Chociaż ostatnio w pracy mam urwanie głowy i masę pracy w związku z przebudową naszej bocznicy, chociaż od dwóch tygodni nie miałem dnia wolnego i pracowałem po 12 godzin...to uprosiłem mojego szefa o dzień wolnego bo przy takiej pogodzie jak dzisiaj nie mogłem siedzieć w pracy, poza tym wielu bikerów nakręciło w tym roku już ponad 1000km (a najbardziej wytrwali już ponad 2000km), a na moim liczniku raptem 120km...wstyd. Przy okazji tej wycieczki chciałem sprawdzić czy całkowicie straciłem formę...i bez bicia muszę przyznać że zima, tyra w pracy, jazda do pracy samochodem (zamiast rowerem) zrobiły swoje i do domu doturlałem się ze śmieszną średnią 19,5km.
Średnia spadła mi między innymi przez błoto, które teraz zalega na ścieżkach szutrowych
Unibike też po przeglądzie i wymianie kasety, łańcucha i smarowaniu wszystkiego co się kręci (poza suportem, muszę kupić specjalny klucz...a ja już wyczerpałem u małżonki limit jej przychylności do mojego hobby)
Przedwiośnie w Luckow
Mimo roboczego dnia, Ueckermünde tak jak parę tygodni temu byłem w Rieth emanuje ciszą i totalnym wyludnieniem.
Tradycyjnie port rybacki w Ueckermünde
Jak widzicie na plaży byłem o 11.00
Na plaży zalega jeszcze lód
W Aleji "Misiacza" przybyło trochę nowych rzeźb
I te same jak co roku ujęcia z Ueckermünde.
Żegnamy Ueckermünde
Droga powrotna tradycyjnie przez Egessin.
Dalej to już tradycyjnie przez Ahlbeck, Ludwigshof, Hintersee do Polic. Sama wycieczka, choć tyle razy już opisywana przyniosła mi, mimo zmęczenia wiele frajdy, ponieważ dzisiejszy słoneczny i ciepły dzień (miejscami na liczniku pokazywało się 11 stopni) udowodnił że wiosna już puka do drzwi, dodatkowo mogłem wypróbować ochraniacze na buty, i przyznam że są rewelacyjne...gdy rano wyjeżdżałem było -2,8 stopnia a nogi cieplutkie dodatkowo po ostatnim wypadzie do Rieth tak zmarzłem że pozwoliłem sobie zakupić spodnie z membraną firmy STANTEKS i przyznam że również zainwestowałem w bardzo dobry produkt teraz zimne dni nie stanowią problemu.....TYLKO BRAĆ SIĘ ZA KONDYCJĘ.
Bardzo długi czas nie mogłem się wybrać na konkretną wycieczkę, a to wszystko z powodu gruntownego przeglądu moich rowerów, a mianowicie smarowanie wszystkiego co było do smarowania wymiana przerzutek w góralu na bardziej przypominające przerzutki (Alivio). Rower wbrew pozorom to mało skomplikowane urządzenie, by dawać go z każdą pierdołą do serwisu. Fakt niezaprzeczalny, że musimy się zaopatrzyć w trochę narzędzi rowerowych, które trochę kosztują (mam na myśli w miarę dobrej firmy-ja kupiłem wszystko firmy PRO), ale zaoszczędzimy bardzo dużo w przyszłości ponieważ wspomniane serwisy zdzierają z człowieka przysłowiową ostatnią koszulę. Wyjazd do Rieth miał być tylko przystankiem w drodze do Altwarp, ale jak wiele planów człowiek miał w życiu tak kilka z nich zawsze musi coś pokrzyżować. Moim wrogiem do celu było zimno, a raczej jak się mówi na tym forum "Nie ma złej pogody da rowerzystów - są tylko źle przygotowani rowerzyści", i to szczera prawda, dzisiaj miałem chęć sprawdzenia nowego nabytku jakim są pedały SPD-y a że buty do nich są niskie, nogi przemarzły mi niemiłosiernie (już zamówiłem sobie ochraniacze na buty). Drugą przeszkodą był zalegający na niemieckich ścieżkach twardy śnieg (u nas go już prawie nie uświadczysz). Jazda po tym białym twardym badziewiu doprowadzała mnie do szewskiej pasji, dlatego celem pozostało zimne Rieth.
