Po wczorajszej absencji rowerowej spowodowanej pilnym wezwaniem do pracy dzisiaj udałem się na wspaniałą laytową wycieczkę organizowaną przez Krzyśka w której miało być dużo jazdy terenowej i mało asfaltu (i tak było). Fakt nie przejechałem całego odcinka wspomnianej trasy, która zaczyna się w Stobnie (niem. Stöven), ale większość trasy mam zaliczoną (bynajmniej całą po stronie niemieckiej). Trasa jest bardzo ciekawa, malownicza i zasługuje na to, by małym nakładem finansowym ją oczyścić z powalonych drzew (szczególnie odcinek za pałacem w Stolcu) ustawić znaki informacyjne i mamy wspaniałą krajoznawczą ścieżkę rowerową.
Przykładowy rozkład jazdy pomiędzy Stobnem a Nowym Warpnem
Ocalały most kolejowy niedaleko Dobrej
Ruiny gorzelni w Dobrej, która korzystała z bliskości wspomnianej linii kolejowej
Ocalały dworzec kolejowy w Dobrej (dziś totalna ruina)
Po drodze mijamy mini muzeum sztuki wojennej w Rzędzinach
Taki "Domek Papy Smerfa" minęliśmy pomiędzy Stolcem a Glashutte
Dworzec kolejowy w Glashutte
Dworzec kolejowy w Hintersee
Dzisiaj wyjątkowo mało zdjęć ponieważ padł mi dokumentnie mój aparat, a z komórki jak to z komórki boję się, że mi moja Strava padnie i nie zapisze śladu, no cóż trzeba pomyśleć o nowym "pstrykaczu".
Dzisiaj następna wycieczka zorganizowana przez "Bike Nature Pomorze Zachodnie" z rewizytą na prawobrzeżu do słynnej już w naszym regionie Puszczy Bukowej. Frekwencja znowu dopisała i było nas ponad setka rowerzystów. Muszę przyznać, że teren bardzo urozmaicony...było trochę górek ;), ale najlepsze były z nich zjazdy. Dla mnie "Bukowa" najpiękniejsza jest w końcu maja kiedy na drzewach są już liście, ale ogólnie impreza była naprawdę "wporzo".
Dzisiejszy spontan "Po pracy" miał być trochę dłuższy, niestety w Jasienicy pojawiły się pierwsze krople a na niebie pojawiły się złowieszcze chmury, które zweryfikowały moją dalszą jazdę. Ostatnio jeżdżę bez błotników i z tego powodu nie chciałem ryzykować zmoczenie tyłka i świeżo wyczyszczonego rowera ;)))
P.S. Jak to krople deszczu potrafią zmotywować do szybkiej jazdy ;)))
Po wczorajszej dyspensie od "małż" obowiązkowy dzień z kijami z w/w moją połowicą, ale nim to nastąpiło dostałem 2 godzinki na trening przed wymarszem. Padło na Rothenklempenow po przeczytaniu wczorajszego wpisu Janusza.
Dzisiaj bez fotek bo liczył się dla mnie czas.
Małżonka nie lubi kręcić, ale bardzo lubi chodzić z kijami (szczególnie uwielbia chodzenie z nimi po górach)...tak więc goni mnie do łażenia po lasach ;))
P.S. Dzisiaj Strava wyjątkowa prawie pokryła mi się z licznikiem (wczoraj dostała opieprz to się wzięła za robotę).
Mam nadzieję, że tych "k" w tym roku będzie dużo więcej niż w zeszłym roku, czego bardzo sobie życzę ;)))
Korzystając, że jutro są święta pragnę moim koleżankom i kolegom życzyć zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz wesołego Alleluja.
Ot taka sobie sobotnia wycieczka ze 140 bikerami, którzy spragnieni słońca wyszli pokręcić trochę korbą i przy okazji trochę sobie pogadać i upiec kiełbaski w Zalesiu.
Tydzień temu odwiedzając "Stare Warpno" zaplanowałem na dzisiaj odwiedzić Nowe Warpno zahaczając w drodze powrotnej o znane już wszystkim Rieth (ot taka sobotnia laytowa wycieczka). W poprzednim tygodniu miałem jeździć rowerem do pracy, aby wreszcie zacząć łapać kondychę, lecz pogoda jak to pogoda zrobiła mi figla i przez cały tydzień lało...dopiero dzisiaj nareszcie wyjrzało słońce, choć rano było bardzo rześko -2 stopnie. W miarę upływu czasu temperatura zaczęła rosnąć i jechało się wyśmienicie, nawet wiatru nie było.
NOWE WARPNO
Altwarp widziane z Nowego Warpna
RIETH
No i na mostku granicznym
Dzisiaj korzystając z pięknej pogody zamieszczam dużo zdjęć (wyjątkowo dostałem weny na robienie fotek).
No i wreszcie przejechałem tą magiczną cyfrę 6000km, choć mogłem to zrobić dużo wcześniej to jednak ostatnio trochę się w mojej rodzinie działo i chcąc nie chcąc musiałem odstawić kręcenie kilometrów i poświęcić więcej czasu mojej familii (mam wielką nadzieję, że w przyszłym roku niczym nowym mnie nie zaskoczą i wykręcę trochę więcej).
Tak jak w tytule, dzisiaj zaliczyłem 2 x Nowe Warpno, a mianowicie szybka trasa do Nowego Warpna z drogą powrotną przez Rieth (po prostu nic ciekawego o tej porze roku nie przychodzi mi do głowy...kręcenie dla samego kręcenia). Po drodze w Karcznie spotykam Team "Góral" z Andrzejem Bielikiem, którzy właśnie wracali z N.Warpna, następnie szybki przelot przez miasto i tamtejszą promenadę i obieram kierunek na Rieth. Między Rieth a Ludwigshof spotykam następne grono kolegów z Rowerowego Szczecina, która jechała na spotkanie z "Gryfusem", który w Brzózkach miał spotkanie integracyjne a dzisiaj w dwóch grupach buszowali po Puszczy Wkrzańskiej. Nie zwlekając dałem się namówić aby w tak zacnym gronie wyruszyć z powrotem do Nowego Warpna na spotkanie Teamu "Gryfusa" z którym w tym roku miałem okazję objeżdżać Zalew Szczeciński (no może nie cały, tylko do Świnoujścia). Mieliśmy okazję spotkać się z dwoma grupami, pierwsza jechała do Altwarp, a drugą spotkaliśmy w Nowym Warpnie i która to zaprosiła nas do ośrodka wczasowego w Brzózkach w którym mieli bazę wypadową.
Spotkanie z pierwszą grupą Gryfusa (zdjęcie Pawła Malinowskiego) Spotkanie z drugą grupą "Gryfusa" w Nowym Warpnie. Wspólna fota w Nowym Warpnie (zdjęcie Pawła Malinowskiego)
Droga powrotna obrana przez Pawła Malinowskiego godna mistrza skrótów Krzysia "Montera", która wiodła piaszczystą leśną drogą (był pot i zmęczenie).
Sprawdzam, czy przypadkiem się nie zgubiliśmy (zdjęcie zrobione przez Pawła Malinowskiego).
Po sympatycznym przyjęciu i odpoczynku w Brzózkach nasza grupa udała się w drogę powrotną i przez Trzebież, Uniemyśl udaliśmy się do pomnika nieopodal Trzeszczyna gdzie pożegnałem moich kolegów i udałem się do Polic (miałem dyspensę na 3 godziny a zrobił się z tego cały dzień...od poniedziałku tydzień urlopu, chyba trochę siępokręcę).