Dzisiaj chciałem sobie dać spokój z jazdą z powodu zabawy z After Effects...program na punkcie którego ostatnio dostałem "hopla". Trasa wyszła tak sama z siebie (rower dostał TROP i sam mnie jakoś tak prowadził :)))
Jezioro Stolsko w Stolcu :) Nowo budowana ścieżka z Łęg do Buku potrafi wymęczyć człowieka (górka za górką) Tradycyjnie "Uroczysko"
Dzisiaj szybki wypad do pracy zrobić porządek w papierach i po wczorajszej jeździe po polach uciekłem do lasu (tak szczerze mówiąc to uwielbiam jeździć 14)
W związku że w mojej głowie brak pomysłów na ciekawe wycieczki to podglądam na BS gdzie to moi koledzy i koleżanki sobie jeżdżą i trochę próbuje "małpować" ich trasy. Penkun odwiedziła ostatnio Tunia z Trendixem i jakoś mnie natknęło aby tą miejscowość sobie zaliczyć (w tym roku tam nie byłem). Do Lubieszyna dzisiaj wybrałem starą drogę, którą jeszcze nigdy nie jechałem, z Dobrej do Lubieszyna starą kostką brukową, i muszę przyznać że droga ta też ma swój urok, chociaż jak wspomniałem jedzie się tam po kostce brukowej, ale w pięknej scenerii leśnej. Komfort jazdy jest nawet znośny (nie to co kostka w Brzózkach po której jadąc wypadają plomby z zębów). Gdy minąłem Neu Grambow zacząłem żałować wybranego miejsca mojej dzisiejszej wycieczki, ponieważ na otwartych przestrzeniach (a są tam same pola uprawne) dzisiejszy wiaterek pokazał swoją MOC do tego stopnia że na "hopkach" pod Lebehn i Storkow moja prędkość spadła do 15km/h, ale pocieszał mnie fakt że odkuję się w drodze powrotnej. "Hopki" pod Lebehn
Miejsce w którym Nasza koleżanka "Tunia" i wielu bikerów z tego forum raczy się wspaniałymi lodami (zamknięte do wiosny)
PENKUN
Jazdy wokół pięknych jezior jakimi otoczone jest to piękne miasteczko nie zaliczyłem ponieważ bałem się że pobłądzę, te miejsca zna tylko wspomniana "Tunia" i mam cichą nadzieję że kiedyś pokaże mi wspaniałe ścieżki wokół tych jezior.
W drodze powrotnej odwiedziłem starego "Koźlaka" w Storkow (to już taka tradycja)
Jadąc za Krackow odbiłem na drogę prowadzącą do Locknitz i tam rozwinąłem dopiero skrzydła i dostałem MOC (wmordewind się zrehabilitował i zaczął mi ostro pomagać). Bez jakiegokolwiek wysiłku 35km/h na liczniku i dopiero zacząłem odrabiać straty mojej średniej.
Kościółek w Glasow Jazda z powrotem to już poezja. Wiatraki widziane z Locknitz Rozkopane Rothenklempenow.
Tak czy siak dzisiejsza jazda mnie ostro wykończyła i chyba zrobię sobie krótką przerwę (i tak jutro muszę wpaść do pracy wypełnić trochę papierków...koniec miesiąca, a przy okazji trochę przesmarować mojego rumaka)
Dziś urodzinowo-rodzinny obiadek, dlatego bardzo szybki wypad za miasto (muszę przyznać że bardzo szybki...musiałem zdążyć przed 13), dlatego jak w tytule brak pomysłu spowodował że znowu znalazłem się w Nowym Warpnie (po drodze spotkałem team "Góral" z Andrzejem Bielikiem na czele.
Urlopu dzień piąty...pogoda fatalna...mgła, "smutno, szaro i ponuro", taka pogoda nie nastraja mnie na dalsze trasy, więc uciekłem w las, przez knieje i szutry Puszy Wkrzańskiej.
w związku z jutrzejszym świętem im też należał się znicz Stolec wzbogaciła się o nowy obiekt sportowy Ostatnio 2 lata temu przekraczałem tu granicę (Stolec-Plowen) Druga część ścieżki z Łęg do Buku "Uroczysko" w jesiennej szacie.
Ze względu na ograniczenia czasowe miała to być szybka trasa, i tak jak w tytule "Nic nowego" nie przyszło mi do głowy w ten słoneczny, październikowy dzień i dlatego w trakcie jazdy padł pomysł na objechanie któryś raz z rzędu ścieżki do Rieth, ale bez tych tłumów, samotnie podelektować się pięknem okolicznych krajobrazów rozciągających się wzdłuż tej transgranicznej ścieżki.