Nowe przerzutki, nowe zębatki, łańcuch, linki z pancerzem silikonowym, no i oczywiście SPD-y
To jest główny winowajca mojego niedojechania do Altwarp
Rieth o tej porze roku jest jak wymarłe (bezwzględna cisza świdruje bębenki w uszach).
Jezioro Nowowarpieńskie skute lodem
Przejeżdżając przez Ludwigshof nie mogło zabraknąć koników
Chociaż byłem wymarznięty do szpiku kości odbiło mi i wjechałem na "Drogę 27" tylko dlatego że jazda w SPD-ach to sama przyjemność z jazdy (Mirek dlaczego tak późno).
Jak widać u nas "Białego szaleństwa" nie widać
Most na Gunicy w Jasienicy jest w remoncie
Na zakończenie dodam że dwa miesiące bez jazdy rowerem dały o sobie znać w drodze powrotnej i trzeba się ostro brać za poprawienie KONDYCHY.
Grudzień nie należał do moich rowerowych miesięcy (a to zimno, a to śnieg), dlatego chociaż ostatnie dni postanowiłem wykorzystać kręcąc korbą. Dystans nie za duży, bo i silny wiatr przeszkadzał w jeździe, no i kostka do końca się jeszcze nie zagoiła (najważniejsze że na świeżym powietrzu).
"Orła cień" już całkowicie przejezdna
Dzisiaj spokojnie mogłem przejechać bo wziąłem dowód
Niemcy potrafią odśnieżyć...u nas już gorzej
Glashutte ma już połowę asfaltu
i kawałek wydłużyli ścieżkę
Grunhof jest już cały w asfalcie
Pomellen jeszcze 2-3 miesiące i będzie słychać klekot
Przeglądając serwisy pogodowe, które nie wróżyły nic dobrego na weekend wziąłem sobie dzisiaj wolne i wcześnie rano udałem się do Altwarp nie przypuszczając że będę podróżował w zimowej scenerii (prawie zimowej bo nie było śniegu). Temperatura na termometrze w liczniku oscylowała miedzy -3 a -4 i gdy tylko dojechałem do drogi 27 stopy miałem tak zimne, że ledwo zeszłem z roweru (czas najwyższy kupić ochraniacze na buty, w których to jeździ wielu z tego forum). Ogólnie jechało się dość znośnie bo bez wiatru, temperatura przyjęła prawie jesienne wartości, słoneczko przedzierało się przez mgłę...jednym słowem pogoda wymarzona do jazdy rowerem nie licząc drobnego incydentu z niesfornym psem na wysokości leśniczówki w Podbrzeziu, który wyjątkowo ujadał i miał chrapkę na moją łydkę do czasu gdy dostał "kopa" w nos. Tak szczerze mówiąc miałem jechać tylko do Rieth, ale jak wspomniałem zrobiło się ciepło i jesiennie.
Droga 27
Droga Dobieszczyn-Nowe Warpno (w tym tempie jest szansa na jazdę po niej w przyszłym roku)
Hintersee-Ludwigshof (w takiej zimowej scenerii przyszło mi jechać)
W lesie było już lepiej
Koniom też nie było za ciepło, niektóre były w ubraniach
W Rieth zagościło na dobrze słońce
Tego obiektu nie muszę opisywać
Jazda po zmrożonych liściach to jak jazda po lodowisku (niestety szybko się o tym przekonałem :(
Dzisiejszą trasę do Altwarp pokonałem odwrotnie niż zazwyczaj, zamiast udać się asfaltową ścieżką wybrałem starą brukowaną drogę Warsin-Altwarp.
Jesiennej pięknej pogody ciąg dalszy, chociaż rankiem byłem niemiłe zaskoczony opadami deszczu ze śniegiem (bynajmniej tak było w Policach) przy świecącym słońcu. Trasa nie za długa, choć świeciło słońce to temperatura i wilgoć w powietrzu nie nastręczła do dalszych jazd, dlatego wybrałem trasę którą lubię najbardziej, szczególnie o tej porze roku mianowicie: Police-Hintersee-Glashutte-Grunhof-Pampow-Blankensee-ścieżka Łęgi-Buk-Dobra-Bartoszewo-Tanowo-Police
Pięknej pogody ciąg dalszy, przedwczoraj jechałem na południe, dzisiaj wybrałem się na północ w dalszym poszukiwaniu jesiennych kolorów (a jest ich coraz więcej). Oklepaną trasą przez: Tanowo-Dobieszczyn-Hintersee-Ahlbeck-Volgensang Warsin-Bellin udałem się do całkowicie spowitego we mgle Ueckermünde.
