Dzisiaj rozpoczynam sezon rowerowy 2022, chociaż już od końca lutego z małymi przerwami jeżdżę rowerem do pracy to prawdziwą jazdę zaliczyłem dzisiaj (lepiej później niż wcale).
Wolna niedziela i ciąg dalszy tułania się wokół komina (od granicy w Dobieszczynie ostre tempo ze względu na ciemną chmurę, która niebezpiecznie zbliżała się w moim kierunku...na szczęście nie padało). Dzisiaj przeżyłem horror pomiędzy wspomnianym Dobieszczynem a Tanowem, ze względu na multum samochodów z grzybiarzami, którzy za wszelką cenę chcieli być pierwsi w lesie i nie zważali na jadących rowerzystów (tzw. jazda na gazetę była normą). Gdy dojeżdżałem do Tanowa jechała karetka i policja na sygnale w kierunku granicy, jak sądzę doszło do nieszczęśliwego wypadku (mam nadzieję, że nie ucierpiał żaden rowerzysta).
Dzisiaj pierwsza wolna sobota od zakończenia urlopu. Jestem już trochę zmęczony ciągłym wysiadywaniem w pracy (skądinąd dobrze opłacaną), stąd brak siły i pomysłu na coś ambitnego i dlatego kręcę tylko wokół komina, aby choć trochę zaczerpnąć świeżego powietrza i pobytować z przyrodą.
Dzisiaj zaczynam drugi tydzień urlopu i mam w planie złapać trochę kilometrów, ponieważ od września znowu mam w pracy ostrą "tyrkę", która zabierze mi prawie wszystkie weekendy. Dzisiejsza jazda to lekki rozruch po dniu spędzonym w samochodzie z powrotu ze Szklarskiej Poręby.
Plaża w Stolcu zmieniła się nie do poznania...oczywiście na plus
Dzień siódmy to dzień pełnego laytu, to dzień zakupów pamiątek i słoneczny dzień by odwiedzić w Świeradowie Zdroju wieże Skaywalk, która oddalona jest od Szklarskiej Poręby również na rzut beretem. Punktualnie o 10:00 doszliśmy piechotą z parkingu do wspomnianej wieżyczki Sky Walk w Świeradowie - największym projekcie tego typu w Polsce na ten moment. Wieża ze ścieżką w chmurach ma 65 metrów wysokości. Na szczyt Sky Walk poprowadzi 850-metrowa ścieżka. Przejście między piętrami uatrakcyjnia wiele punktów widokowych i atrakcji takich jak np. kokon pająka - zabawna plątanina sieci, która przypadnie do gustu szczególnie dzieciakom (na pewno przyjadę tu ze swoimi wnukami, którzy obecnie grasują po zakopiańskich ścieżkach turystycznych z rodzicami - weszli nawet zielonym szlakiem na Kasprowy Wierch).
Śladu również brak
Trochę trzeba było podejść...ale co tam, po tylu dniach chodzenia w górach to pikuś
Wspomniana "Sieć Pająka"
Aby zrobić sobie selfie ze szklanego tarasu trzeba było stać w kilometrowej kolejce...nie dla mnie.
Szklany taras widokowy
Następna atrakcja tej wieży to możliwość zjazdu z samej góry na dół tą rurą...śmiałków nie brakowało
No i wszystko co dobre szybko się kończy, tydzień spędzony w miarę aktywnie (bo po to się jedzie w góry). Od poniedziałku mam jeszcze tydzień urlopu i mam nadzieję, że trochę poświęcę więcej czasu na moje pierwsze hobby i sobie popedałuje ;)))
Szósty dzień pobytu w Szklarskiej Porębie miał być esencją naszego przyjazdu do tej miejscowości. W tym dniu zaplanowaliśmy sobie wycieczkę do Śnieżnych Kotłów, o których czytaliśmy jeszcze przed wyjazdem, a zdjęcia jeszcze bardziej utwierdziły nas w przekonaniu, że warto tam iść. Rano zaraz po śniadaniu udaliśmy się piechotą na drogę serwisową kolejki linowej w kierunku zielonego szlaku przy przystanku przesiadkowym Szrenica 1. Droga ta zawiodła nas do żółtego szlaku przy Schronisku Pod Łabskim Szczytem wprost na szczyt gdzie znajduje się Schronisko „Nad Śnieżnymi Kotłami” – dawne schronisko turystyczne w Karkonoszach nad Śnieżnymi Kotłami na wysokości 1490 metrów n.p.m. Obecnie znajduje się w nim Radiowo-Telewizyjny Ośrodek Nadawczy i stacje bazowe telefonii komórkowej – RTON Jelenia Góra/Śnieżne Kotły.
