Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki do Niemiec

Dystans całkowity:20973.73 km (w terenie 143.79 km; 0.69%)
Czas w ruchu:967:40
Średnia prędkość:21.34 km/h
Maksymalna prędkość:52.60 km/h
Suma podjazdów:329 m
Suma kalorii:1060 kcal
Liczba aktywności:212
Średnio na aktywność:98.93 km i 4h 39m
Więcej statystyk

Torgelow 2012

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(9)



Co tam moje sto parę, w porównaniu z naszymi koleżankami i kolegami, którzy w tą zimną i wietrzną pogodę suną w kierunku Berlina na Sternfahrt. Nie pojechałem z nimi bo...trochę za zimno, trochę za daleko, no może w przyszłym roku. Wracając do tematu, będąc ostatnio w Egessin obiecałem że niedługo przejadę się do Torgelow, no i dzisiaj się przejechałem do tego małego miasteczka ze skansenem Ukranenland.

Trasa: Police-Hintersee-Ahlbeck-Eggesin-Torgelow-Viereck-Borken-Grunhof-Pampow-Blankensee-Dobra-Tanowo-Police

Eggesin



Coś dla Krzyśka "Montera"


Torgelow




Z braku "Ojro" zdjęcia skansenu Ukranenland robiłem po drugiej stronie rzeki Uecker

Dzisiaj dokuczał mi wiatr, ale już się do niego przez te lata jazd na rowerze przyzwyczaiłem no i było trochę zimno...współczuje jadącym do Berlina.

Powrót




Bociek w Pampow

Tradycyjnie mini ZOO w Blankensee

Gdy dojechałem do Blankensee zastałem tam wielki festyn (oj jadła i picia to oni mieli na stołach).


Zabytkowy sprzęt rolniczy

A tu dla odmiany nowoczesny

Dzisiaj nastał chyba dzień festynów bo gdy dojechałem do Dobrej, na tamtejszym stadionie ludziska też ostro się bawili.


Po drodze sprawdziłem małą architekturę na ścieżce do Łęg

Kamp ("Karniner Hubbrücke")

Piątek, 25 maja 2012 · Komentarze(9)


Trasa na mapie w jedną stronę, powrót przez Warsin, Rieth

Wycieczkę tę zaplanowałem sobie już dawno, a to przez wpis na blogu kolegi "Veloxa", który odwiedził to miejsce z kolegą w zeszłym roku. Nie zanudzając Was jest to ocalałe przęsło mostu kolejowego podnoszonego, który kiedyś łączył Kamp z Karnin na Linii kolejowej Ducherow – Świnoujście Główne (więcej tutaj). Wielokrotnie już pisałem na blogu że uwielbiam zwiedzać tego typu budowle, a jeśli są związane z koleją to bez dwóch zdań muszę odwiedzić. Trasę planowałem odbyć jutro, ale ze względu że jest to Dzień Matki, z kolei w niedzielę mamy Święto Cykliczne wziąłem wolne w pracy i udałem się w trasę, którą jak wiele razy zaznaczałem bardzo lubię a ta prowadzi mówiąc w skrócie przez: Hintersee-Ahlbeck-Luckow-Ueckermunde. Na tej części trasy zdjęć za dużo nie robiłem bo jest "obfocona" wielokrotnie.


Ueckermunde

Nowością dalszej trasy były miejscowości w których jeszcze nie byłem, a mianowicie Grambin, Mönkebude, Leopoldshagen, które korzystając że znajdują się nad Stettiner Haft są miejscowościami letniskowymi.


Kościół w Mönkebude

Kościółek w Leopoldshagen

Minąwszy miejscowość Bugewitz poczułem się jakbym wjechał do raju ptactwa wszelakiego. Znajdują się tam rozlewiska wodne i rezerwat ptaków "Anklamer Stadtbruch".


Kościół w Bugewitz


Znajduje się tam swoisty las bez liści, a to zasługa zagnieżdżenia tam kormoranów, których odchody niszczą liście.


