Po wczorajszej nieudanej wycieczce dzisiaj pogoda zapowiadała się nieźle, a więc można dalej pokręcić. Przed wyjazdem zastanawiałem się gdzie pojechać, a w głowie pomysłów brak szczerze mówiąc to mam parę, ale te będę realizować na urlopie (pożyjemy zobaczymy). Dzisiaj padło na dwa Warpna, czyli Altwarp i Nowe Warpno (no cóż, trasy oklepane na maxa), poza tym chciałem przewietrzyć trochę umysł i dupsko, ponieważ od miesiąca mam taki zapieprz w pracy ze względu na coroczne prace inwestycyjno-modernizacyjne, tak więc przychodząc z pracy nie mam siły wykręcić parę kilosów (jak na złość wspomniane prace zawsze wypadają latem).
W drodze do Altwarp (plaża w Vogelsang Warsin...zapomniałem kąpielówek, a woda cieplutka jak marzenie)
Altwarp
Nowe Warpno widziane z Altwarp
Stara droga brukowa z Altwarp do Warsin
Rieth
Byłbym chyba chory gdybym tego nie zaliczył :)))
Przystań w Rieth
No i wjeżdżamy do Polski
Nowe Warpno
Altwarp widziane z Nowego Warpna
Wyjeżdżając z Nowego Warpna nagle zerwał się bardzo porywisty wiatr a na niebie z zachodu zbliżały się czarne chmury, które nie wróżyły nic dobrego (pomny wczorajszego dnia zabrałem na szczęście kurtkę przeciw deszczową). Wiatr był tak silny, że mimo usilnych moich prób kręcenia rower stał w miejscu. Na szczęście gdy wyjechałem z Karczna i znalazłem się okryty lasem zacząłem ścigać się z deszczem (w ostatnim momencie znalazłem wiatkę przeciw deszczową niedaleko Dobieszczyna i tam przeczekałem krótką ulewę).
Miało być Locknitz, ale dojeżdżając do Rothenklempenow zauważyłem w oddali zbierające się ciemne chmury, dlatego odbiłem w kierunku Glashutte myśląc w duchu że ulewa mnie ominie. Niestety wyjeżdżając z Grunhof dopadła mnie nawałnica deszczowa, cholera lało jak z cebra a tu na złość nie było gdzie się schować, dodatkowo nie zabrałem kurtki przeciwdeszczowej. I tak przemoczony do suchej nitki odechciało mi się jakiekolwiek jazdy dalej i wróciłem do domu (dzisiaj ze stajni wyciągłem mojego muła coby go trochę dotlenić).