Dzisiejszy spontan "Po pracy" miał być trochę dłuższy, niestety w Jasienicy pojawiły się pierwsze krople a na niebie pojawiły się złowieszcze chmury, które zweryfikowały moją dalszą jazdę. Ostatnio jeżdżę bez błotników i z tego powodu nie chciałem ryzykować zmoczenie tyłka i świeżo wyczyszczonego rowera ;)))
P.S. Jak to krople deszczu potrafią zmotywować do szybkiej jazdy ;)))
Dzisiaj temperatura iście letnia tak więc zaraz po pracy wybrałem się na "Tour de okolice Polic" jak to nazwał onegdaj Marek. Trochę za grubo się ubrałem i spociłem się jak mysz (z kolei jak jechałem do pracy było trochę zimnawo, aby pokusić się o jazdę na krótkie spodenki i krótką koszulkę).
Dzisiaj test formy i bez postoju ciągłe kręcenie (no tylko dwa na łyk napoju). Trochę zmieniłem moją 50-tkę ponieważ ostatnio mam pecha i wpadam na groźnego psa który goni mnie między Tatynią a Witorzą i dlatego powrót 27-ką.
Po wczorajszej dyspensie od "małż" obowiązkowy dzień z kijami z w/w moją połowicą, ale nim to nastąpiło dostałem 2 godzinki na trening przed wymarszem. Padło na Rothenklempenow po przeczytaniu wczorajszego wpisu Janusza.
Dzisiaj bez fotek bo liczył się dla mnie czas.
Małżonka nie lubi kręcić, ale bardzo lubi chodzić z kijami (szczególnie uwielbia chodzenie z nimi po górach)...tak więc goni mnie do łażenia po lasach ;))
P.S. Dzisiaj Strava wyjątkowa prawie pokryła mi się z licznikiem (wczoraj dostała opieprz to się wzięła za robotę).
Ach wreszcie prawdziwa wiosna, choć rano w drodze do Dobieszczyna na liczniku miałem tylko 2 stopnie, ale gdy przybywało dnia temperatura rosła i w słońcu miałem nawet 15 stopni. Odwieczne pytanie sobie zadaję gdzie jechać gdy jest taka pogoda, która jak dziś zaprasza by nie siedzieć w domu, tym bardziej że małżonka dała mi wolne, bo sama pojechała do wnuka. Na razie jest jeszcze za zimno by pokusić się o jakoś ambitną trasę, ale od maja trochę się zmieni i mam zamiar zaliczać parodniowe wycieczki (wreszcie muszę wypróbować kupiony 2 lata temu namiot, śpiwór i wiele innych turystycznych pierdół). Kierunek padł na Torgelow, ponieważ zazwyczaj o tej porze roku zaliczam trasę do tego miasta by później udać się przez Liepgarten do Ueckermünde.
Ścieżka rowerowa między Torgelow a Liepgarten...totalna masakra
Liepgarten
Wieża widokowa w Liepgarten, którą zawsze odwiedzam.
Ueckermünde
Tutaj również tradycyjnie ławeczka dla "DUŻYCH CHŁOPCÓW"
Tradycyjnie w tym roku znowu zostałem w drodze powrotnej "wydymany" przez wietrzysko, które towarzyszyło mi od Ueckermunde, ale mimo tej drobnej niedogodności dzionek uważam za bardzo udany.
.PS. Nie wiem jak to jest, ale Strawa zaniża mi dystans w stosunku do licznika (licznik mam dobrze skalibrowany...tak szczerze mówiąc to liczbę WS mierzę co pół roku ze względu na żużycie opony).