Niestety tyle kilometrów z taką średnią to ja może kiedyś zrobię jak kupię sobie kolarzówkę (nie wyłączyłem Stravy w pociągu)
Prognozy pogody nie zachęcały do uczestnictwa w tej wycieczce, ale dałem się skusić na pierwszy etap do Świnoujścia (pogoda w sobotę miała być jeszcze jako taka) i wraz z Małgosią "Rowerzystką i Hanią i Piotrkiem "Peio" mieliśmy wrócić pociągiem ze Świnoujścia do Szczecina. Punkt o 6:00 stawiłem się nad J.Głębokie gdzie pomału zbierała się moja "10 Grupa" (sprawdzeni w niejednym boju przyjaciół). Ogólnie zebrała się ekipa około 200 osób, gdzie zostaliśmy podzieleni na dziesięć grup 20-to osobowych i nasza 10 jako ostatnia wyjechała z Głębokiego (a jak się później okazało w końcówce to nasz 4 osobowy skład przyjechał jako jeden z pierwszych...no tak trochę skróciliśmy trasę promem) Granica w Dobieszczynie Pierwszy "Pit-stop" Przejeżdżając przez Riether Stiege nasza grupa zatrzymała się na wyborne Hackerle. Po błogim lenistwie udaliśmy się do Ueckermunde. Z Ueckermunde nasza 10 grupa (niby ostatnia) jako jedna z pierwszych wyruszyła w kierunku Kamp gdzie czekała nas przeprawa promem do miejscowości Karnin. Po drodze zaliczyliśmy Rezerwat "Anklamer Stadtbruch" z jej nową wieżą widokową.
Kamp (przeprawa promem)
Karnin
Ze względu że część osób w tym ja spieszyliśmy się na pociąg oderwaliśmy się od grupy (potocznie mówiąc "daliśmy czadu")
Lotnisko w Garz Do Świnoujścia dotarliśmy półtora godziny przed odjazdem pociągu (no tempo było "słuszne") i po zakupie biletów udaliśmy się pozwiedzać Gazoport, gdzie po krótkiej chwili wygonił nas z stamtąd deszcz. Piotr "Peio" w pociągu sprawdził pogodę i okazało się że po przyjeździe do Szczecina będzie ostro lało, a okazało się że Szczecin przywitał nas słonkiem. Ucieszony pożegnałem się ze współtowarzyszami podróży i udałem się w kierunku Polic, gdzie na wysokości Tanowa dopadła mnie tak gwałtowna burza, że musiałem się schronić pod przystankiem w Bartoszewie i dalszą podróż kontynuować autobusem.
Po wczorajszej wtopie w oczekiwaniu na znajomych z Rowerowego Szczecina w Tanowie, dzisiaj się ich doczekałem i już wspólnie pognaliśmy do Podbrzezia by na tamtejszym parkingu skręcić na drogę w kierunku Jeziora Piaski i drogą ppoż. 18 udaliśmy się do wsi Mszczuje. Od tego miejsca Jacek (godny uczeń Krzysia Montera) skierował nas skrótem w kierunku ścieżki z N.Warpna do Rieth. No cóż droga jak droga poza tym że piachu na niej co niemiara, to jeszcze rozjeżdżona przez sprzęt leśny (teraz mogę powiedzieć, że moje grube opony 2,2 sprawdziły się rewelacyjnie). Po przyjeździe na wspomnianą DDR-kę w kierunku Rieth okazało się, że Marzena "Foksik" złapała "gumę", na szczęście szybko się uwinęliśmy i bez problemów dotarliśmy do Riether Stiege na wyborną Fischbułę, która tylko w tym miejscu podawana jest pod postacią tzw. Häckerle, a przez co niektórych nazwana "Rzygi Drwala" (muszę przyznać że jadłem ją w tej postaci po raz pierwszy i powiem krótko WYBORNA).
Podbrzezie...krótki pit-stop
DDR-ka do Rieth Plaża w Rieth...mały relaxik coby się fischbuła ułożyła w brzuchu Raj dla podniebienia...nadszedł czas konsumpcji.
Zasiedzieliśmy się tam strasznie długo, (każdemu polecam to miejsce kto kiedykolwiek będzie tamtędy przejeżdżał) i żeby nie było za nudno małym skrótem udaliśmy się do Hintersee gdzie ja z Januszem udałem się do Dobieszczyna a reszta grupy pognała przez Gashutte do Szczecina.
Dzisiaj miałem zaliczyć tą trasę z "Rowerowym Szczecinem", ale tak to jest jak się nie czyta dokładnie wpisów kolegów na "fejsie", co skutkowało niepotrzebnym 45-cio minutowym czekaniem na grupę w Tanowie. Zaniepokojony, że koledzy mogli zmienić trasę zadzwoniłem do "Montera" i ten mi dopiero uświadomił, że wspomniana wycieczka do Riether Stiege na tamtejszą wspaniałą "Fischbrötchen" odbędzie się dopiero jutro (przez te wolne dni wszytko mi się pomieszało). No cóż szybka nawrotka, w myślach kłębiły się różne trasy, ale ostatecznie skierowałem się na wspomniane Riether Stiege sprawdzić czy nasza "Fischbulandia" naprawdę jest czynna (trasę trochę wydłużyłem o Nowe Warpno).
Nowe Warpno tłumnie odwiedzają nasi zachodni sąsiedzi przypływając kutrem z Altwarp (bardzo dużo rowerzystów) Mostek na rzece Myśliborce w wiosennej szacie Wojtek, Krzysiek i Tunia niedawno mile spędzili tu czas :) Nowe Warpno widziane z Rieth Przystań jachtowa w Rieth Wszystkim wobec i każdemu z osobna, komu to widzieć należy, oznajmuję nasza "Fischbulandia" jest otwarta.