Na urlopie zaliczyłem kilka fajnych wycieczek oraz niefortunny wypadek, który spowodował że drugi tydzień wolnego spędziłem na lizaniu ran. Dzisiejsza wycieczka miała być z reguły lajtowa, taka sobie rozruchowa (chociaż cały tydzień jeździłem rowerem do pracy). Nie miałem dzisiaj żadnego pomysłu i jakoś tak chyba pod wpływem czwartkowego wpisu kolegi "Jotwu" udałem się do Locknitz, i trochę tak na około.
Zawsze jak tu jadę, bardzo mi się podoba ten widoczek
Kościółek w Szmagerow
Wielkie farmy kolektorów słonecznych w miejscowości Ramin
Kościół w Ramin
Obowiązkowo fota 1000 letniego dębu w Locknitz
Dzisiaj wyjątkowo było bardzo zimno...szczególnie nad wodą
W Rothenklempenow przebudowa drogi przez wieś.
Dzisiaj jak wspomniałem dokuczał trochę zimny porywisty wiaterek...trochę żałowałem że nie ubrałem długich spodenek.
Powiem krótko...spotkało się grono fajnych ludzi, to wycieczka też musiała być super, i taka była z wyborną Fischbrötchen, izotonikami, plażingiem w Stettiner Haf, poza małym drobnym szczegółem....zgubiłem owo "fajne grono" w czeluściach lasów i ścieżek nad jeziorem Krugsdorf, nad którym to mieliśmy wykonać drugi z kolei "plażink". A sprawa wyglądała tak, z miejscowości Uhlenkrug udaliśmy się leśnymi (cholera same piachy) ścieżkami w kierunku wspomnianego jeziora i tak się wpatrzyłem w GPS że nie zauważyłem że moi współtowarzysze gdzieś skręcili a ja już znalazłem się po drugiej stronie wspomnianego jeziora Kiessee. Kilkakrotnie próbowałem dodzwonić się do Małgosi i Krzyśka "Montera", ale nie odbierali (prawdopodobnie zażywali już kąpieli w tym pięknym jeziorze). No cóż poczekałem pół godziny i pognałem do domu bo zrobiło się już późno. A tak przy okazji to wycieczka była zarąbistasta i pomysł z PLAŻINGIEM również :)
w opalaniu i pływaniu umilało nam czas tamtejsze "Dutschepolo"
po drodze degustacja niemieckich izotoników oraz zwiedzanie różnych ciekawych budowli
Wreszcie cały weekend wolny, człowiek chciałby pokręcić gdzieś dalej, ale przy tych temperaturach można się wykończyć. Dlatego lasami pojechałem gdzieś się schłodzić (żeby się spokojnie wykompać człowiek musi zapylać do Niemiec bo u nas może się natknąć na taki obrazek)
ponoć tak dzisiaj było na Arkonce (zdjęcie wykonane przez Szczecin na Rowerach)
Znam fajne spokojne plaże niedaleko Altwarp, a przy okazji można zjeść tam chyba najsmaczniejszą fiszbułę w tej okolicy.
Dzisiaj dla urozmaicenia pojechałem w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj tam jadę.
