Ueckermünde
Dzisiaj miał być piękny, słoneczny i ciepły dzionek...a jak było, to ci co dzisiaj wyjechali pokręcić mają na pewno własne zdanie, bo dla mnie do Ueckemünde jechało się rewelacyjnie (wiatr z północnego wschodu bardzo pomagał), ale droga powrotna to był istny koszmar...dosłownie na odkrytych terenach zostałem "wydymany" przez wiatr, który dzisiaj był dla mnie bezwzględny. Wspomniane słońce wyszło dosłownie na moment w wspomnianym Ueckermünde. Gdy przyjechałem do domu dosłownie nie czułem nóg (czas najwyższy zmienić ochraniacze, ponieważ moje no niby Shimano, które są -8 stopni są gówno warte).
Bundeswehra nie ćwiczy (a Arabowie u bram)
Egessin
Ueckemünde
Obowiązkowa fota "Wielkiej Ławeczki"
Trochę pogadałem z tamtejszym "Misiaczem"
Na plaży totalne "puchy"...nic dziwnego, bo wiało jak diabli.
Z plaży obowiązkowa wizyta w tamtejszym porcie rybackim na mojej ławeczce...dzisiaj spotkałem tam dostojnych gości, którzy bardzo łakomie spoglądali na moją kanapkę, no cóż trzeba było się podzielić.
Trasa powrotna jak wcześniej wspomniałem to walka z wiatrem, jedynie w lasach można było trochę odetchnąć.
.