Pasewalk (a miało być w Prenzlau)

Środa, 24 sierpnia 2011 · Komentarze(5)




Gdy teraz piszę te słowa naprawdę jestem wkurzony na wszystkie serwisy pogodowe (Pogodynka.pl, Twoja Pogoda.pl, Wetter.de itd.), które obiecywały na dzisiejszy dzień wspaniałą pogodę (nie za gorąco i bez wiatru). Tą wycieczkę już raz miałem w planie, ale przeszkodziła mi wylana rzeczka Randow za wsią Dorotheenwalde i pełen optymizmu o 6.30 wyjechałem rowerem z Polic kierując się na Dobrą, Buk i Blankensee. Na granicy w Blankensee pod wiatką na wszelki wypadek odtańczyłem taniec prosząc „Szefa Wszystkich Szefów” (zapożyczyłem od Misiacza) o ładną pogodę, która zapowiadała się faktycznie na dobrą. Z Blankensee pojechałem do Mewegen, Rothenklempenow (gdzie nad jeziorem Haussee zrobiłem pierwszy odpoczynek)


Mewegen

Rothenklempenow

Jezioro Haussee

Mijając Dorotheenwalde z biciem serca czekałem co ukaże mi się gdy będę mijał most na rzece Randow, faktycznie rzeka nadal jest wylana o czym wskazywał znak w Dorotheenwalde ale wody było na tyle mało, że nie zanurzyłem nawet łańcucha. Uff.. przeszkoda, która pokrzyżowała mi kiedyś plany minięta, i w szybkim tempie dojechałem do Krugsdorf nad jezioro Kiessee.


Jezioro Kiessee

Ominął mnie festyn w Krugsdorf

Z Krugsdorf też bardzo szybko pomknąłem na rynek w Pasewalku.




Prenzlauer Tor

Wypiłem łyk napoju izotonicznego i w pełnym słońcu przez zabytkową bramę "Prenzlauer Tor" skierowałem się na Prenzlau. Gdy minąłem miejscowość Rollwitz moim oczom ukazał się widok, który tak mnie wkurzył, że kipię ze złości jeszcze do tej pory na wspomniane wcześniej serwisy pogodowe, które obiecywały ładną pogodę z ewentualnymi deszczami w godzinach późno popołudniowymi, (a było dopiero po 9) a tu na niebie czarne, czarne chmury z porykującymi piorunami. No nic jadę dalej, może przejdzie bokiem myślę sobie, ale gdy dojeżdżałem do Göritz poczułem pierwsze krople deszczu, i jadące mokre samochody z Prenzlau uświadomiły mi że burza rozszalała się na dobre. Muszę Wam się przyznać, że nienawidzę, nienawidzę jazdy w deszczu, czy to jadąc samochodem, czy jadąc rowerem a w tym przypadku jeszcze być obryzganym błotem przez mijające samochody (zdziwił mnie fakt że niema ścieżki rowerowej pomiędzy Pasewalkiem a Prenzlau takie duże miasta i bliska odległość między nimi), dlatego mówiąc żargonem wojskowym zatrąbiłem na odwrót i najwyraźniej w świecie zawróciłem, mówiąc sobie że w deszczu to żadne zwiedzanie tylko jak powiedziała onegdaj Tusia tylko zaliczenie, a ja nie lubię "Zaliczać" tylko naprawdę zwiedzać. Od tej pory zaczął się mój wyścig z deszczem, który trwał bez odpoczynku aż do Podbrzezia z nosem skierowanym w przednią oponę (dostałem takiego "Powera", że nawet niewiem jak minąłem Pasewalk-Viereck-Uhlenkrug-Riesenbruck-Marienthal-Borken-Glashutte-Hintersee-Dobieszczyn. w Marienthal tak się rozpadało że świata nie było widać, i tak w deszczu dojechałem do Glashutte gdzie przestało padać, i do Hintersee dojechałem już tylko po mokrym asfalcie (żeby było śmieszniej w Policach niespadła ani jedna kropla deszczu tylko pięknie od rana świeci słońce).



Dzisiejsze zdjęcia są, takie jakie są, takie jak mój dzisiejszy nastrój, ale jak to mówią "Do trzech razy sztuka".

Komentarze (5)

Co by jednak nie pisać, to jednak spisałeś się bardzo dzielnie a przebyty dystans oraz tempo jazdy budzą mój szacunek. Niekiedy zazdroszczę naszym koleżankom spod samej granicy, że mają tak blisko do Niemiec ale obserwując Twoje barwne wpisy cieszę się, że nie mieszkam w Policach, chociaż lubię tę miejscowość. Sądzę, że rower nie sprawia Ci zawodu.

jotwu 20:15 sobota, 27 sierpnia 2011

Genialny pomysł z przerobieniem zdjęć na stare widokówki. A że jeździłeś po NRD, więc efekt wręcz idealnie pasuje :)

meak 19:57 czwartek, 25 sierpnia 2011

czyli to co gdzieś w oddali rano buczało , to ta burza , którą zaliczałeś ? ....Czyli pech ...bo u nas też prawie ani kropli ...ale jak to ja Tunia :) mówię - będziesz miał co wspominać ...pewnie aż do suchej nitki przemokłeś ....jednak trzeba szukać pozytywów i w takich sytuacjach.... np . że było baaardzo ciepło ! :))) Pozdrówki serdeczne ! :)

tunislawa 20:42 środa, 24 sierpnia 2011

To rzeczywiście miałeś pecha, w Szczecinie, mimo, że rano zanosiło się na deszczowy dzień (też byłam rano zdumiona pogodą za oknem), to nie było aż tak źle. Zdjęcia w kolorze sepii mają swój urok :)

rowerzystka 20:00 środa, 24 sierpnia 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ludzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]