Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki do Niemiec

Dystans całkowity:20973.73 km (w terenie 143.79 km; 0.69%)
Czas w ruchu:967:40
Średnia prędkość:21.34 km/h
Maksymalna prędkość:52.60 km/h
Suma podjazdów:329 m
Suma kalorii:1060 kcal
Liczba aktywności:212
Średnio na aktywność:98.93 km i 4h 39m
Więcej statystyk

Nowe Warpno (przez Rieth)

Niedziela, 7 lipca 2013 · Komentarze(7)



Dzisiejszy skwar nie zachęcał (bynajmniej mnie) do dłuższej wycieczki, dlatego dzisiaj to taka lajtowa wycieczka w poszukiwaniu fajnej, cichej plaży nad zalewem by wykąpać trochę dupsko.

Moja trasa: Police-Dobieszczyn-Hintersee-Rieth-Karczno-Nowe Warpno-Podgrodzie-Miroszewo-Brzózki-Trzebież-Uniemyśl-Jasienica-Stare Police.


W taki skwar zawsze chowam się do lasu

Rieth...ornitolodzy prowadzą bezkrwawe łowy

Rieth...na przystani przybył "Imbisik" (za to w Hintersee zniknął)


Trzeba przyznać, że plaża w Rieth jest bardzo fajna, szczególnie dla dzieciaków

Z Rieth teleportowałem się przez mostek graniczny do Polski, przy okazji zauważyłem że na rynku w Nowym Warpnie przybył nowy mieszkaniec, który wiecznie coś tam maluje.


Przystępuje do teleportacji, by

...za chwilę znaleźć się w Polsce


...ależ po tym asfalcie się teraz pięknie jedzie



Nowy mieszkaniec Nowego Warpna (muszę przyznać, że to fajny pomysł)




Od ostatniej mojej wizyty przybyło trochę ściennych grafik (to zasługa chyba tego malarza z rynku)


Ileż razy z tego miejsca płynęło się Adlerem, by coś taniej kupić ;)

Z kolei druga strona tutaj uzupełniała polskie zapasy

Dzisiaj poszukiwanie jakieś małej plażyczki by móc się nieskrępowanie przebrać zacząłem od Podgrodzia.




Wszędzie mnóstwo ludzi

Później udałem się skrótami do Miroszewa


Wreszcie położyli asfalt


Tu też tłumnie zaczęli zjeżdżać się spragnieni kąpieli


Nowe Warpno coś kombinuje na plaży w Miroszewie

Z Miroszewa przy wale przeciwpowodziowym udałem się w kierunku Warnołęki, być może tam uda się znaleźć fajną plażę.




Już kiedyś tu byłem...woda wspaniała, aż nie chciało się z niej wychodzić

W poszukiwaniu jakiś innych miejsc na niedzielne, rodzinne pikniki udałem się dalej przy wale do Brzózek. Niestety wszystko co fajne jest totalnie oblegane przez ludziska ze Szczecina i Polic, więc powróciłem na drogę w kierunku Trzebieży.


Cholerna kostka w Brzózkach


Coraz bardziej niszczejące obiekty kolejowe w Trzebieży (a jeszcze dobrze pamiętam jak tu tętniło życie)

Na koniec zrobiło się strasznie gorąco, dobrze że nie wybrałem się gdzieś dalej (ten tydzień był dla mnie bardzo męczący w pracy i jestem przez to wyssany z sił).
.
.
.