I gdy tak się delektowałem urokami jesieni siedząc na w/w ławeczce zagadał do mnie przejeżdżający rowerzysta, jak się później okazało też zapalony od wielu lat cyklista, który mając 67 lat i będąc na emeryturze połyka "SETKI" jak przysłowiowe "świeże bułeczki" (w tym roku ma przejechane już prawie 10000km). Podczas dalszej jazdy tak się zagadaliśmy, a mieliśmy tyle wspólnych tematów rowerowych i zawodowych (jak się okazało emerytowany kolejarz maszynista lokomotyw), że nie wiem kiedy minęliśmy Rieth i Ludwigshof i Stasiu (nawet przeszliśmy na ty) towarzyszył mi do samych Polic (chciał odwiedzić grób kogoś z rodziny w Policach i przy okazji znowu zaliczyć następną SETKĘ w swojej karierze rowerowej).
Rower to naprawdę fajne ustrojstwo, dzięki któremu można poznać na szlakach rowerowych wielu ciekawych ludzi, którzy nie zważając na wiek dzielą się swoimi przeżyciami...Stasiu raz jeszcze z tego miejsca serdecznie pozdrawiam
Pomysł tej wycieczki powstał w mojej głowie po wczorajszym wpisie Tuni i Wojtka Trendixa, a którzy to wczoraj szukali wielki głaz narzutowy (jak on go nazwali...trochę śmiesznie..."Sierotka Podrzutek"), poza tym o megalitach w Hammelstall było już na tym forum, ale ja tam nie byłem i korzystając że urlop trwa w najlepsze i do tego mamy wspaniałą pogodę przyszedł czas nadrabiać zaległości z lata. Dzisiejsza wycieczka w połowie to taka walka z południowym wiatrem, który dzisiaj nie dosyć że strasznie mi dzisiaj dokuczał to jeszcze cholernie był chłodny. Droga powrotna z kolei to istna poezja z jazdy rowerem...bez żadnych problemów wyciskałem z mojego "rumaka" 32 km/h. Przed Zalesiem spotkałem naszego kolegę "Ernira", który pomykał na swojej kolarzówce na nowo oddaną ścieżkę z N. Warpna do Rieth (Ernir pozdrawiam raz jeszcze).
Do Locknitz przez Boock Locknitz
Jazda w stronę Brussow to istna "droga przez mękę" ze względu na duże, otwarte tereny na których to wiatr rozhulał się na dobre.
Brussow
Trasa z Brussow do Hammelstall może zasługiwać na miano "górskiego etapu", a która to z wiatrem w pysk wykończyła mnie dokumentnie (dobrze że był to króciutki odcinek).
Może ktoś sobie pomyśli, że dla tych paru kamieni tyle niepotrzebnego wysiłku, ale ja jestem "Happy" :)))
Happy jak te dwa osły :)))
A teraz MAX prędkości i wiatr w plecy ( w pewnym momencie miałem nawet 42km/h....oczywiście z górki :))))).
Na ścieżce Grunhof do Hintersee musiałem ostro zwolnić bo zalegające mokre liście były przyczyną, że o mały włos nie wpadłem na drzewo (totalnie wpadłem w poślizg).
URLOP, tak szczerze mówiąc to go nie planowałem na tę porę roku, ale szefostwo stwierdziło że pozostało mi go za dużo i mus muszę trochę go wykorzystać. Nie żałuję bo podobno szykuje się piękna, słoneczna "Polska Złota Jesień"...jeśli będzie tak słonecznie i ciepło jak dzisiaj to trochę jeszcze uda mi się pokręcić "korbką". Dzisiaj to taki "SPONTAN", który cały czas klarował mi się w głowie chcąc wykorzystać tak słoneczny dzień.
Nowo budowana ścieżka z Buku do granicy z Blankensee Trochę dzisiaj przeszkadzał mi wiatr z południa
Jezioro Kiesee w Krugsdorf
Pasewalk
Egessin "Niemiecka Złota Jesień"
Jeśli będzie przez 2 tygodnie taka pogoda to nie będę żałować tego urlopu :) . .
Przedobiednia runka po leśnych asfaltach. Dzisiaj trochę cieplej niż wczoraj, ale strasznie zmarzłem w stopy...cóż trzeba wyciągnąć ciuchy i ochraniacze zimowe.