W dzisiejszą gorączkę to i wiaterek był wybawieniem, dlatego wycieczka musiała przebiegać wzdłuż wody i dlatego padło na Schwedt, przy okazji chciałem obejrzeć ciekawe malowidła na tamtejszych stacjach transformatorowych, których w ten sposób malowanych w Schwedt jest sporo. Nie będę dużo pisał, bo trasa wielokrotnie była opisywana. Dzisiaj część mojej trasy prowadziła przez miejscowości mniej mi znane tzn. Police-Tanowo-Szczecin-Ostoja-Rajkowo-Warzemice-Karwowo-Smolęcin-Kołbaskowo
Rajkowo
Smolęcin
Dalej jak zwykle u mnie bywa....czyli "Tradycyjnie": Neurochlitz-Gartz-Friedrichsthal-Schwedt
Gartz
Żywe kosiarki do trawy
Schwedt
Czemu niemożna tego zrobić u nas
Rodzinka Misiaczy
Dzień był naprawdę upalny, dobrze się jechało tylko wzdłuż kanału wodnego.
Droga powrotna przez Mescherin, ponieważ tylko tam w cieniu drzew można było trochę odetchnąć.
Jak widać most w Mescherin dalej zamknięty
W drodze powrotnej zatrzymałem się u syna na Europejskiej, który poczęstował mnie "napojem izotonicznym :P", ponieważ podobno wyglądałem jak wyschnięty na wiór.
Korzystając z pięknie zapowiadającego się dnia wybrałem dzisiejszą trasę do Boitzenburga w którym znajduje się przepiękny XVI - wieczny pałac, jeden z największych pałaców renesansowych w północnych Niemczech, który został niedawno gruntownie wyremontowany, oczywiście trasę podpatrzyłem od naszego kolegi Misiacza. Plany planami a życie inne scenariusze pisze, tak było i u mnie, mianowicie na granicy w Blankensee zauważyłem że w ferworze pakowania nie zabrałem GPS-a i map. W związku że miałem jechać w nieznane mi tereny trochę się wystraszyłem że mogę się zgubić, dlatego wycieczkę musiałem skrócić do Prenzlau i przepięknego J. Unterueckersee (w którym to miałem nadzieję trochę się pomoczyć w ramach rekompensaty). Wiedząc że czeka mnie jazda po bardzo odkrytym terenie, na którym spodziewałem się silnych podmuchów wiatru, wyruszyłem wcześnie rano (kto rano wstaje temu Pan Bóg wiatru mało daje). Trasę wybrałem trochę inną niż 1 maja z RS, ponieważ jest mniej pagórkowata, a więc udałem się tradycyjnie w kierunku Pasewalku tzn.Police-Dobra-Blankensee-Krugsdorf-Pasewalk
Most na rzece Randow
Krótki popas nad jeziorem Kiesee
Pasewalk
Dalsza trasa to: Rollwitz-Malchow-Goritz-Dauer-Blindow-Prenzlau
Kościół w Malchow
Prenzlau
Jezioro Unterueckersee jest naprawdę przepiękne, z bardzo czystą wodą, która w miejscu w którym się kąpałem mogę porównać do Morskiego Oka. Odwiedziłem fajną plażę, którą poprzednio znaleźliśmy z Małgosią, Marzeną Foxy i Jurkiem z synem Wojtkiem (naprawdę polecam to miejsce, spokój cisza i wspaniała woda)
Prenzlau jest całe rozkopane
Niech będzie też z Prenzlau kolejowy akcent
Droga powrotna to ta którą do Prenzlau przyjechaliśmy z RS, mianowicie kierunek Brussow.
W Nemczech żniwa są już na ukończeniu (zwiastun końca lata :()
Pomiędzy miejscowościami Baumgarten a Kleptow droga jest w remoncie i cała rozkopana (przez jej większość musiałem pchać rower).
Brussow
Dalej było Menkin, Locknitz, Boock, Blankensee.
Ale im musi być gorąco w tych futrach
Locknitz
Za Locknitz w kierunku Rothenklempenow i Boock droga również cała rozkopana i ruch jest wahadłowy.
Boock
W Dobrej dzisiaj odbywał się festyn
Reasumując wycieczka ze wspaniałą pogodą trochę jak zwykle wiatr w drodze powrotnej mi dokuczał, ale to już standard, wykąpałem się w czyściutkim jeziorze, czyli dzisiaj pełen relaks.