Gniazda kormoranów


Tylu dzikich gęsi i łabędzi w życiu nie widziałem




Krótki popas


Droga początkowa biegła asfaltem, aby później zamienić się w szuter

Do celu już niedaleko

No i jesteśmy na miejscu

Muszę przyznać że most podnoszony w Kamp robi wrażenie, jest to wręcz stalowe monstrum. Szkoda że nie miałem euro, ponieważ z Kamp do Karnina pływa autobus wodny a stamtąd byłby lepszy widok na cudo techniki.






Ruch przepływających łodzi, jachtów i motorówek, to jak samochodów na Marszałkowskiej w Warszawie

A to wspomniany autobus wodny pomiędzy Kamp i Karnin

Przystań w Kamp

Droga powrotna ze względu na odległość ta sama, tylko że wracałem przez Warsin i Rieth. Podsumowując wycieczkę, było naprawdę fantastycznie, szczególnie dla ludzi lubiących pstrykać foty ptakom, naprawdę znajdą tam zajęcie na wiele godzin.

Eggesin-Ueckermünde

Niedziela, 20 maja 2012 · Komentarze(8)



Za dużo pisaniny nie będzie, trasa zrodziła się podczas dzisiejszej jazdy korzystając z drugiego dnia weekendu i pięknej pogody, ponadto bardzo lubię tą trasę.

Trasa: Police-Dobieszczyn-Hintersee-Ludwigshof-Ahlbeck-Eggesin-Ueckermunde-Warsin-Rieth-Hintersee-Tanowo-Police


Ludwigshof...nie mogło zabraknąć koni

Eggesin

Wielokrotnie obfocony kościół w Eggesin


Ueckermünde Wita






Dzisiejsza słoneczna pogoda sprawiła, że na drogach i ścieżkach rowerowych pojawiło się mnóstwo niedzielnych rowerzystów po stronie polskiej jak i niemieckiej...gdyby nie mój refleks doszło by do paru kraks (tak to już jest z niedzielnymi rowerzystami i kierowcami).


Tradycja...ścieżka Warsin-Rieth

Rieth...pasażer na gapę

Ścieżka Rieth-Ludwigshof

Dzisiaj też fajnie się jechało, po drodze w przelocie (jak to powiedziała Ania) spotkałem Anię "Vonzan" i Łukasza "Luki7922" próbowałem nawet na asfaltowych odcinkach utrzymać wczorajsze "Misiaczowe" tempo 28-30 km/h....ciężko było, to już nie te lata nie ten sprzęt, ale przez parę kilosów deptałem to tęmpo :)

Altwarp (4-plaże)

Poniedziałek, 7 maja 2012 · Komentarze(7)



Komuś może wyda się śmieszne....plaża w taką pogodę, no cóż też chciałbym żeby pogoda była taka jak chociażby 1 maja, ale korzystając z ostatniego dnia urlopu wybrałem się na tą wycieczkę zainspirowany wpisem naszego kolegi "Misiacza" "Fiszbuła w Altwarp", a w szczególności opisem ukrytych plaż do których jeszcze nie dotarła Polska gawiedź nad Jeziorem Nowowarpieńskim. Lato zbliża się wielkimi krokami, dlatego warto znać fajne, ciche plaże na których podczas gorących dni można się schłodzić. Na Google "wyguglałem" sobie parę takich miejsc, ale zdjęcia z satelity to nie to samo co zobaczyć na własne oczy.
Trasa: Police-Dobieszczyn-Hintersee-Ahlbeck-Vogelsang Warsin-Altwarp-Warsin-Rieth-Hintersee-Tanowo-Police


Hintersee...Bimbisik powrócił na szlak

Ahlbeck...tradycyjnie strusie

Luckow...tradycyjnie kościółek Tuni

Pierwszą plażę znalazłem w okolicach Vogelsang Warsin




Dalej droga zawiodła mnie w kierunku Altwarp do drugiej plaży





Trzecia znajduje się w samym Altwarp




Miejska plaża w Altwarp


Altwarp...tradycyjnie widok na port

Altwarp...nie wiedziałem że w tym mieście jest stary młyn

Droga powrotna to ta sama co parę tygodni temu z RS, czyli po "kocich łbach", starą przedwojenną w kierunku Warsin.


