I znowu urlop...po załatwieniu pewnych pilnych obowiązków, które zleciła mi małżonka szybki wypad na jakąkolwiek pętlę. Jak szybko wyjechałem, tak szybko uciekłem do lasu bo wiało dziś okrutnie zimnym badziewiem. Po wielu perypetiach z Endo-Srędo dzisiaj próba nowego programu STRAVA, który poleca Marek (na razie uczę się go obsługiwać).
We wczorajszym wpisie Endomondo dostałem od naszej koleżanki "Uli" reprymendę, mianowicie o tej porze powinno się wyciszyć organizm i ostro zwolnić prędkości na rowerach. Dzisiejsza pętla to tzw. "Łapanie tlenu", i jak Ona to nazwała "Piano, piano". Dzisiaj chociaż pogoda była znowu nie za bardzo rowerowa, można było spotkać wielu rowerzystów (w Tanowie minąłem Jarka "Gadzika" z kolegą).
Po wczorajszej "SECIE" dzisiaj pełen lajt, tym bardziej że pogoda typowo jesienna...mgliście, mżawka jednym słowem do dupy (do 7k pozostało mi jeszcze dokręcić 381km...chyba zdążę przed zimą ;)).