U sąsiadów błogi spokój bez tłumów
Wydmy śródlądowe w Altwarp
Jak widać na załączonym obrazku...tłumów brak
Tradycyjnie..."Rybobuła" i małe co nieco :))))
Po sutym posiłku przyszedł czas na RELAX i schłodzenie organizmu w zimnych wodach Sttetiner Haff
Zapewne zastanawiacie się dlaczego akurat to jezioro (szczerze mówiąc to bardzo małe jeziorko), już tłumaczę...niedługo przymierzam się objechać Zalew Szczeciński z zahaczeniem o Peenemünde...jeden nocleg pod namiotem w Świnoujściu drugi właśnie w tym miejscu, i dlatego krótki rekonesans, aby nie jechać w ciemno. Jeziorko jest fantastyczne, fakt po drugiej stronie jest Kemping, ale szkoda ojro, tym bardziej że niema tam plaży a tutaj piękne zejście do wody i będzie można po trudach podróży się wykompać. Po drodze w Hintersee spotkałem naszych "Koksów" Lecha i Tomka, którzy wracali z maratonu 24 godzinnego na którym pokonali prawie 500 km (jak oni to wytrzymali...prawdziwe KOKSY). Trasa znana bo już parokrotnie nią jechałem, ale zastałem na niej parę zmian, chociażby nowo wyasfaltowana ścieżka (fakt że tylko połowa) z Kamp do Anklam. że względu że dzisiaj miał być upalny dzień wyjechałem wyjątkowo o 4:30 (jeszcze nigdy tak wcześnie) Droga 27 o poranku
W Ueckermunde też pusto i głucho (no tak o tej porze normalni ludzie śpią :)
Pierwszy popas
Wjeżdżamy do Anklamer Stadtbruch
Magiczne miejsce (szczególnie wcześnie rano)
Skręcamy w lewo
Takich ścieżek możemy u nas ze świeczką szukać
Prawie u celu podróży
Zboczenie zawodowe
Most dla rowerów na rzece Peene
Jeziorko Triensee (fajne miejsce na biwak w drodze do Świnoujścia).
W drodze powrotnej do Anklam
Reasumując, na dzisiejszej wycieczce pobiłem o 20 km swój skromny rekord życiowy (bo jak on się może równać z rekordem "Koksiaży"), poza tym dzisiaj było strasznie, bardzo gorąco i na dodatek zawiódł mnie Endomondo, który najzwyczajniej zaraz po uruchomieniu się wyłączył, dopiero koło Kamp chciałem porównać wyniki z licznikiem i zauważałem że to "BYDLE" się wyłączyło...zacznę chyba szukać innej aplikacji bo to badziewie niewarte jest tych pieniędzy :(
Po 2 tygodniach niebytu na forum (spowodowane ciężką pracą w pracy po 12 godzin) przyszedł czas trochę pokręcić. Trochę się bałem dalej jechać ponieważ w tym roku prześladuje mnie pech zdrowotny, jak nie choróbska to jeszcze skręciłem nogę w pracy, dlatego ostatnio nawet do pracy przestałem jeździć rowerem. Dzisiaj porządnie nasmarowałem nogę maściami wszelakimi i owinąłem bandażem i pomału ruszyłem w trasę. Jadąc bez celu doczłapałem się do granicy i nawet za bardzo nie czułem bólu, dlatego pomyślałem o Löcknitz (dzisiaj wiaterek znowu ostro dokazywał).
Dzisiaj w Löcknitz odbywał się festyn
Pozostała tylko kosmetyka i czekam na oficjalne otwarcie
Chęć przekroczenia 2 tysiączków skłonił mnie do szybkiego wypadu na fischbułę w Altwarp (szybkiego bo mam dzisiaj domową wizytację ;)). Przy okazji dalsze testowanie Endomondo...i już na wstępie trochę mnie wkurzył, mianowicie na wysokości drogi 27 dzwoni telefon, później chowam do pokrowca i przy okazji niechcący wciska mi się pauza i od drogi 27 do Hintersee wspomniane Endomondo nie działa. Trochę tutaj schrzanili sprawę, mianowicie niemożna zablokować przycisku START tak jak to jest w iphone.
Tradycyjnie przez Luckow
Fiszbuła palce lizać (2 ojro)
Rundka wokół Altwarp
Droga powrotna starym traktem do Warsin
W Ludwigshof odbywały się zawody jeździeckie.
Reasumując 2k przekroczone (o to głównie mi chodziło), poza tym dokuczał trochę wiatr, który miejscami naprawdę powodował że siły ze mnie ulatywały...to chyba jednak skutki niedawnego zapalenia płuc. Ostatnie kilometry to taka rundka po Policach w celu dobicia do wspomnianych 2k.
A to dla porównania wskazania mojego licznika z w/w Endomondo.
Dla niektórych to była zaprawa przed wyjazdem wokół Zalewu Szczecińskiego, a trasa wybrana przez Anię Vonzan prowadziła przez szutry Puszczy Wkrzańskiej, po których uwielbiam śmigać.