Konsekwentnie wykorzystuję piękną jesienną pogodę i zmobilizowany wpisami kolegów kręcę do 6k (oby tylko pogoda dopisała). To moje kręcenie się po okolicy nie jest może ambitnymi wycieczkami, ale niestety mamy coraz krótsze dni i choć pogoda dopisuje to jednak zimno daje się we znaki i na dłuższe wycieczki trochę już za późno (ach jaka szkoda, że te wolne dni nie trafiły mi się latem, na pewno byłyby ciekawsze i ambitniejsze wpisy). I znowu "Nihil novi" (jakby powiedział Janusz) chowając się w lasach udałem się do oklepanego Altwarp licząc, że spałaszuję tam "Fischbułę", którą uwielbiam bo w Rieth fischbulandia zamknięta do maja. Dzisiaj strasznie dokuczał zimny porywisty wiatr (a czego ja się spodziewałem o tej porze roku).
To już tradycja focenia tego miejsca Musiałem złapać powietrza, bo wiało jak diabli Niestety tutaj o Fischbrötchen też można zapomnieć (wszystko zamknięte na głucho) Może choć trochę widać jak "Wmordewind" dawał czadu Czekam z niecierpliwością kiedy go odrestaurują Na ścieżce z Warsin do Rieth trzeba bardzo uważać, bo pod pierzyną z liści czeka masę pułapek...o mały włos się o tym nie przekonałem.
Dzisiaj zamieszczam dużo zdjęć, był to pretekst aby złapać oddech przez szalejący dzisiaj wiaterek.
Tak jak w tytule...cały urlop przeznaczam na kręcenie się po okolicy, coby choć trochę odrobić letnie straty i wykorzystać wspaniałą pogodę, która mam nadzieję będzie mi towarzyszyć przez cały tydzień. Dzisiejszy spontan spowodowany niedawnym wpisem Piotrka "Leszczyka" . Mam szczęście do spotykania na trasie swoich wirtualnych kolegów...dziś miałem szczęście spotkać w Tanowie legendę tego forum Janusza i Kubę, którzy podążali drugą stroną ulicy (było tylko krótkie przywitanie).
Okolice Gellin Kościół w Schmagerow Żywe kosiarki do trawy (nowoczesność połączona z tradycją) Kościół w Ramin Nie omieszkałem go odwiedzić Löcknitz (zwyczajowo tutaj mam krótki pit-stop)
Jak już wspominałem wcześniej, moje "naczalstwo" wysłało mnie na przymusowy urlop (cały tydzień...tylko ja i moja koza). Coby nie było za pięknie rano moja "Małż" (jak to mówi Piotrek) spisała mi bardzo ważne sprawy do załatwienia i dopiero po 11 mogłem na mojej "Kozinie" śmignąć w blasku jesiennego słońca, które dzisiaj nad wyraz pięknie świeciło. Tak się rozpędziłem, że jadąc przez Dobrą w ostatnim momencie zauważyłem Kubę, który samotnie (bez Janusza) podążał w tym samym kierunku, a że było z górki zdążyłem go tylko pozdrowić. Dzisiaj miałem okazję spotkać na trasie następnego kolegę Andrzeja "Ablaze", który również korzystał z pięknego dnia i dokręcał brakujące kilometry do 15k (cóż za piękny wynik...aż żal człowieka ściska). Dzisiaj w moim obiektywie króluje "Piękna Polsko-Niemiecka Złota Jesień".
Tak jak w tytule, dzisiaj zaliczyłem 2 x Nowe Warpno, a mianowicie szybka trasa do Nowego Warpna z drogą powrotną przez Rieth (po prostu nic ciekawego o tej porze roku nie przychodzi mi do głowy...kręcenie dla samego kręcenia). Po drodze w Karcznie spotykam Team "Góral" z Andrzejem Bielikiem, którzy właśnie wracali z N.Warpna, następnie szybki przelot przez miasto i tamtejszą promenadę i obieram kierunek na Rieth. Między Rieth a Ludwigshof spotykam następne grono kolegów z Rowerowego Szczecina, która jechała na spotkanie z "Gryfusem", który w Brzózkach miał spotkanie integracyjne a dzisiaj w dwóch grupach buszowali po Puszczy Wkrzańskiej. Nie zwlekając dałem się namówić aby w tak zacnym gronie wyruszyć z powrotem do Nowego Warpna na spotkanie Teamu "Gryfusa" z którym w tym roku miałem okazję objeżdżać Zalew Szczeciński (no może nie cały, tylko do Świnoujścia). Mieliśmy okazję spotkać się z dwoma grupami, pierwsza jechała do Altwarp, a drugą spotkaliśmy w Nowym Warpnie i która to zaprosiła nas do ośrodka wczasowego w Brzózkach w którym mieli bazę wypadową.
Spotkanie z pierwszą grupą Gryfusa (zdjęcie Pawła Malinowskiego) Spotkanie z drugą grupą "Gryfusa" w Nowym Warpnie. Wspólna fota w Nowym Warpnie (zdjęcie Pawła Malinowskiego)
Droga powrotna obrana przez Pawła Malinowskiego godna mistrza skrótów Krzysia "Montera", która wiodła piaszczystą leśną drogą (był pot i zmęczenie).
Sprawdzam, czy przypadkiem się nie zgubiliśmy (zdjęcie zrobione przez Pawła Malinowskiego).
Po sympatycznym przyjęciu i odpoczynku w Brzózkach nasza grupa udała się w drogę powrotną i przez Trzebież, Uniemyśl udaliśmy się do pomnika nieopodal Trzeszczyna gdzie pożegnałem moich kolegów i udałem się do Polic (miałem dyspensę na 3 godziny a zrobił się z tego cały dzień...od poniedziałku tydzień urlopu, chyba trochę siępokręcę).