Penkun

Niedziela, 30 czerwca 2013 · Komentarze(3)



Dzisiejsza wycieczka miała być do Penkun z "Młodymi" (syn i synowa), i miała w dalszym ciągu wdrażać ich do turystyki rowerowej, ale ze względu budowę tarasu w ich nowym domku grzecznie mi odmówili, mówiąc że już niedługo pojedziemy na jakąś dłuższą wycieczkę. Tak więc w drogę do Penkun wybrałem się sam dobrze znaną mi trasą: Police-Dobra-Lubieszyn-Neu Grambow-Schwenenz-Lebehn-Penkun


Lubieszyn granica państwa

...ja tam wolę swój

Dawno nie było u mnie zdjęć koni...koniki z Neu Grambow

Krótki odpoczynek w Lebehn

Krackow...taki nasz Kraków

Gdzieś tam przed Penkun

Penkun




Uliczki w Penkun

Ewangelicki kościół w Penkun


Ryneczek w Penkun

Przejeżdżając przez Penkun należy odwiedzić tamtejszy zamek. Historia tego miejsca sięga wczesnej epoki kamiennej. Natomiast pierwsze wzmianki o budowie zamku pochodzą z XII wieku, a pierwsze wzmianki o Penkun jako o mieście z 1269 roku. W XV wieku długotrwałe spory między Pomorzem I Brandenburgią załagodzone zostały pokojem w Prenzlau. Za zasługi dla pokoju Werner von Schulenburg otrzymał od księcia Bogusława X zamek, dziedziczne lenno Penkun i przynależne dobra. Jego wnuk rozbudował siedzibę rodu, ale w 1610 połowa zabudowań spłonęła. W 1615 całość sprzedano. Nowy właściciel Henning Von Osten zaczął odbudowywać zamek, ale był to okres wojny trzydziestoletniej, więc udało się odbudować go dopiero w 1652 roku. Wtedy zamek otrzymał dzisiejszą formę. Podobno przy budowie wzorowano się na założeniach architektonicznych Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie.







Odpoczynek nad jeziorem Schlosssee

Nieodłącznym elementem dzisiejszej wycieczki w kierunku Penkun był wiatr, bardzo silny wiatr, który wyjątkowo dzisiaj potrafił człowieka bardzo sponiewierać, ale w drodze powrotnej gdy myślałem że wyssał ze mnie wszystkie siły zaczął bardzo solidnie pomagać, i to do tego stopnia że na liczniku miałem przez dłuższy czas 38 km/h. Droga powrotna to standardowo Storkow ze swym poczciwym "Koźlakiem" przez "Czereśniowe" Bussow, i to dosłownie czereśniowe, bo tych owoców jest tam obecnie multum, chociaż tamtejsze owoce nie zasmakowały mi (wodniste i mało słodkie).



Ostatnie spojrzenie na cel wizyty




Młyn wiatrowy "Koźlak"

Powrót przebiegał dla mnie nową trasą, mianowicie "wygooglałem" sobie fajną drogę do Nadrensee wzdłuż autostrady A11 Szczecin-Berlin, naprawdę fajna asfaltowa dróżka, którą sporo sobie skracamy jadąc ze Storkow do Nadrensee.



Skrót Storkow-Nadrensee

Nadrensee

Droga z Nadrensee do Ladenthin nie była już tak lajtowa bo wiatr wiał raz z boku raz w gębę.




Z Ladenthin udałem się na granicę w kierunku Warnika, Będargowa, Warzemic i Rajkowa by udać się na Europejską zobaczyć jak postępują prace na wspomnianym wcześniej tarasie (przy okazji załapać się na super sernik mojej synowej, która co tydzień piecze pyszne smakowite rzeczy :)).


Ten kamyczek wszyscy już znają

Granica Ladenthin-Warnik

Gdzieś tam pod Będargowem

Droga Ostoja-Europejska

Gdyby nie ten paskudny wiatr, który ostatnio naprawdę już zaczyna wnerwiać (chociaż muszę przyznać że nieraz daje w plecy i można osiągnąć ładne wyniki na liczniku) to byłaby to fajna sielsko niedzielna wycieczka na "102km", a tak czuję się jak bym przejechał drugie tyle.

