Jezioro Triensee (Anklam)

Zapewne zastanawiacie się dlaczego akurat to jezioro (szczerze mówiąc to bardzo małe jeziorko), już tłumaczę...niedługo przymierzam się objechać Zalew Szczeciński z zahaczeniem o Peenemünde...jeden nocleg pod namiotem w Świnoujściu drugi właśnie w tym miejscu, i dlatego krótki rekonesans, aby nie jechać w ciemno. Jeziorko jest fantastyczne, fakt po drugiej stronie jest Kemping, ale szkoda ojro, tym bardziej że niema tam plaży a tutaj piękne zejście do wody i będzie można po trudach podróży się wykompać. Po drodze w Hintersee spotkałem naszych "Koksów" Lecha i Tomka, którzy wracali z maratonu 24 godzinnego na którym pokonali prawie 500 km (jak oni to wytrzymali...prawdziwe KOKSY).
Trasa znana bo już parokrotnie nią jechałem, ale zastałem na niej parę zmian, chociażby nowo wyasfaltowana ścieżka (fakt że tylko połowa) z Kamp do Anklam. że względu że dzisiaj miał być upalny dzień wyjechałem wyjątkowo o 4:30 (jeszcze nigdy tak wcześnie)

Droga 27 o poranku

W Ueckermunde też pusto i głucho (no tak o tej porze normalni ludzie śpią :)

Pierwszy popas

Wjeżdżamy do Anklamer Stadtbruch

Magiczne miejsce (szczególnie wcześnie rano)

Skręcamy w lewo


Takich ścieżek możemy u nas ze świeczką szukać

Prawie u celu podróży

Zboczenie zawodowe





Most dla rowerów na rzece Peene




Jeziorko Triensee (fajne miejsce na biwak w drodze do Świnoujścia).

W drodze powrotnej do Anklam


Reasumując, na dzisiejszej wycieczce pobiłem o 20 km swój skromny rekord życiowy (bo jak on się może równać z rekordem "Koksiaży"), poza tym dzisiaj było strasznie, bardzo gorąco i na dodatek zawiódł mnie Endomondo, który najzwyczajniej zaraz po uruchomieniu się wyłączył, dopiero koło Kamp chciałem porównać wyniki z licznikiem i zauważałem że to "BYDLE" się wyłączyło...zacznę chyba szukać innej aplikacji bo to badziewie niewarte jest tych pieniędzy :(
