Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2017

Dystans całkowity:360.45 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:12:27
Średnia prędkość:22.01 km/h
Maksymalna prędkość:43.13 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:36.05 km i 4h 09m
Więcej statystyk

Fischbuła (Riether Stiege)

Sobota, 26 sierpnia 2017 · Komentarze(7)
Dzisiaj wyrwałem się z chłopakami na opisywaną przeze mnie wielokrotnie Fischbrötchen, a którą to najlepiej i na bogato podają tylko w Rieth. Po drodze spotkaliśmy grupę "Niewidomi na Tandemach", do których na chwilę się podłączyliśmy i razem pojechaliśmy odwiedzić Jarmark Augustiański w Jasienicy. Z Jasienicy przez Nową Jasienicę, Trzebież udaliśmy się do Rieth by spałaszować tamtejszy przysmak i zarazem cel naszej wycieczki (muszę się przyznać, że zjadłem 2 buły...musiałem być bardzo głodny ;))). W drodze powrotnej kolega Jacek vel "Jaszek" miał pecha i tuż za Rieth pękła mu linka od tylnej przerzutki  (dalsza trasa była dla niego istną mordęgą i makabrą).





Jasienica i Jarmark Augustiański








.

Locknitz

Środa, 23 sierpnia 2017 · Komentarze(4)
Dalszy ciąg bujania się po okolicy (pogoda dalej taka jakaś nijaka, która nie napawa mnie do dłuższej trasy).



(Zrobione 80 km (zapomniałem włączyć STRAVĘ)

LOCKNITZ



Dworzec w Locknitz

Tradycjne foto "KOTA"

Przystań w Locknitz

.

Koblentz

Wtorek, 22 sierpnia 2017 · Komentarze(8)
Ostatni 3 tydzień urlopu mam nadzieję spędzić w siodełku, o ile oczywiście nasza kapryśna aura w tym roku pozwoli. Pierwszy tydzień był bardzo intensywnie chodzony w bieszczadzkim piekle...mówię piekle bo dosłownie i w przenośni temperatury w cieniu dochodziły do 37 stopni, i dla mnie człowieka przyzwyczajonego do temperatur bardziej umiarkowanych był to szok termiczny, ale i tak zakochałem się w tych "górkach" i na pewno nieraz tam jeszcze wrócę, bo dużo jeszcze pozostało do zwiedzenia i przechodzenia. Drugi tydzień był bardziej laytowy, choć również spędzony w biegu, a  polegał na zwiedzaniu Wieliczki kochanego od dawna Krakowa, teściowej i Warszawy. Dzisiaj nie zrażony pochmurnym dniem (jak ja marzyłem o takim chmurkach wspinając się na Tarnicę, Halicz i Rozsypaniec)  wyskoczyłem na swoją pętelkę do Koblentz tylko w krótkich spodenkach, i to było moją zgubą bo tyłek i nogi zmarzły mi okrutnie (jeszcze do tej pory nie mogę odtajać).







Boże, który to już raz było focone


Jezioro Haussee


W drodze pomiędzy Dorotheenwalde a Breitenstein wylała rzeka Randow i czeka nas przeprawa w pław


Tylko łabędzie mają radochę

I aby tradycji stało się zadoś "Grobowiec Rodziny Von Eickstedt".


.