Schwedt (z młodymi)

Sobota, 22 czerwca 2013 · Komentarze(8)



Pomału kończą mi się pomysły na wycieczki rowerowe i dlatego jestem zmuszony odkurzyć stare sprawdzone trasy, dodatkowo aby nie było mi nudno jeżdżąc ciągle przez dobrze już poznane miejsca umówiłem się z synem i synową aby pokazać im co nieco po niemieckiej stronie. Wiem że nie są jeszcze wytrawnymi rowerzystami, dlatego ich celem miało być Mescherin (mieszkają na Europejskiej w Szczecinie)...może niedaleko, ale od czegoś muszą zacząć tym bardziej że synowa kupiła sobie fajnego KTM-a, którego chciała trochę przegonić (a wiadomo że najlepiej i bezpieczniej po niemieckiej stronie). Dojechałem przed 9 na Europejską i już razem pognaliśmy przez Ostoję, Karwowo, Smolęcin do Kołbaskowa, aby w Rosówku na granicy zrobić dłuższą przerwę.


Młodzi odpoczywając zastanawiają się co ich jeszcze czeka na trasie ;)

Po minięciu Neurochlitz udaliśmy się do Staffelde gdzie moim uczestnikom wycieczki ukazał się bardzo ostry zjazd do Mescherin, który w drodze powrotnej mieliby zaliczyć, dlatego padła decyzja jazdy do Gartz i powrotu z tego miasta (chociaż wyjazd z tego miasta też jest paskudny...cholerna kostka i stromy podjazd po niej).



Bardzo im się podobała ścieżka Z Mescherin do Gartz, która w taki gorąc to idealne wytchnienie dla zgrzanego ciała).

W Gartz pożegnałem się chwilowo z "Młodymi", którzy po chwili odpoczynku udali się w drogę powrotną, a ja pognałem pod wiatr, który uwielbia mi dokuczać do Schwedt.




Kosiarki


Zmieniłem torbę pod siodełkową i sztycę na SATORI, ponieważ stara to jakiś "noname" i się rozklekotała

Schwedt






Widzę że Stare Miasto pogrążone w remoncie




Pokręciłem się trochę po mieście i udałem się w drogę powrotną bojąc się, aby wiatr nie zmienił kierunku który ostro chłostał mnie po gębie w drodze do Schwedt, ale wiedziałem że z powrotem będę go miał z tyłu (i tak było aż do samego Gartz, gdzie zmienił się na boczny, ale już mniej dokuczliwy).


W poszukiwaniu nowych graffiti...poza starymi nic nie przybyło









Z tego kiosku można "focić" ptactwo na rozlewisku


Dzisiaj było też bardzo gorąco, ale do przyjęcia, wiatr poza tym że trochę dokuczał to jednak pomagał w schłodzeniu. Najważniejsze dla mnie, aby "Młodzi" złapali bakcyla rowerowego i pokręcili korbą ze "Starym" :)))

.
.

Anklam (rekord przejechanych km)

Sobota, 15 czerwca 2013 · Komentarze(12)



Dzisiejsza trasa z nastawieniem sprawdzenia przejezdności odcinka Bugewitz do Anklam w rezerwacie ptactwa wodnego "Anklamer Stadtbruch", ponieważ tyle się teraz mówi o podtopieniach i wylewach wód, a ja w niedługim czasie chcę z kolegą rzucić się na objazd Zalewu Szczecińskiego i dlatego nie chcielibyśmy być zaskoczeni i zablokowani przez wodę, a po drugie polecam tą trasę bo naprawdę jest co tam oglądać.

Trasa: Police-Dobieszczyn-Luckow-Ueckemunde-Grambin-Monkebude-Leopoldshagen-Bugewitz-Anklam


Dzisiaj wyruszyłem bardzo wcześnie bo o 5.30 ponieważ miałem wrócić do godziny 15.00, (małżonka zaprosiła dzieci na rodzinny obiadek), a po drugie z samego rana niema wiatru, który lubi na równinach Anklam ostro "duć".