Stara droga Altwarp-Warsin

Altwarp...tradycyjnie cmentarz radziecki

Z Warsin udałem się na czwartą plażę, zapewne dobrze znaną wielu bikerom z tego forum znajdującą się w Rieth.


tradycyjnie...ścieżka Warsin-Rieth


Plaża w Rieth

Dzisiejsza pogoda nie zachęcała do dłuższego pobytu na tych plażach, co chwilę siąpił drobny deszczyk, ale teraz wiem gdzie się schłodzić podczas wycieczek w upalne letnie dni.


Ścieżka Rieth-Ludwigshof

Ludwigshof...nie mogło zabraknąć koników

Prenzlau 2012

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(4)



Będąc na wycieczce z RS w Dolinie Dolnej Odry wcześniej już opisywaną przeze mnie, razem z Małgosią "Rowerzystką" ustaliliśmy na 1 maja wyjazd do Prenzlau. Przy okazji tej wycieczki chciałem sprawdzić, czy nad Jeziorem Unteruckersee byłaby możliwość "cichego rozbicia" namiotu, ponieważ pragnę w Prenzlau zrobić bazę wypadową na trochę dłuższe wycieczki. Wieści o wycieczce szybko się rozniosła na naszym forum, ponieważ na miejsce zbiórki w Linken przybyło 14 osób.


Miejsce zbiórki w Linken

Krzysiek "Monter61" zaproponował, aby obrać kierunek na Locknitz co było dobrym posunięciem, ponieważ przez całą drogę do Prenzlau mieliśmy wiatr w plecy.


Króciutki odpoczynek w Locknitz

Z Locknitz udaliśmy się korzystając z wiejącego wiatru w plecy do Brussow, Carmzow, Baumgarten i Prenzlau (teraz w plecy a co będzie z drogą powrotną)



Dłuższy odpoczynek w Brussow


W niecałe dwie godziny jesteśmy w Prenzlau

Będąc już nad Jeziorem Unteruckersee Krzysiek "Monter61" oznajmił że on i większość grupy chce zrobić szybki maraton wokół jeziora, notabene dodatkowe ponad 38km


"My chcemy maraton wokół jeziora"

Z kolei ja i mała część osób się wyłamała, ponieważ chciałem znaleźć miejsce na ewentualny w przyszłości biwak, a poza tym chcieliśmy później pozwiedzać miasto, co nie było by możliwe z tymi "Cyborgami".



"A my chcemy na plażę"

Grupa Krzyśka ruszyła na zachód jeziora, a nasza w osobach Małgosi, Marzenki "Foxy", Jurka "Jurat" i jego syna Wojtka udała się na wschód. Miejsca na ewentualny biwak nad J. Unteruckersee znalazłem kilka, ale jedno było szczególne, z fajną polaną i plażą a jaka czyściutka woda w jeziorze dosłownie kryształowa, która skusiła na naszych oczach pewną dzieciarnię do kąpieli (my tylko zanurzyliśmy nogi).



Co za rozkosz dla nóg

Po krótkim relaksie nad wodą przyszedł czas na zwiedzanie miasta, które obfituje w masę ciekawych budowli.




Prenzlau i jego zabytki

W umówionym czasie i miejscu nasze grupy powtórnie się spotkały i już razem ruszyliśmy w drogę powrotną, tym razem przez Grunow, Randowtal, Schmollin w którym zrobiliśmy dłuższy popas w tawernie na uzupełnienie tamtejszych płynów izotonicznych ;)


Schmollin, zrobiło się barrrdzo gorąco...o jest otwarta knajpa

Dalsza trasa to istna męczarnia, pełno wysokich podjazdów (w pewnym momencie czułem się jak bym jeździł w górach), najgorszy był wiatr, który przylepił się do naszego peletonu już w Prenzlau i do samego końca nam nie odpuszczał. Przez Grunz, Radewitz, Wollin udaliśmy się do Krackow, w którym opuściła nas Małgosia "Rowerzystka" z dwoma kolegami gdzie pognali w kierunku Nadrensee. My dojechaliśmy przez Lebehen do Schwennenz gdzie także duża część grupy się odłączyła gnając na Bobolin i Stobno. Ja z kolegą z Polic ostro z kopyta ruszyliśmy w kierunku Linken, ponieważ w oddali widać było czarne chmurska, które z porykującymi grzmotami nieuchronnie zbliżały się w naszym kierunku. Gdy dojeżdżałem do Linken zauważyłem że mój kompan z Polic gdzieś zniknął (cały czas myślałem że trzyma się mojego koła). Z Linken juz samotnie, ciągle oglądając się na niebo dojechałem do Polic.

