Pasewalk 2012

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · Komentarze(5)



W pierwotnym moim zamyśle wycieczka miała kończyć się nad Jeziorem Kiessee w Krugsdorf, ale głównie zależało mi na sprawdzeniu, czy przypadkiem rzeczka Randow za wioską Dorotheenwalde nie wylała blokując tym samym wycieczkę do Prenzlau, którą planuję na zbliżającą się majówkę. Pogoda rano wyglądała na znośną (chociaż paluchy mi rano zmarzły) i ruszyłem na:
Tanowo-Bartoszewo-Dobra-Buk-Blankensee


Ten przybytek dla rowerzystów znają już wszyscy

Żeby się nie rozpisywać za dużo:

Mewegen-Rothenklempenow-Koblentz-Krugsdorf


Mewegen

Częściowo odremontowany kościółek w Rothenklempenow

Tradycyjnie wieża

Po odpoczynku nad Jeziorem Haussee ruszyłem w kierunku Dorotheenwalde. Po drodze mijało mnie w obu kierunkach dużo samochodów, czyli był to dowód że rzeka Randow nie wylała, chociaż w tamtym roku jak wylała to paru śmiałków widziałem jak zanurzają swoimi samochodami w tej brei, sam też zaryzykowałem i kiedy woda trochę opadła wjechałem, na szczęście woda sięgała tylko do łańcucha.


No i ....


Na szczęście nie wylała

Nie wylała i nawet ładnie oczyścili boczne rowy melioracyjne, które odbiorą nadmiar wody wpuszczając je na łąki. W tym czasie pogoda wyklarowała się i zrobiło się fajnie ciepło więc pognałem z szybkością błyskawicy nad Jezioro Kiessee w Krugsdorf.



Jezioro Kiessee

Nad jeziorem cisza, spokój, w pobliżu ani żywej duszy, tylko śpiew ptaków i szum wiatru do czasu kiedy się zrobi naprawdę ciepło i zwali tu armia wczasowiczów, jezioro jest naprawdę fajne. Kiedy tak leżałem na ławce patrząc w niebo, wpadł mi do głowy pomysł odwiedzenia Pasewalku do którego z Krugsdorf rzut kamieniem, więc w drogę.


Kościółek w Krugsdorf

To Cacko opisywałem już parę razy

Gdy dojeżdżałem do rogatek miasta wiatr wiał tak silnie mi w plecy że aż szkoda było hamować na światłach w Pasewalku, chociaż wiedziałem że w drodze powrotnej będę miał go z przodu.





Tradycyjnie, na pewno wszystkim się opatrzyło :)


Tutaj chyba wylądowali Flintstonowie

Droga powrotna tradycyjnie biegła przez:
Viereck-Uhlenkrug-Riesenbruck-Marienthal-Borken

Wiedziałem, że to co mi wiało w plecy, zawieje też w gębę, i wiało oj wiałooo, gdy ledwo minąłem Borken, na tym pustkowiu na którym ciągną się bezkresne łąki wiatr tak się rozhulał, a gdy spojrzałem na mój licznik nie wierzyłem że tak wolno można jechać rowerem (nie powiem ile bo wstyd się przyznać). Gdy dojechałem do Glashutte zrobiłem sobie dłużżższą przerwę.


Glashutte i małe co nieco

Po dłużżższym odpoczynku tradycyjnie przez Hintersee, Dobieszczyn, Tanowo do domu.


Już niedaleko

Komentarze (5)

Znam tę trasę z ubiegłego roku godna polecenia, prawda ? Jesteś w znakomitej formie fizycznej, skoro tak spokojnie opisujesz podmuchy wiatru a wiało dość silnie. Mnóstwo zdjęć, ciekawych, interesująco opisanych, więc jeszcze raz wyrażę swój podziw wobec Ciebie, że zaraz po wycieczce potrafisz tak elegancko i szybko przygotować swoją relację z wycieczki.

jotwu 18:33 czwartek, 26 kwietnia 2012

Jak zobaczyłem bramę z pierwszej foty pomyślałem, że to Sławno:)

Kajman 04:56 środa, 25 kwietnia 2012

zrobiło się fajnie ciepło więc pognałem z szybkością błyskawicy, hm..., może jednak zrezygnuję...
Rozkręcasz się na dobre :)

rowerzystka 21:42 wtorek, 24 kwietnia 2012

Piękną wycieczkę sobie znów zafundowałeś ! Dzisiaj rzeczywiście fajnie się jechało , mimo tego wiatru ! Zazdroszczę tego leżakowania nad jeziorkiem ! :)

tunislawa 19:15 wtorek, 24 kwietnia 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa edzaj

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]