"Bimbisik" już czeka


Ueckermunde o poranku

Wjazd do Grambin

Monkebude...pierwszy "popas"

Kościół w Monkebude

Kościół w Leopoldshagen

Przerwa na "Góralka"

Bugewitz

Wjazd do rezerwatu ptactwa wodnego "Anklamer Stadtbruch"

Jadąc od Ahlbecku wiatr miałem z południa czyli w plecy aż do samego Anklam, gdzie średnia wyszła mi ponad 23km/h (wiedziałem że z powrotem będzie ciężko, ponieważ jest tam bardzo dużo odkrytego terenu na którym wiatr daje ostro popalić).




Ścieżka przez rezerwat...miejscami bardzo zarośnięta, szczególnie przed skrętem do Kamp lub Anklam




"Anklamer Stadtbruch" ze swym ptactwem wszelakim

Niektóre drogi są nieprzejezdne


My skręcamy w lewo, aby zaraz...

skręcić w prawo

Ścieżka w pobliżu Anklam

Nie moglem sobie odmówić zrobienia zdjęcia


Kamienna brama ma 32 m wysokości i jest jedyną zachowaną częścią średniowiecznego zespołu warownego złożonego z czterech bram i pochodzącego z 13 stulecia

Przy fontannie fundnąłem sobie loda


Kościół Najświętszej Marii Panny w Anklam należy do najpiękniejszych kościołów gotyku ceglanego Meklemburgii

Pomnik upamiętniający Otto Lilienthala

Mostek rowerowy na rzece Peene


Anklam Stary Młyn rodziny Weesel z roku 1728


Kościół Świętego Mikołaja powstał w roku 1280 ku czci patrona żeglarzy, rybaków i kupców

W drodze powrotnej wiedziałem że nie będzie lekko, ale to co zafundował mi "Wmordewind" to przeszedł sam samego siebie(chciał sobie chyba odbić moją wycieczkę do Prenzlau kiedy tam bardzo mi pomagał), poza tym nie wiem co się ostatnio dzieje z tym klimatem, ale wiatrzyska są tak silne i wszechobecne a szczególnie w tym roku dają ostro popalić na naszych terenach, dlatego w drodze powrotnej pojechałem przez Warsin, Rieth, aby skryć się w lasach bo tam wiatr jest mniej dokuczliwy.




Wycieczka jednym słowem należy zaliczyć do udanych, ponieważ tereny rezerwatu ptactwa wodnego "Anklamer Stadtbruch" są naprawdę przepiękne, samo Anklam jak kiedyś wspomniałem też jest pięknym i zadbanym miastem, które warto odwiedzić.

Ps.
Napisałem "Rekord przejechanych kilometrów"...bo aż o 1,41 kilometra przekroczyłem swój rekord, który zdobyłem też w drodze do Anklam w zeszłym roku (1,5 kilometra...zawsze to coś ;)).

Prenzlau

Sobota, 8 czerwca 2013 · Komentarze(5)
http://www.bikemap.net/route/2170505

Ostatnio miałem taki młyn w pracy w związku z kontrolą mojej bocznicy, która na szczęście skończyła się w piątek późnym popołudniem i dlatego chcąc się trochę odstresować pognałem gdzie mnie oczy poniosą, i to dosłownie bo bez mapy i nawigacji. Podczas jazdy miałem dwie ambitne trasy, albo do Schwedt, albo do Prezlau. Trasy trochę dalekie, ale ostatnio się trochę trenowało ;). Gdy dojechałem w pobliżu Bartoszewa nastąpił rzut monetą (eurocentem), w którą stronę...wyszło że do Prenzlau. Pogoda wyśmienita, chociaż prawie w całym kraju leje, wiatru prawie niema a jak jest to wieje w plecy i tylko pomaga...cóż więcej potrzeba.
Trasa: Police-Bartoszewo-Buk-Blankensee-Mewegen-Rothenklempenow-Krugsdorf-Pasewalk (czyli tradycyjnie)


Siódma rano...dzisiaj wcześnie wstałem, ponieważ szkoda w tak pięknym dniu leżeć w łóżku

Mewegen...nawet bociek już wstał


Tradycyjny popas nad J.Haussee


...i następny popas

Schloss Krugsdorf Hotel & Golf Resort


No i jestem w Pasewalku

Z Pasewalku wiatr jak nigdy dotąd bardzo mi zaczął pomagać, gdyż prędkość nie schodziła mi poniżej 28-32km/h prawie do samego Prenzlau.


