Schwedt (z młodymi)
Pomału kończą mi się pomysły na wycieczki rowerowe i dlatego jestem zmuszony odkurzyć stare sprawdzone trasy, dodatkowo aby nie było mi nudno jeżdżąc ciągle przez dobrze już poznane miejsca umówiłem się z synem i synową aby pokazać im co nieco po niemieckiej stronie. Wiem że nie są jeszcze wytrawnymi rowerzystami, dlatego ich celem miało być Mescherin (mieszkają na Europejskiej w Szczecinie)...może niedaleko, ale od czegoś muszą zacząć tym bardziej że synowa kupiła sobie fajnego KTM-a, którego chciała trochę przegonić (a wiadomo że najlepiej i bezpieczniej po niemieckiej stronie). Dojechałem przed 9 na Europejską i już razem pognaliśmy przez Ostoję, Karwowo, Smolęcin do Kołbaskowa, aby w Rosówku na granicy zrobić dłuższą przerwę.
Młodzi odpoczywając zastanawiają się co ich jeszcze czeka na trasie ;)
Po minięciu Neurochlitz udaliśmy się do Staffelde gdzie moim uczestnikom wycieczki ukazał się bardzo ostry zjazd do Mescherin, który w drodze powrotnej mieliby zaliczyć, dlatego padła decyzja jazdy do Gartz i powrotu z tego miasta (chociaż wyjazd z tego miasta też jest paskudny...cholerna kostka i stromy podjazd po niej).
Bardzo im się podobała ścieżka Z Mescherin do Gartz, która w taki gorąc to idealne wytchnienie dla zgrzanego ciała).
W Gartz pożegnałem się chwilowo z "Młodymi", którzy po chwili odpoczynku udali się w drogę powrotną, a ja pognałem pod wiatr, który uwielbia mi dokuczać do Schwedt.
Kosiarki
Zmieniłem torbę pod siodełkową i sztycę na SATORI, ponieważ stara to jakiś "noname" i się rozklekotała
Schwedt
Widzę że Stare Miasto pogrążone w remoncie
Pokręciłem się trochę po mieście i udałem się w drogę powrotną bojąc się, aby wiatr nie zmienił kierunku który ostro chłostał mnie po gębie w drodze do Schwedt, ale wiedziałem że z powrotem będę go miał z tyłu (i tak było aż do samego Gartz, gdzie zmienił się na boczny, ale już mniej dokuczliwy).
W poszukiwaniu nowych graffiti...poza starymi nic nie przybyło
Z tego kiosku można "focić" ptactwo na rozlewisku
Dzisiaj było też bardzo gorąco, ale do przyjęcia, wiatr poza tym że trochę dokuczał to jednak pomagał w schłodzeniu. Najważniejsze dla mnie, aby "Młodzi" złapali bakcyla rowerowego i pokręcili korbą ze "Starym" :)))
.
.