Dolina Dolnej Odry z RS i nie tylko

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komentarze(8)



Wycieczka zorganizowana została przez Jacka vel Jaszek z RS, która miała prowadzić przez częściowo mi znane i nieznane tereny Doliny Dolnej Odry. Na miejscu zbiórki przy jeziorku Słoneczne pojawiło się osiem osób Jarek "Gadzik", Paweł "Misiacz" z małżonką Basią "Misiaczową", organizator wycieczki Jacek "Jaszek" również z małżonką Beatą, Piotrek "Bronik", a na trasie w Warzymicach dołączyła do nas Małgosia. Po drodze a mianowicie dokładnie na samej granicy Warnik-Ladenthin miał miejsce wypadek, który opóźnił naszą wycieczkę, mianowicie młoda dziewczyna jadąca z górki na łyżworolkach, notabene bez kasku i ochraniaczy straciła równowagę i wywracając się na asfalcie dotkliwie rozbiła sobie głowę. Po udzieleniu jej pierwszej pomocy, wezwaliśmy karetkę pogotowia. Do czasu jej przyjazdu dziewczyna była przez nas monitorowa ponieważ rana głowy była bardzo dotkliwa. Po odjechaniu karetki dalsza trasa przebiegała już bez problemów, słońce lekko przymglone, bardzo cieplutki wiaterek pognał nas do Mescherin, w którym dołączyć do nas miała druga ekipa (znajomi Jacka i Beaty).


Znajomy kamień w Ladenthin

14 osobowa ekipa wyrusza w Dolinę Dolnej Odry

Malowniczą ścieżką rowerową, która biegnie wzdłuż Odry ruszyliśmy z Mescherin do Gartz. Zrobiło się bardzo duszno i tym samym częste postoje na uzupełnienie płynów.


Gartz

Dzisiaj ze względu na wspaniałą pogodę na ścieżce rowerowej biegnącej po wale powodziowym z Gartz do Schwedt można było zauważyć bardzo wzmożony ruch rowerowy i na łyżworolkach (dosłownie jak na Bramie Portowej w szczycie). Nasza pętla miała się rozpocząć z mostu w Teerofenbrucke i biegnąć wzdłuż kanałów Holzgrube, Welse i Zachodniej Odry i na wysokości Widuchowej samej Odry z dojazdem do Schwedt.


Początek pętli na moście w Teerofenbrucke

Po drodze można było spotkać wiele urządzeń hydrotechnicznych

Nawet mieliśmy przeprawy w wpław


W oddali Widuchowa

Chłopaki sprawdzają mapy

Trasa dla ludzi ceniących sobie spokój i ciszę jest idealna, po drodze natknęliśmy się na masę podgryzionych drzew przez bobry, czyli jest to miejsce obfitujące nie tylko w wiele gatunków ptactwa ale i tych zwierząt.



Droga powrotna biegła ścieżką rowerową ze Schwedt (do którego nie było czasu wjeżdżać) do początku naszej pętli na moście w Teerofenbrucke i wcześniej opisywaną trasą do Mescherin, gdzie znajomi Jacka pozostawili samochody.


