I znowu urlop...po załatwieniu pewnych pilnych obowiązków, które zleciła mi małżonka szybki wypad na jakąkolwiek pętlę. Jak szybko wyjechałem, tak szybko uciekłem do lasu bo wiało dziś okrutnie zimnym badziewiem. Po wielu perypetiach z Endo-Srędo dzisiaj próba nowego programu STRAVA, który poleca Marek (na razie uczę się go obsługiwać).
Dzisiaj wycieczka już z silniejszą grupą z "Rowerowego Szczecina" do Ueckermunde na kebaba na Uecker 66 a w drodze powrotnej nocne zwiedzanie Rieth, które bajecznie zostały oświetlone ze względu na zbliżające się święta. Po drodze masę przygód, ponieważ z Borken zrobiliśmy skrót do Torgelow a skrót ów wiódł przez tamtejszy poligon wojskowy i muszę przyznać że miejsce to jest przepięknie ukwiecone przez niezliczoną ilość wrzosów, które obecnie już przekwitły (we wrześniu musi tam cudownie), dodatkowo odwiedziliśmy niezamieszkałą już miejscowość Jagerbruck, która znajduje się centralnie na w/w poligonie (a raczej to co z niej zostało). W Ueckermunde czekał na nas Paweł "Misiacz", który zamówił już dla nas stolik w sławnym już na tym forum kebabie na Uecker 66. Porcje były naprawdę duże co rozleniwiło trochę co niektórych i wolno ruszyliśmy w kierunku Warsin i Rieth do którego dojechaliśmy już po ciemku. W Rieth pożegnaliśmy się z Pawłem i Beatą którzy wrócili samochodem, a my pognaliśmy dalej do Hintersee i przez Dobieszczyn do Tanowa gdzie pożegnałem zacne grono rowerzystów i pognałem do domu. Dzisiaj jak zwykle zawiodło mnie Endo-Srędo, które wyłączyło mi się pod Blankensee (to już taka świecka tradycja).
Krótki popas w Borken
Wjazd na poligon (wjechać czy nie wjechać...raz kozie śmierć)
Miejscowość Jagerbruck, tabliczka głosiła że w tym miejscu była kiedyś szkoła
Niezliczone ilości wrzosów, a wsród nich znaleźliśmy czołgi, które służą jako cele
"Monter" próbował odpalić maszynę, niestety ktoś zakosił silnik.
A to już Rieth nocą (niestety mój pstrykacz nie robi nocą zbyt pięknych fotek).
Endo-Srędo zapisało mi tylko namiastkę tego co faktycznie przebyliśmy.
Przedobiednia rundka po Puszczy Wkrzańskiej. Orkan Aleksandra zamienił się w "Oleńkę" i powiewało tylko na otwartych przestrzeniach, ale nie było tak źle, szczególnie jak jechało się lasem.
Ostatnio zauważyliście mój zwiększony kilometraż do i z pracy...powód 2 miesiące temu popsuł się nasz leciwy wózek akumulatorowy "Melex", którego data produkcji to 1982 rok. Fachowiec rozłożył ręce twierdząc że to kres jego żywota, i chcąc nie chcąc aby ułatwić sobie robotę (a teren mojej pracy jest naprawdę bardzo duży) zostałem poniekąd zmuszony do używania w celach firmowych swojego prywatnego roweru (jak to mówią SORRY taki mamy chory kraj) .
Patrząc na mapkę baterie szlak trafił w drodze powrotnej na wysokości Podbrzezia
Dzisiaj wycieczka z RS do Trzebieży, ale na miejsce zbiórki w Tanowie pojawił się tylko Krzyś "Monter", dlatego w trakcie jazdy zmieniliśmy plany i kierunek trasy na Ueckermünde, a dokładnie na wielką farmę "Solarną" do której mieliśmy dojechać od strony Lückow, ponieważ wiał bardzo zimny wiatr a z miejscowości tej do wspomnianej farmy jest fajna droga, która prowadzi przez las (2 lata temu jechaliśmy nią z RS większą grupą). Dzisiaj zawiodły mnie moje urządzenia elektroniczne, mianowicie minusowe temperatury spowodowały przedwczesne rozładowanie baterii w telefonie (na złość nie wziąłem Power banka) i w aparacie, który już wczoraj sygnalizował rozładowanie, dlatego dzisiejsza wycieczka będzie bez fotek :( W Rieth spotkaliśmy znanych bikerów z tego forum Pawła "Misiacza" i Basię "Misiaczową", którzy również na rowerach spędzali ten weekendowy dzień. P.S. Aby przekroczyć stówkę dokręciłem 1,5 km po Policach czego Endo srędo już nie pokazał.
Bez mała 2 tygodnie zajęło serwisowi "Góral" naprawa koła po przykrym incydencie, który mnie spotkał w drodze do pracy. Ale jak to mówią "co się odwlecze"...najważniejsze że już jest i pogoda nawet taka sobie (a miało padać), tak więc szybki wypad za miasto przetestować wspomniane koło i parę Mikołajkowych gadżetów, które dzisiaj znalazłem pod poduszką z racji dzisiejszego Mikołaja. Faktem jest że najlepszym prezentem dzisiejszego dnia jest naprawiane koło, choć wydatek dwóch stów trochę mnie zabolał finansowo (finanse mam przeznaczone na wymianę całego napędu w przyszłym sezonie rowerowym), dodatkowo dostałem od pana Mikołaja :) ( tutaj ukłon w stronę małżonki) komplet bielizny termoaktywnej, która pojawiła się ostatnio w Lidlu i muszę przyznać że za niewielkie pieniądze zdała egzamin. O następny prezent od dobrego pana z białą brodą prosiłem sam, i to aż z samych dalekich Chin, z tamtejszego ich Allegro, które u nich zwie się "Ali Express", mianowicie na któreś z wycieczek z chłopakami z RS dowiedziałem się (chyba od Krzyśka "Montera"), że coś takiego tam istnieje i można za niewielkie pieniądze ustrzelić coś fajnego. Muszę przyznać, że jest w czym wybierać szczególnie jak mają promocje lub wyprzedaże, mi w oko wpadła lampka rowerowa (komplet to lampka, akumulator, ładowarka i opaska na głowę do której można zmocować wspomnianą lampkę i mamy też czołówkę), która była przeceniona z 75 dolców na 37 w tym transport do Polski za darmochę. Lampeczka posiada 6 ledów Cree XM-L T6 w sumie dających 6800 lumelów (przykładowo moja stara lampka z 1 ledem daje 800 lumeli). Wiem że te wartości są zawyżone, ale muszę przyznać że strumień światła jest potężny jak reflektor samochodowy, i teraz mam nadzieję, że w drodze do pracy będę dobrze widziany przez panów kierowców.
Na koła założyłem stare opony Schwalbe, ponieważ mają dużo większy protektor od Continetal-ów i bardziej zdadzą egzamin na ewentualnym śniegu (od razu zauważyłem większe opory toczenia, dużo ciężej się jedzie).