Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2015

Dystans całkowity:839.95 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:38
Średnia prędkość:23.53 km/h
Maksymalna prędkość:40.86 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:40.00 km i 2h 51m
Więcej statystyk

50-tka

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(7)


50-tka przed obiadkiem...dzisiaj dosłownie i w przenośnie zostałem "wydymany" przez wiatr, taka walka z koniem...ja mu kopa a on mi trzy, ale za to przepiękne  słońce i cieplutko.


Do pracy

Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Wczoraj myślałem, że bardzo wieje, ale dzisiejsza jazda to jak kopanie się z koniem (po południu na wszelkie jazdy mam dość)

Ueckermunde-Egessin z RS

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · Komentarze(12)




Tradycyjna wycieczka do Ueckermünde najeść się śledzia w bułce (po niemiecku Fischbrötchen). Ekipa zacna, ponieważ na starcie poza ekipą Szczecin na rowerach pojawił się również liczny team Prawobrzeże na Rowerze. Nie będę opisywał trasy bo wielokrotnie to już robiłem, poza tym że miał to być szybki wypad na wspomnianą fischbułę i powrót przez Egessin, aby zdążyć na Rajd Gwiaździsty, na który została zaproszona "Sama Rama" z Polic (w Ahlbeck nasze wycieczki się spotkały, w tym że oni skręcili na wspomniany Egessin a my przez Luckow pognaliśmy na Ueckermünde). Pognaliśmy to za dużo powiedziane, ponieważ wiatr skutecznie nam to dzisiaj uniemożliwił. Styrani wreszcie dojechaliśmy i część grupy pojechała najeść się śledzia a ja z drugą do Turka na Uecker 66 na znane w tym miejscu Lahmacum i dobre niemieckie piwo.

Nasze panie, niektóre w drodze powrotej przez cały czas od Hintersee do Tanowa grzały z nami 30km/h (co one miały w tej Fischbrötchen)

Było nas jak dobrze policzyłem 27 luda

Po dojechaniu do Egessin okazało się że wspomniany Rajd Gwiaździsty się skończył (chyba nie było za ciekawie) tak więc zapadła decyzja o powrocie przez Tanowo i dłuższy postój w Lawendowej (ostatnio modna gospoda  wśród rowerzystów). I to na tyle, zdjęć mało ponieważ przez te wietrzysko nie chciało mi się focić.

Alwarp

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(10)

W zadanej sobie "pokucie" brakowało mi trasy, która wynosiłaby tak niemniej nie więcej tylko 100km (więcej będzie jak odzyskam formę), dlatego też po sprawdzeniu gdzie zdobędę wspomniane pokutne 100km wybrałem Altwarp (w tym roku jeszcze w nim nie byłem). Wszystko byłoby fajnie, ponieważ pogoda zapowiadała się iście letnia, gdyby nie mały pech, który mnie dzisiaj prześladował. Zacznę że Endo-srędo znowu zawiodło (zauważyłem, że gdy w ogóle nie korzystam telefonu to jakoś ciągnie, ale gdy ktoś mi zadzwoni lub robię zdjęcia to się ten popaprany program sam wyłącza), dlatego też usunąłem to badziewie z telefonu i będę korzystał z dobrodziejstw "STRAVY", która to nigdy mnie nie zawiodła (ostatnio włączałem Endo i Stravę, ale szybko zżerało baterię i niepotrzebnie wróciłem do Endo).. W Hintersee przyłączyłem się do grupy jadącej ze Szczecina, a która to planowała w dwa dni objechać Zalew Szczeciński. Myślałem że to mały rekonesans przed zapowiadanym na 9 maja głównym objeździe zalewu z klubem Gryfusa, ale okazało się że oni nie będą uczestniczyć, ponieważ wolą bardziej kameralną grupą przemierzyć tę trasę (no tak z Gryfusem ma jechać aż 200 luda...sam się zastanawiam czy się nie wycofać...będzie za duży tłok).


Tutaj się do nich dołączyłem

Oni pojechali do Rieth a ja się odłączyłem i przez Alhbeck pojechałem do Luckow.

Altwarp



 




Nie spodziewałem się takiego tłumu ludzi w Alwarp, ludziska rzucili się na jedyny czynny lokal serwujący między innymi "Fiszbułę" (mój lokal w którym raczę się tym specjałem miał być otwarty dopiero o 11 a ja byłem o 10:15...za dużo czekania). Droga powrotna jak zwykle przebiegła starym kamienistym traktem do Warsin (masakra z roku na rok coraz gorzej się tam jedzie przez roboty leśne)

nie omieszkałem odwiedzić tego cmentarzyka (chociaż ostatnio ten naród źle nam się kojarzy)

W pewnym momencie zrobiło się tak gorąco, że musiałem się przebrać w krótką koszulkę i spodenki, zaglądam do plecaka pewny że  zabrałem a tu zonk, jak się później okazało zostały na fotelu w domu...jak pech to pech.


Przejeżdżając przez Stiege sprawdziłem czy czynna jest następna "Fischbulandia", w której to serwują między innymi "Rzygi drwala"...niestety zamknięta na głucho. Wracając szutrówą przez Hintersee dopada mnie następny pech, a mianowicie słyszę jak powoli syczy powietrze z przedniego koła...no nic jak pech to pech, udało mi się dojechać do Krzyża Barnima tam na stole przy drodze wymieniam dętkę i żeby nie było za lekko bo przecież trasa miała być pokutną za zbyt dużą ilość wypitych w święta "izotoników" z wiatrem w pysk wracam do Polic.

Szybka pętla (pokuta)

Czwartek, 9 kwietnia 2015 · Komentarze(4)




Po suto zakrapianych "izotonikami" świętach dzisiaj zadałem sobie trasę pokutną 50km, a którą to musiałem pokonać w jak najszybszym tempie . Przy okazji chciałem sprawdzić czy po beznadziejnych dla mnie lutym i marcu mogę wykrzesać jeszcze jakąkolwiek iskrę formy, tym bardziej że w maju zapisałem się na objazd Zalewu Szczecińskiego z "Gryfusem" (koniec leniuchowania i rozczulania się nad sobą trzeba łapać formę).