Rieth (spotkanie z Zombie)
Czwartek, 18 października 2012
· Komentarze(6)
Kategoria Wycieczki do Niemiec
Nareszcie nastał dzień, w którym mogłem łaskawie wziąć dwa dni urlopu i korzystając że mają to być bardzo ciepłe i słoneczne dni chcę je wykorzystać tak jak lubię najbardziej, czyli na rowerze. Na rozgrzewkę wybrałem się po 10.00 do Rieth (dopiero po 10.00 ponieważ musiałem zawieźć małżonkę na profilaktyczne badania). Wybrałem Rieth z myślą szukania kolorów naszej polskiej jesieni, ponieważ prawie cała trasa biegnie przez Puszczę Wkrzańską. Pogoda naprawdę dopisała, jednym słowem było tak jak rowerzyści lubią najbardziej: ciepło i bardzo słonecznie. Trasa znana więc nie będę opisywał, bo ją dobrze znacie, za to zdjęcia niech pokażą to co widziałem podczas całej wycieczki.
Dobieszczyn zamienił się w wielkie składowisko tłucznia i piachu dla nowo budowanej drogi Dobieszczyn-Nowe Warpno
Tradycyjnie przez Hintersee i Ludwigshof
Rieth
Rieth w przeszłości był wioską rybacką a obecnie mieszkańcy żyją głównie z wynajmu pokojów turystom, którzy w ciągu lata zjeżdżają się tłumnie. Obecnie wioska jest totalnie wyludniona, ale gdy przyjechałem jak zwykle do portu jachtowego z oddali zobaczyłem jednego z mieszkańców, który jak na tą porę roku był bez odzienia. Gdy podjechałem bliżej stanąłem jak wryty...ZOMBIE dosłownie przypomniał mi się film "Noc żywych trupów", facet bardzo podobny był do grających w tym filmie.
Zombie
Wbrew pozorom mieszkaniec Rieth był bardzo sympatyczny i chętnie przystał na sesję zdjęciową. Po miłej konwersacji udałem się jeszcze na chwilę na plażę a później na mostek graniczny na rzece Myśliborka.
Korzystając z wyjątkowo udanej pogody udałem się szlakiem po byłej kolejce w kierunku Nowego Warpna.
Droga Dobieszczyn-Nowe Warpno totalnie rozkopana
Od ostatniego pobytu w N.Warpnie moim oczom ukazały się dwie nowe rzeczy, po pierwsze przybył nowy mieszkaniec w N.Warpnie
Stary rybak
a po drugie Nowe Warpno buduje sobie wzdłuż J.Nowowarpieńskiego promenadę z tarasami widokowymi.
Dalej już pod silny wiatr udałem się przez Warnołękę, Brzózki (do tej pory bolą mnie zęby), Trzebież, Jasienicę do domu zahaczając o zakład pracy, aby podmienić rowery, bo kto wie może w drugim dniu urlopu pojadę gdzieś dalej :))