Jak co roku w maju ze "stałą paczką" koleżanek i kolegów objazd przepięknego miejsca jakim jest Dolina Dolnej Odry. Dzień zapowiadał się słoneczny i ciepły dlatego ubrałem się w cienką koszulkę bez softshellu (licząc na duży wzrost temperatury) co skutkowało jak się później okazało przemarznięciem do szpiku kości.
Gdzieś na trasie w poszukiwaniu "izotoników"
Gartz
Terrofenbrucke (tradycyjna fota na moście)
W tym roku "struga" nie zawiodła i wylała (można było zrobić parę ciekawych zdjęć).
Tradycyjnie przy moście gdy Odra Zachodnia ma swój początek robimy piknik z grillem, i po półtora godzinnej sieście zrobiło się tak strasznie zimno i bardzo wietrznie, że czym prędzej zwinęliśmy manele i udaliśmy się wyjątkowo w tym roku skrótem z powrotem do Terrofenbrucke omijając Schwedt.
Krótki popas w Friedrichsthal
W drodze powrotnej w Gartz dopadł nas deszczyk, który towarzyszył nam do Mescherin (na szczęście nie był za mocno upierdliwy)
Niestety tyle kilometrów z taką średnią to ja może kiedyś zrobię jak kupię sobie kolarzówkę (nie wyłączyłem Stravy w pociągu)
Prognozy pogody nie zachęcały do uczestnictwa w tej wycieczce, ale dałem się skusić na pierwszy etap do Świnoujścia (pogoda w sobotę miała być jeszcze jako taka) i wraz z Małgosią "Rowerzystką i Hanią i Piotrkiem "Peio" mieliśmy wrócić pociągiem ze Świnoujścia do Szczecina. Punkt o 6:00 stawiłem się nad J.Głębokie gdzie pomału zbierała się moja "10 Grupa" (sprawdzeni w niejednym boju przyjaciół). Ogólnie zebrała się ekipa około 200 osób, gdzie zostaliśmy podzieleni na dziesięć grup 20-to osobowych i nasza 10 jako ostatnia wyjechała z Głębokiego (a jak się później okazało w końcówce to nasz 4 osobowy skład przyjechał jako jeden z pierwszych...no tak trochę skróciliśmy trasę promem)
Granica w Dobieszczynie
Pierwszy "Pit-stop" Przejeżdżając przez Riether Stiege nasza grupa zatrzymała się na wyborne Hackerle. Po błogim lenistwie udaliśmy się do Ueckermunde.
Z Ueckermunde nasza 10 grupa (niby ostatnia) jako jedna z pierwszych wyruszyła w kierunku Kamp gdzie czekała nas przeprawa promem do miejscowości Karnin. Po drodze zaliczyliśmy Rezerwat "Anklamer Stadtbruch" z jej nową wieżą widokową.
Kamp (przeprawa promem)
Karnin
Ze względu że część osób w tym ja spieszyliśmy się na pociąg oderwaliśmy się od grupy (potocznie mówiąc "daliśmy czadu")
Lotnisko w Garz
Do Świnoujścia dotarliśmy półtora godziny przed odjazdem pociągu (no tempo było "słuszne") i po zakupie biletów udaliśmy się pozwiedzać Gazoport, gdzie po krótkiej chwili wygonił nas z stamtąd deszcz. Piotr "Peio" w pociągu sprawdził pogodę i okazało się że po przyjeździe do Szczecina będzie ostro lało, a okazało się że Szczecin przywitał nas słonkiem. Ucieszony pożegnałem się ze współtowarzyszami podróży i udałem się w kierunku Polic, gdzie na wysokości Tanowa dopadła mnie tak gwałtowna burza, że musiałem się schronić pod przystankiem w Bartoszewie i dalszą podróż kontynuować autobusem.