Stacja przesiadkowa Szrenica 1
Schronisko Pod Łabskim szczytem
Żółty Szlak (ależ widoki)
Mgła, mgła i jeszcze raz mgła (ale tylko chwilę, zaraz wiatr wszystko przewieje i wyjdzie słońce)
Śnieżne Kotły i widok na Śnieżne Stawki
Jeden kroczek i jesteśmy w Czechach
Schodzimy na Szrenicę
Twarożnik
Trzy Świnki ;)))
Tyle ludzia to jeszcze nie widziałem (droga na Szrenicę była zablokowana przez tysiące ludzi...może wreszcie ukazała się wspomniana przeze mnie wcześniej Matka Boska)
Chwila odpoczynku przy Schronisku PTTK
Dzisiejszego dnia pogoda nam dopisała i to była moja najlepsza wycieczka jeśli chodzi o podziwianie widoków, schodząc ze Śnieżnych Kotłów czerwonym szlakiem w kierunku Szrenicy można się było zakochać w widokach jakie tam zobaczyliśmy.
Dzień piąty miał być lajtowym dniem z dwóch powodów: po pierwsze byliśmy trochę zmęczeni, a po drugie od rana lało jak z cebra. Ale ile można siedzieć w hotelu i gapić się w telewizor...długo się nie zastanawialiśmy, szybkie spojrzenie na mapę i w okolicy są jeszcze dwie rzeczy do obejrzenia.
SOKOLE OKO (to tama na strumieniu Kamieńczyk)
Z nieba leje, a na tamie wody jak na lekarstwo
Krucze Skały
Zdjęcie komórką robiła moja "małż"...jak zawsze rozmyte i nie ostre;)))
Dzień czwarty to następne słoneczne okno pogodowe, które chcieliśmy wykorzystać na zaległe z przed trzech lat zaliczenie Schroniska Samotnia z jej pięknym widokowo jeziorem Mały Staw w drodze na Śnieżkę. Trzy lata temu wchodziliśmy na Śnieżkę "Głównym szlakiem Sudeckim" Doliną Łomniczki i było nam nie po drodze, ponieważ ze Śnieżki schodziliśmy do Karpacza Czesko-Polską stroną przez Schronisko Jelenka. Ze Szklarskiej Poręby do Karpacza to tylko rzut kamieniem i o dziewiątej byliśmy już na parkingu koło Świątyni Wang.
Dzień zapowiadał się przepięknie, ale dochodząc do wspomnianego Schroniska Samotnia z nieba popłynęła struga deszczu (na szczęście zawsze zabieramy długie płaszcze przeciwdeszczowe, które w takich sytuacjach sprawdzają się rewelacyjnie).
...i po deszczu
Małżonka miała chęć wejścia powtórnie na Śnieżkę, ale ja namówiłem ją na trasę żółtym szlakiem z ruin Schroniska Bronka Czecha na podziwianie widoków na Wielki Staw i zdobycie następnego szczytu Słonecznik, by potem zejść obok Pielgrzymów do Starej Polany
"Słonecznik" zdobyty
Bardzo zmęczeni, ale zadowoleni
Pielgrzymy
Przepiękny widok na "Polanę - kotki"
Droga powrotna to powtórny kierunek na Świątynię Wang i powrót samochodem do Szklarskiej Poręby
Dzień trzeci to słoneczne okienko pogodowe, które chcieliśmy wykorzystać na zdobycie głównego szczytu Szrenicę (1361 m.n.p.m). Nasza droga wiodła powtórnie do wodospadu Kamieńczyk, aby po opłaceniu stosownej opłaty w kasie Karkonoskiego Parku Krajobrazowego wdrapywać się na wyżej wspomnianą "Górkę" wraz z innymi piechurami maści wszelakiej. Pierwszy raz w życiu nie słyszałem tylu "O MATKO BOSKA" od idących z nami w tej pielgrzymce Januszów i Grażynek na widok co rusz pojawiających się za zakrętów wyższych przewyższeń (w pewnym momencie byłem pewny, że gdy dojdziemy na Szrenicę Matka Boska po tylu westchnieniach na pewno się ukaże ))):).
W tle Schronisko PTTK
Szrenica coraz bliżej
Szrenica zdobyta
Trzy Świnki
Schronisko Pod Łabskim Szczytem
Kukułcze Skały
Po zdobyciu tej pięknej góry zeszliśmy najpierw zielonym a później żółtym szlakiem do naszego hotelu w Szklarskiej Porębie