Pomysł na tą wycieczkę zaczerpnąłem z wycieczek Uli i Małgosi, ponadto chciałem przetestować nowy nabytek siodło Brooksa, które od chwili kiedy poczytałem sobie o nim na różnych forach, dodatkowo z opowieści Pawła "Misiacza", Jarka "Gadzika" stało się ono moim marzeniem i dzisiaj to marzenie się ziściło. Pierwsze wrażenia z jazdy są fenomenalne, siodełko przylega do pupy idealnie, przy tym w/w pupa się nie poci a tym samym nie zaciera :), naprawdę na tym siodełku można robić bardzo dalekie odległości, pod warunkiem że przyzwyczaimy pupę do jego twardości. Dodatkowo pozwoliłem sobie (po wielu rozmowach za i przeciw z moją kochaną małżonką) na torbę MSX na kierownicę do przewozu aparatu i sakwy CROSSO EXPERT BIG PU, które niestety jeszcze do mnie nie dotarły, a które również chciałem na tej wycieczce przetestować (ponoć przelew z banku długo szedł).
Moje zabawki
Dobrze, na razie dosyć chwalenia się i trochę o samej wycieczce, która przebiegała podobną trasą, którą zaliczyłem 25 maja 2012 w drodze do Kamp, a mianowicie: Police-Hintersee-Alhbeck-Luckow-Volgsenang Warsin-Ueckermunde-Grambin-Monkebude-Leopoldshagen-Bugewitz
Tradycyjnie Ueckermunde
Tego znaku nie muszę omawiać
Bugewitz
Za Bugewitz ciągnie się wspaniała ścieżka rowerowa przez rezerwat ptactwa wodnego "Anklamer Stadtbruch", w którym króluje kormoran, a który jest sprawcą że tamtejsze drzewa pozbawione są liści
A to jest sprawca, którego odchody pozbawiły w/w drzewa liści
Na końcu ścieżki rowerowej możemy udać się na lewo do Anklam a naprawo do Kamp w którym to możemy za jedyne 12 "Ojro" teleportować się promem do Karmin z którego prosta droga do Świnoujścia. Ja udałem się na lewo do celu mojej wycieczki Anklam
Do Anklam z w/w miejsca na zdjęciu prowadzi ścieżka rowerowa, która została zrobiona z płyt betonowych, których środek został wylany asfaltem, jeśli to można nazwać asfaltem, ale droga nie jest aż tak tragiczna i można śmiało nią jechać, spotkałem na niej całe tabuny rowerzystów z sakwami i ciągnących przyczepki z małymi dziećmi, naprawdę Niemcy uwielbiają w ten sposób wypoczywać (tak jak my z tego forum :))).
I tak dojechałem do celu mojej wycieczki
Anklam to następne wspaniale odnowione, czyste małe niemieckie miasteczko, które miałem okazje odwiedzić. Anklam znane jest przede wszystkim jako miejsce urodzin Otto Lilienthala, pioniera lotnictwa i konstruktora pierwszych szybowców.
W kościele Św. Mikołaja znajduje się niecodzienna wystawa
Tym mostem dla rowerzystów możemy udać się w stronę Usedom
Nie mogło też zabraknąć akcentów kolejowych w Anklam
W drodze powrotnej chciałem sobie trochę skrócić drogę w kierunku wioski Gnevezin, i w nagrodę dostałem piękną brukowaną drogę (aż bałem się o plomby w zębach).
Gnevezin
Dalsza droga znowu zawiodła mnie do Ueckermunde, ale wracałem przez Warsin, który dalej paskudnie jest rozkopany i Rieth i Ludwigshof.
Wesołe kózki w Rieth
Dzisiaj w Ludwigshof odbywały się zawody jeździeckie
Przejeżdżając przez Trzeszczyn spotkałem niecodzienny widok tzw. "Brama Weselna", ktorych defacto było kilka, a które to zablokowały skutecznie ruch samochodów jadących w kierunku Szczecina
Tak szczerze mówiąc to znam tą pannę młodą
Tak więc wycieczka dobiegła końca, wrażenia super nie tylko z siodełka, ale była też wspaniała pogoda...no może wiatr mi trochę przeszkadzał gdy jechałem do Anklam bo wiał z północy, ale już po tylu wycieczkach zdążyłem się do niego przyzwyczaić, no i zapomniałem dodać dzisiejszego dnia pobiłem swój rekord w dystansie i licznik wskazał 170.31 km, tak więc Małgosiu i Ulcia GONIĘ WAS :)