pampow (Janusz jeszcze raz serdecznie pozdrawiam).
Chcąc wykorzystać piękny, słoneczny dzień (METEO takowy na dzisiaj zapowiadało) wybrałem trasę do Altwarp chcąc się sprawdzić, czy zostało choć trochę zeszłorocznej "kondychy". Budząc się o 6:00 już miałem popsuty humor, ponieważ za oknem lał deszcz (gdzie te zapowiadane słońce). Chcąc nie chcąc "walłem się do wyra" i wstałem o 10 (na szczęście już nie padało, ale słońca na niebie jak na lekarstwo). Przez całą drogę słońce wyszło dopiero jak wróciłem do Polic, ale pogoda zrekompensowała bardzo ciepłym "dzionkiem" jak na tę porę roku.
Tradycyjnie trasa wiodła przez Luckow
Ukryty pośród drzew pałac w Vogelsang Warsin
Plaża w Vogelsang Warsin
ALTWARP
Ten kuter focę za każdym razem gdy jestem w tej miejscowości (po prostu niema ładniejszej "łajby" :))
Nowe Warpno widziane ze Starego Warpna :)
Nie chcąc się taplać w błotku drogę powrotną nie wybrałem starym traktem do Warsin, tylko wróciłem tą samą ścieżką rowerową. Muszę nadmienić, że obecnie ciężko się jeździ po moich niemieckich szuterkach pełno na nich szyszek, połamanych gałęzi po ostatnich wichurach, które nawiedziły nasze rejony, dodatkowo jeszcze ziemia nie wyschła i jeździ się trochę gorzej niż latem.
Jak zwykle nie mogło zabraknąć koni w Ludwigshof
Reasumując na koniec moją pierwszą SETKĘ w tym roku muszę się przyznać, że jest źle...poza wspomnianymi utrudnieniami na szutrach stwierdzam totalny brak formy (no i poświąteczna oponka jakby się powiększyła). Wystarczył półtora miesięczny zastój i trasę, którą pokonywałem bez wielkich problemów dzisiaj przejechałem na oparach (wystarczy zobaczyć średnią), tak więc trzeba zacząć się ruszać a raczej na poważnie "kręcić", bo wiosna za pasem.