Ścieżka Hintersee-Ludwigshof
W Belin widoczność zmalała do kilkunastu metrów
To samo w Ueckermünde
W porcie rybackim
Cały mokry udałem się na plażę
Przy plaży w Ueckermünde można wypożyczyć rowery
Wyjeżdżając z plaży w stronę miasta przekonałem się jak zdradliwe mogą być opadnięte mokre liście z drzew, które spowodowały że wpadłem w poślizg, po drugie zasłoniły krawężnik i lotem koszącym leżałem z rozbitym kolanem na ścieżce rowerowej. Na szczęście poza drobnym zadrapaniem kolana i dziurą w spodniach nic się nie stało.
Ueckermünde spowite mgłą
Wyjeżdżając z Ueckermünde w stronę Egessin mgła zaczęła rzednąć, a w samym Egessin słońce wyjrzało na całego.
Egessin
Mgła zniknęła całkowicie i utartym szlakiem udałem się z powrotem do Ahlbeck podziwiając w słońcu prawdziwe kolory jesieni.
Nareszcie nastał dzień, w którym mogłem łaskawie wziąć dwa dni urlopu i korzystając że mają to być bardzo ciepłe i słoneczne dni chcę je wykorzystać tak jak lubię najbardziej, czyli na rowerze. Na rozgrzewkę wybrałem się po 10.00 do Rieth (dopiero po 10.00 ponieważ musiałem zawieźć małżonkę na profilaktyczne badania). Wybrałem Rieth z myślą szukania kolorów naszej polskiej jesieni, ponieważ prawie cała trasa biegnie przez Puszczę Wkrzańską. Pogoda naprawdę dopisała, jednym słowem było tak jak rowerzyści lubią najbardziej: ciepło i bardzo słonecznie. Trasa znana więc nie będę opisywał, bo ją dobrze znacie, za to zdjęcia niech pokażą to co widziałem podczas całej wycieczki.
Dobieszczyn zamienił się w wielkie składowisko tłucznia i piachu dla nowo budowanej drogi Dobieszczyn-Nowe Warpno
Tradycyjnie przez Hintersee i Ludwigshof
Rieth
Rieth w przeszłości był wioską rybacką a obecnie mieszkańcy żyją głównie z wynajmu pokojów turystom, którzy w ciągu lata zjeżdżają się tłumnie. Obecnie wioska jest totalnie wyludniona, ale gdy przyjechałem jak zwykle do portu jachtowego z oddali zobaczyłem jednego z mieszkańców, który jak na tą porę roku był bez odzienia. Gdy podjechałem bliżej stanąłem jak wryty...ZOMBIE dosłownie przypomniał mi się film "Noc żywych trupów", facet bardzo podobny był do grających w tym filmie.
Zombie
Wbrew pozorom mieszkaniec Rieth był bardzo sympatyczny i chętnie przystał na sesję zdjęciową. Po miłej konwersacji udałem się jeszcze na chwilę na plażę a później na mostek graniczny na rzece Myśliborka.
Korzystając z wyjątkowo udanej pogody udałem się szlakiem po byłej kolejce w kierunku Nowego Warpna.
Droga Dobieszczyn-Nowe Warpno totalnie rozkopana
Od ostatniego pobytu w N.Warpnie moim oczom ukazały się dwie nowe rzeczy, po pierwsze przybył nowy mieszkaniec w N.Warpnie
Stary rybak
a po drugie Nowe Warpno buduje sobie wzdłuż J.Nowowarpieńskiego promenadę z tarasami widokowymi.
Dalej już pod silny wiatr udałem się przez Warnołękę, Brzózki (do tej pory bolą mnie zęby), Trzebież, Jasienicę do domu zahaczając o zakład pracy, aby podmienić rowery, bo kto wie może w drugim dniu urlopu pojadę gdzieś dalej :))
Pomysłów na wycieczki ciągle brak, tym bardziej że dni coraz krótsze i deszczowe. Korzystając z dzisiejszego słonecznego dnia moja wycieczka miała być taką małą pętelką Dobieszczyn-Glashutte-Grunhof-Blankensee, ale gdy już miałem skręcić w Grunhof w kierunku Pampow udałem się jednak do Locknitz mając nadzieję że spotkam ekipę bikerów z RS, których skrzyknął we wczorajszym wpisie Krzysiek "Monter" pod pretekstem uzupełnienia "Izotoników" w tamtejszych sklepach Netto i Rewe.