Ścieżka Schwedt-Gartz


Po zapakowaniu rowerów na samochody nasza ekipa zmniejszyła się do ośmiu osób i pognała przez Staffelde, Neurochlitz do Rosówka, w którym na stacji CPN uzupełniliśmy płyny (ze względu na panujący gorąc dojechaliśmy ledwo na oparach). Od Kołbaskowa to już samotna jazda z Małgosią, gdzie minęła nas Tunia witająca nas klaksonem w swoim samochodzie. W Przecławiu pożegnałem się z Małgosią i samotnie przez Warzymice, Rajkowo, Ostoję, Szczecin, Tanowo (przez Siedlice się nie odważyłem, wiadomo czekał by mnie duży podjazd pod górę w Leśnie Górnym a byłem już trochę zmęczony) dojechałem do Polic bijąc następny swój rekord życiowy 161,54 km, a pojutrze Prenzlau :)

Geesow (Salveymuhle 3,2,1)

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(9)



W mordę....padła mi karta pamięci w aparacie (próbuje odzyskać zdjęcia)

Mój 32G Kingston po wieloletnich zapisach moich relacji z wycieczek PADŁ. Próba odzyskania z niego zdjęć, po wielkiej nocnej walce powiodła się częściowo. Piszę częściowo ponieważ odzyskałem zaledwie 1/3 zdjęć zrobionych do Gartz, na szczęście odzyskałem te, które były głównym powodem wycieczki, a mianowicie młynów wodnych nieopodal miejscowości Geesow, nie udało mi się odzyskać zdjęć z "Salveymuhle 1" i Mescherin w którym byłem po raz pierwszy. Do wycieczki tej natchnęła mnie "Tunia", która niedawno odwiedziła i opisała te miejsca na swoim blogu, a że lubię takie budowle hydrotechniczne to cel wycieczki w taki przepiękny dzień padł na "Młyny Salveymuhle".

Moja trasa: Police-Tanowo-Szczecin-Przecław-Kołbaskowo (czyli standard)


Ruch samochodów do granicy w Rosówku olbrzymi

Wyjeżdżając z Granicy w Rosówku skręciłem na Rosow do miejscowości mi jeszcze nieznanej i Tantow, z której z kolei polną drogą dojechałem do Geesow, w którym znajduje się młyn nr.3 "Salveymuhle 3". Jest to najokazalszy z trzech młynów które znajdują się na rzece Salveybach


Rzepak w rozkwicie

Rosow fontanna na wzór koła młyńskiego

Rosow nawet kościoły w Niemczech propagują ekologię i korzystają z energii słonecznej, poza tym dziwna wizja wieży kościelnej


Tantow i tamtejszy dworzec kolejowy

Geesow

Salveymuhle 3 jak wcześniej wspomniałem jest najbardziej okazałym z trzech młynów i dającym najwięcej dla zwiedzających go turystów, poza tym że można tam fajnie odpocząć nad rzeką Salveybach podziwiając mini budowle hydrotechniczne.







Ta budowla też propaguje ekologię, jak widać też korzysta z baterii słonecznych


Z Geesow polną drogą, która o tej porze zachwyca widokiem kwitnących drzew owocowych jedziemy w kierunku młyna Salveymuhle 2.



Młyn numer drugi już nie jest tak duży i nienastawiony na zwiedzanie.





Do Salveymuhle 1 kierujemy się dalej tą samą polną drogą, chociaż do samego młyna, a raczej to co z niego pozostało nie prowadzi żadna droga i aby się do niego dostać, musimy zatoczyć łukiem między krzakami i polem. Niestety zdjęć z ruin Salveymuhle 1 nie mogłem odzyskać z feralnej karty pamięci dlatego posłużę się zdjęciem z Panoramio zrobione przez "Jantyp"


Salveymuhle 1 zrobione przez "Jantyp"

Jadąc dalej dojedziemy do Gartz, które to znamy już z moich wcześniejszych opisów. Z Gartz wybrałem się fantastyczną ścieżką rowerową, która prowadzi przez Park Doliny Dolnej Odry do miejscowości Mescherin, o której wiele razy słyszałem od szanownych kolegów i koleżanek z forum a sam miałem okazję zobaczyć na własne oczy. Niestety zdjęć nie mogę pokazać bo bezpowrotnie zniknęły i nie mogę ich odzyskać :(