Kościółek w Malchow

...gdzieś tam

PRENZLAU


Pierwszy raz w tym roku...mam nadzieję że nie ostatni




Przy katedrze budowane są świetne fontanny


Wreszcie skończono tu roboty drogowe

Nad jeziorem Unteruckersee również zakończono prace rewitalizacyjne, które spowodowały teraz, że północny brzeg wygląda prześlicznie. Ale mam niemiłą wiadomość dla odwiedzających Prenzlau...promenada ciągnąca się wzdłuż północnego brzegu na ulicy Uckerpromenade została zamknięta dla rowerzystów i ogrodzona płotem. Możemy przejść przez bramkę po uiszczeniu jak dobrze pamiętam 11 euro :( Tak więc moje plany, które zakładały pierwszą w tym roku kąpiel w jeziorze spełzły na niczym (a jest tam taka fajna dzika plaża, w której w tamtym roku kąpaliśmy sobie nogi z grupą znajomych z RS. Dodatkowo w centrum znajduje się park, do którego również aby wejść trzeba zapłacić (teraz już wiem, to "Wystawa Ogrodnicza 2013", która ma potrwać aż do października ). Niepocieszony że dzisiaj się nie zażyję kąpieli jeziorowej udałem się na południe jeziora...może tam również znajdę fajną plaże, niestety jedynie co tam znalazłem to zarośnięty trzciną brzeg i ogromne roje much (przepraszam znalazłem jedno miejsce, ale bardzo blisko ścieżki i pełno ludzi). I tak dojechałem prawie do miejscowości Ropersdorf i musiałem się cofnąć z powrotem, ponieważ nić ciekawego z tej strony jeziora nie było.





Tak wygląda brzeg po przebudowie

Rzeczka Ucker, która wypływa z jeziora

Którą możemy przepłynąć kajakiem

Prenzlau widziany z południowego brzegu

Który ładniejszy :))

Ale się rozpisałem, tak więc teraz króciutko...powrót jak zwykle u mnie bywa "tradycyjnie" przez Baumgarten, Kleptow (pomiędzy wspomnianymi miejscowościami wybudowano super ścieżkę) Brussow, Locknitz, Boock, Blankensee, Dobra i do domciu :).




Brussow...mały odpoczynek

Wiadomo Locknitz

i wspomniany Boock ze swoim młynem

Dzisiaj to był wspaniały dzień na dłuższe wycieczki, piękne słoneczko mało dokuczliwy wiatr....mam nadzieję że chłopakom jadącym na południe też super się jechało, ale oni mieli do przekręcenia 400km.

Salvey Mühle 3, 2, 1

Sobota, 11 maja 2013 · Komentarze(6)



Powiem tak...wszyscy już w tym roku tam byli (no może nie wszyscy), Dolina Salveymühle to miejsce magiczne, w którym czas stanął w miejscu i dlatego bardzo lubię to miejsce, które ciągnie się nad rzeczką Salveybuch.


