Miałem dzisiaj nigdzie nie jechać, bo i zmęczony człowiek po przeprowadzce i wnusio miał przyjechać, ale skusił mnie wpis Krzysia "Montera", który wybierał się jak dla mnie na chyba najlepszą fischbrotchen w Niemczech (jak dotąd lepszej nigdy nie jadłem), a mianowicie w Riether Stiege (i to będzie już chyba jedna z ostatnich, ponieważ pani, która je tak super przyrządza w październiku zamyka swój imbis na okres zimowy). Na miejscu zbiórki okazało się, że przyjechał tylko pomysłodawca wycieczki Krzyś "Monter"...no cóż, pozostała brać kolarska chyba pomału zapada w sen zimowy (a mamy jeszcze 4 dni lata).
Na miejscu okazało się, że samo Hackerle nam nie wystarczy to zamówiliśmy sobie jeszcze po Matthiasie ;)))
Dziś ze względu, że moja córuś opuszcza domowe progi i wprowadza się do swojego nowego mieszkania szybka przebieżka coby pomóc jej w przeprowadzce (jak ten czas szybko leci). Dzisiaj bez zdjęć (raz jeszcze pozdrawiam spotkanego po drodze "Kajacka".
Dalszy ciąg urlopu i piękna pogoda (może trochę za gorąco 32 stopnie w słońcu). Po przedwczorajszych górkach w okolicach Wałcza i offroad-wej trasie zatęskniłem za płaskim niemieckim terenie...taka spokojna traska (po wczorajszej zabawie z wnusiem).
Po telefonie od kolegi STRAVA odmówiła dalszej współpracy :(((