Dzisiaj wróciłem do wycieczki zaplanowanej w poprzednim tygodniu, a mianowicie bardzo lubianej przeze mnie trasy do Ueckermunde (miedzy Bogiem a prawdą pierwszy raz w tym roku). Pogoda dzisiaj wspaniała, prawie bezwietrzna i bardzo słoneczna (rano była wielka mgła, ale to tylko dowód, że będzie piękny dzień).
.
. Chociaż Garmin wskazuje tutaj 99 kilometrów to jednak wyszło mi prawie 102km , a to tylko dlatego, że go nie włączyłem ruszając z pod domu.
.
Egessin (tradycyjnie foto kościoła)
Ueckermunde (tradycyjnie zdjęcie ławeczki dla wielkoludów...ostatnio zasiadał na niej Kuba)
Dzisiaj mam "Dzień Wnuka" i z tego powodu ograniczony czas na rower. Wiaterek dalej dokazuje (choć dzisiaj trochę słabiej) i tak sobie ułożyłem trasę aby bardziej pomagał.
Piękna letnia pogoda, ale nie do końca ponieważ na otwartych terenach wiatr dawał się ostro we znaki, dlatego dojeżdżając do Dobieszczyna zrezygnowałem jazdę do Ueckermunde (to już nie na moje zdrowie kopać się z koniem, a dokładnie mówiąc z wiatrem). Wybrałem spokojną jazdę przez Puszczę Wkrzańską, która dokładnie osłania od "wiatru w ryj". .
W tym roku po raz pierwszy przekroczyłem granicę z Meklemburgią i od razu padło na Altwarp miejscowość, którą bardzo lubię odwiedzać ze względu na jej rybacki klimat (rybacki to może za dużo powiedziane). Po wczorajszych deszczach w lasach na szutrowych trasach dużo błotka, i co mnie najbardziej boli to od wielu lat postępuje degradacja przepięknej trasy rowerowej z Hintersee do Rieth (bardzo mnie to dziwi, ponieważ trasa ta jest bardzo uczęszczana przez niemieckich bikerów jak również polskich o czym świadczy dzisiejsza moja wycieczka na której mijałem mnóstwo rowerzystów na tej trasie...WIELKA szkoda). Dzisiaj bardzo mnie wymęczył zimny, ostry wiatr północno zachodni, który dopiero w drodze powrotnej trochę pomagał. .
.
Fota kościółka w Luckow musi być ;)
Altwarp
W drodze powrotnej zahaczyłem o Rieth Stiege celem zjedzenia pierwszej w tym roku Fischbrötchen häckerle, ale niestety Imbiss Inselblick zastałem zamknięty na cztery spusty (prawdopodobnie gospodarze boją się Covid-a). Po drodze wpadłem jeszcze na przystań w Rieth.
Na granicy zauważyłem, że służby leśne po Niemieckiej stronie wzdłuż całej granicy założyły siatki...jak mniemam chodzi chyba o ASF (Afrykański pomór świń).