Pierwszy postój przed Karwowem

Ostatnio dużo fotek z tego wiaduktu było robionych

Wiadomo...Rosówek, czyli jesteśmy na granicy

Rosow...wiejska fontanna

Rosow...nie mogło zabraknąć kościółka z dziwną wieżą

Teraz jest najlepszy czas focić na tle łanów rzepaku


Mały akcent kolejowy

Tym czymś też można podróżować :)


Rzeczka Salveybuch, która napędza wspomniane młyny

Salvey Mühle 3








Rok temu też to fociłem :p

Salvey Mühle 2





Salvey Mühle 1




W tamtym roku straciłem masę zdjęć z powodu uszkodzenia kart pamięci


Nie mogło zabraknąć koni...w drodze do Gartz

Gartz



W drodze do Mescherin



Mescherin...często tu odpoczywamy z RS


Początek trasy "Bielika"

W drodze powrotnej zahaczyłem o dom syna w celu uzupełnienia płynu "izotonicznego" ;))), ponieważ dzisiaj było bardzo duszno i wietrznie.
.
.

Altwarp (Fiszbuła + Izotonik)

Sobota, 4 maja 2013 · Komentarze(8)



Wczoraj nie mogłem wyskoczyć z przyjaciółmi z RS do Altwarp (spotkanie rodzinne), ale dzisiaj mogłem, a wręcz musiałem i to z dwóch powodów, po pierwsze fishbrötchen naprawdę jest w Altwarp smakowite, a po drugie i najważniejsze pierwszy test mojego nowego nabytku rowerowego, który de facto miałem kupić w przyszłym roku, ale po ostatnich przeżyciach rodzinnych stwierdziłem że trzeba korzystać z życia bo jest bardzo kruche i ulotne.


CUBE na 29 calowych kołach...potwór na teren

Dla niego to pierwsze przekroczenie granicy

W Hintersee zaczęli hodować owce


Ahlbeck...tradycyjnie ferma strusi


Zajrzałem do kościółka w Luckow




Wczoraj zajrzała na tą plażę Tunia...fajna i klimatyczna




Ta też jest fajna



Altwarp...tu też spokój na plaży


Po fishbrötchen pozostało wspomnienie a piwko było zimniuteńkie




Po piwku teraz przyszła kolej na powrót...i spalenie izotonika ;)





Droga powrotna zawiodła mnie do Rieth na mostek graniczny



...a następnie na drogę Nowe Warpno-Dobieszczyn

Podsumowując test Cube wyszedł bardzo pozytywnie (no może siodełko nie jest za wygodne..jak dla mnie), muszę pomyśleć w przyszłości o slikach, bo teraz rozpędzić te 29" calowe oponiska trzeba włożyć trochę siły, a tak poza tym to super rowerek z dobrym osprzętem Deore .

Dolina Dolnej Odry

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(4)



Na wstępie muszę dodać, że po wczorajszej awanturze z firmą kurierską "DPD" nie miałem dzisiaj ochoty na jakąkolwiek wycieczkę, ale jak tu nie jechać jak o rana piękne słonko zachęcało do jazdy, tym bardziej że obiecałem synowi że dam mu w prezencie moją wysłużoną, ale jeszcze w bardzo dobrym stanie "Meridę", którą zastępuje nowym nabytkiem (ale o tym może jutro). Tak więc wyjątkowo zapakowałem rower do samochodu (bo musiałem czymś wrócić) i udałem się na spotkanie z moimi przyjaciółmi z RS do Mescherin, którzy jak to miało miejsce w poprzednim roku urządzili wycieczkę w "Dolinę Dolnej Odry" (wycieczka ta chyba będzie już wpisana na stałe w kalendarz naszych wycieczek rowerowych).


Krótki popasik



Teerofenbrucke...tutaj skręcamy w Dolinę Dolnej Odry







Wiadomo, że musiały być też przeprawy przez kanały zalane wodą




Przerwa na żarełko i pogawędkę

Tunia tłumaczy Ani, jak niedawno forsowała to ogrodzenie z chłopakami z RS


Czekamy na resztę peletonu...jak się później okazało trzaskali na potęgę foty

Wycieczka, tak jak w zeszłym roku nad wyraz udana i mam wielką nadzieję że wpiszemy ją w każdą "Majówkę".