Ścieżka Hintersee-Glashutte
Glashutte i Grunhof (drogi przez wioski w przebudowie)
Ścieżka Glashutte-Grunhof
W Locknitz od strony Rothenklempenow droga też w ciągłej przebudowie
Jezioro Locknitzer See
Po dojechaniu do Locknitz jeden (no może dwa) telefony do "Montera" z informacją o ich pozycji i miejscu spotkania, które wybraliśmy przy 1000 letnim dębie.
Po pół godzinie "Brygada RS" dociera od strony Grambow
Udajemy się do Rewe i Netto w celu "zatankowania" naszych rumaków wysokogatunkowymi izotonikami ;).
Szczęśliwi z udanych zakupów udajemy się na zasłużony odpoczynek nad pobliskie jezioro Locknitzer See (zasłużony bo Wmordewind dzisiaj był wyjątkowo wredny)
Po wspominkach jak to dawniej żyło się w Szczecinie, "Brygada RS" udała się w kierunku skąd przyjechała do Locknitz tzn. do Grambow a ja z wiatrem w plecy do Plowen, aby tradycyjnie przez Blankensee, Buk, Dobrą, Bartoszewo wrócić do domu.
Plowen
Dzień minął mi na fajnej wycieczce korzystając że słońce wyjątkowo dopisało i miałem okazję znowu spotkania się z wielkimi fanami jazdy na rowerze.
Trasę do Altwarp wybrałem tylko dlatego, aby schować się w leśnych kniejach przed wszechobecnym silnym wiatrem, który dzisiaj królował w naszym regionie. Wycieczka ta pozwoliła mi w tym roku przekroczyć 6000 km jazdy rowerem :).
Dzisiejszy cel wycieczki do końca nie był mi znany, ze względu na wszech panujący dzisiaj "Wmordewind", poza tym ostatnio nie mam weny do organizowania nowych wycieczek. Ze względu że dawno nie byłem w Locknitz obrałem kierunek na to miasto, ale żeby nie było za łatwo to trochę okrężną drogą, odwiedzając przy okazji fajne jeziorko koło miejscowości Sonnenberg, które odkryłem dzięki wielu wpisom o nim w naszym blogu przez kolegę Jaszka. Dzisiaj słońca nie brakowało, ale jest już bardzo zimno...gdy wyruszyłem o 8.00 było tylko 5 stopni, no cóż mamy jesień :(.
Trasa:Police-Bartoszewo-Dobra-Linken-Grambow
Linken o poranku
Sławna już ścieżka Linken-Grambow
Nastawnia w Grambow
Gdy dojeżdżałem do Lebehn skręciłem na prawo w wąską asfaltową drogę, która jest króciutką częścią (do miejscowości Sonnenberg) sławnej Trasy "Odra-Nysa". Przed wspomnianą miejscowością Sonnenberg skręcamy w lewo nad jeziorko, które nie dosyć że jest z prześliczną plażą to można tu w spokoju się wykąpać i zjeść posiłek przy wielu postawionych tam stołach i ławkach (naprawdę polecam odwiedzić w upalne dni).
Droga dojazdowa do jeziorka
Przez Sonnenberg, Glasow, Retzin udałem się do Locknitz.
Sonnenberg
Retzin
W drodze do Locknitz nie omieszkałem odwiedzić J.Locknitzer i 1000-letniego dębu.
Wielu bikerów z tego forum robi tu zakupy
Locknitz
Zawsze gdy wracam z Locknitz przez Plowen zatrzymuję się przy wieży obserwacyjnej z której rozciąga się panorama na Plowen.
Plowen
Jadąc z Plowen zahaczyłem o jezioro Kutzowsee, nad którym dzisiaj nie było wypoczywających i grillujących.
Ośrodek młodzieżowy nad J.Kutzowsee
Dalej to typowy lajcik z wiatrem w plecy przez Blankensee, Dobrą, Bartoszewo, Tanowo do domu