W poszukiwaniu "Grupy 123km"
Ahlbeck spowite mgłą
Dzisiaj miała być lajtowa wycieczka rowerowa z małżonką, ale ta w ostatniej chwili zrezygnowała z powodu totalnego zamglenia jakie dzisiaj nawiedziło nasze okolice. Dlatego szybki "spontan" aby wyjechać na przeciw grupie rowerzystów, którzy dzisiaj chcąc upamiętnić "Święto Niepodległości" wybrali się na 123 kilometrową wycieczkę. Widząc wcześniej mapkę wiedziałem że będą gnać przez Ahlbeck dlatego dzisiejsza trasa wiodła przez Gengensee do w/w Ahlbeck. Na miejscu koło fermy strusi byłem po 14 i po pół godzinie oczekiwania zmarzłem jak diabli. Trochę się przestraszyłem że mogli wracać przez Egessin, dlatego zawróciłem i pognałem z powrotem na granicę. Tutaj również półgodzinne oczekiwanie i nic, a zrobiła się taka potworna mglista kaszana w dodatku zaczęło się ostro ściemniać że dałem sobie spokój i pognałem na Tanowo do gospody Lawendowa mając nadzieję że jakimś cudem ich przegapiłem. Niestety tam też jeszcze ich nie było, ale coby mówić to i tak udało mi się uczcić dzień "Święta Niepodległości" na rowerku, i rzecz najważniejsza jadąc w stronę granicy miałem okazję spotkać po raz pierwszy naszych kolegów Janusza vel "Jotwu" i Kubę vel "Qbaa81" z którymi koresponduje już od wielu lat a dzisiaj mieliśmy okazję spotkać się po raz pierwszy w realu....Janusz i Kuba raz jeszcze serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję że nieraz jeszcze się spotkamy.
W oczekiwaniu na grupę...i nic
Na koniec muszę się pochwalić taką małą życiówką...wreszcie udało mi się przekroczyć na "Góralu" magiczne 26km/h po przejechaniu min. 50km, a dokładnie po przejechaniu pond 70km średnia 26,14km (w przyszłym roku mam smaka na szosówkę, zobaczymy co wtedy z tego wyniknie).