Pasewalk-Torgelow-Ueckermünde

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · Komentarze(8)



Dzisiejsza wycieczka została zainspirowana wpisem "Jogiego", mianowicie często jeździłem z Torgelow do Ueckermünde, ale przez Egessin, nigdy zaś przez Liepgarten, w którym znajduje się fajna wieża widokowa z pięknym widokiem na Ueckermünde. Wczorajszy pochmurny dzień nie nastrajał mnie do jakichkolwiek wycieczek, dlatego poświęciłem go autu, w którym wreszcie trzeba było zmienić opony na letnie i go porządnie umyć, zaś dzisiejszy słoneczny wręcz letni dzień przeznaczyłem na w/w wycieczkę.

Trasa: Bartoszewo-Blankenkensee-Mewegen-Rothenklempenow-Krugsdorf-Pasewalk


Dzisiaj wyjątkowo wyjechałem bardzo późno, bo o 10.00



Mewegen (drugie gniazdo boćka)




Rothenklempenow (Wiem, wiem że Wam się opatrzyło)


Bałem się żeby była przejezdna (po zeszłorocznym wylaniu rzeki Randow była nieprzejezdna)




Jak zapewne już wiecie i znacie Krugsdorf ze swoimi pięknymi plażami

Pasewalk




To zapewne też Wam się już opatrzyło

Od tej pory, gdy ruszyłem w stronę Torgelow "Wmordewind", który tylko mnie smagał
z boku w drodze do Pasewalku wreszcie mógł sobie poużywać i zaraza przykleił się do samego Ueckermünde.

Torgelow





Dzisiaj wyjątkowo nie fociłem Ukranenlandu

Ścieżka rowerowa z Torgelow przez Liepgarten do Ueckermunde to zlepek szutra i miejscami starego asfaltu (cholernie cała powyginana serpentynami), ale lepiej jechać po niej niż drogą, która mocno oblegana była przez samochody. W samym Liepgarten trzeba odbić w lewo, aby dojechać do wspomnianej wieży widokowej.








W Liepgarten odbywały się ćwiczenia Straży Pożarnej (szkoda że nie zdążyłem)


Ale mają zabytkowy sprzęt


Przedmieścia Ueckermünde Hotel Pommeren Mühle

Ten gościunio sprzedaje wyroby z drewna

Ueckermünde



To też już było

Droga powrotna lżejsza bo wspomniany "Wmordewind" wiał trochę z boku, albo w plecy.







Druga warstwa asfaltu do Nowego Warpna

Wycieczka super, trochę się odstresowałem po ostatnich przeżyciach rodzinnych. Mam nadzieję że pogoda wreszcie się ustabilizuje i będzie można pojechać gdzieś dalej ;)).

Löcknitz

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · Komentarze(11)




W związku z nagłą i ciężką chorobą ojca, nie mam za dużo czasu na dłuższe wycieczki, i w przerwie między domem i szpitalem chciałem wykorzystać tak wspaniałą pogodę i choć na trochę oderwać się od złych myśli, które ostatnio zaprzątają moją głowę. Pogoda naprawdę super, wręcz letnia (długo musieliśmy na nią czekać).




Wreszcie na ścieżkach niema tego "Białego szaleństwa"

To samo po raz "któryś"

Glashutte (wszyscy znają ten mały dworzec)

Rothenklempenow

Löcknitz





Locknitz

W Löcknitz spotkałem Małgosię Vel Rowerzystka; z kolegą, którzy też wykorzystując przepiękną pogodę pojechali kręcić kilometry. Po krótkiej pogawędce ja udałem się w kierunku Plöwen a Małgosia z kolegą w stronę Ramin.


Plöwen

Blankensee

Nasza najładniej położona ścieżka Buk-Łęgi

Dzisiaj miałem szczęście spotkać wielu znajomych bikerów...za Bartoszewem spotkałem Pawła z Basią, Piotrkiem i ich kolegą Jurkiem, którzy jak przystało na prawdziwych rowerzystów, w tak wspaniałą pogodę spędzali wolny czas na rowerach.