W Mescherin pojechałem na most po którym możemy dojechać do Gryfina, ponieważ słyszałem gdzieś na forum że może być już otwarty (szykuję mi się parę wycieczek na których chciałbym z niego skorzystać), ale niestety dalej trwają na nim prace budowlane i jest zamknięty. Z Mescherin dalsza moja wycieczka wiodła do Staffelde z którego ścieżką już po Polskiej stronie dojechałem do Pargowa i Kamieńca (Szlakiem Bielika nie pojechałem ze względu na zły stan ścieżki o którym informowali bikerzy z forum). Droga powrotna zawiodła mnie po raz pierwszy na MASĘ organizowaną przez RS na której spotkałem wielu znajomych z naszego forum i dodatkowo miałem okazję pojeździć sobie w asyście policji trochę po Szczecinie bez obaw że coś mnie rozjedzie. Przez Jasne Błonia, Park Kasprowicza, Tanowo wróciłem do Polic (szkoda mi tylko utraconych, zdjęć z tej fajnej wycieczki).

Pasewalk 2012

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · Komentarze(5)



W pierwotnym moim zamyśle wycieczka miała kończyć się nad Jeziorem Kiessee w Krugsdorf, ale głównie zależało mi na sprawdzeniu, czy przypadkiem rzeczka Randow za wioską Dorotheenwalde nie wylała blokując tym samym wycieczkę do Prenzlau, którą planuję na zbliżającą się majówkę. Pogoda rano wyglądała na znośną (chociaż paluchy mi rano zmarzły) i ruszyłem na:
Tanowo-Bartoszewo-Dobra-Buk-Blankensee


Ten przybytek dla rowerzystów znają już wszyscy

Żeby się nie rozpisywać za dużo:

Mewegen-Rothenklempenow-Koblentz-Krugsdorf


Mewegen

Częściowo odremontowany kościółek w Rothenklempenow

Tradycyjnie wieża

Po odpoczynku nad Jeziorem Haussee ruszyłem w kierunku Dorotheenwalde. Po drodze mijało mnie w obu kierunkach dużo samochodów, czyli był to dowód że rzeka Randow nie wylała, chociaż w tamtym roku jak wylała to paru śmiałków widziałem jak zanurzają swoimi samochodami w tej brei, sam też zaryzykowałem i kiedy woda trochę opadła wjechałem, na szczęście woda sięgała tylko do łańcucha.


No i ....


Na szczęście nie wylała

Nie wylała i nawet ładnie oczyścili boczne rowy melioracyjne, które odbiorą nadmiar wody wpuszczając je na łąki. W tym czasie pogoda wyklarowała się i zrobiło się fajnie ciepło więc pognałem z szybkością błyskawicy nad Jezioro Kiessee w Krugsdorf.



Jezioro Kiessee

Nad jeziorem cisza, spokój, w pobliżu ani żywej duszy, tylko śpiew ptaków i szum wiatru do czasu kiedy się zrobi naprawdę ciepło i zwali tu armia wczasowiczów, jezioro jest naprawdę fajne. Kiedy tak leżałem na ławce patrząc w niebo, wpadł mi do głowy pomysł odwiedzenia Pasewalku do którego z Krugsdorf rzut kamieniem, więc w drogę.


Kościółek w Krugsdorf

To Cacko opisywałem już parę razy

Gdy dojeżdżałem do rogatek miasta wiatr wiał tak silnie mi w plecy że aż szkoda było hamować na światłach w Pasewalku, chociaż wiedziałem że w drodze powrotnej będę miał go z przodu.





Tradycyjnie, na pewno wszystkim się opatrzyło :)


Tutaj chyba wylądowali Flintstonowie

Droga powrotna tradycyjnie biegła przez:
Viereck-Uhlenkrug-Riesenbruck-Marienthal-Borken

Wiedziałem, że to co mi wiało w plecy, zawieje też w gębę, i wiało oj wiałooo, gdy ledwo minąłem Borken, na tym pustkowiu na którym ciągną się bezkresne łąki wiatr tak się rozhulał, a gdy spojrzałem na mój licznik nie wierzyłem że tak wolno można jechać rowerem (nie powiem ile bo wstyd się przyznać). Gdy dojechałem do Glashutte zrobiłem sobie dłużżższą przerwę.


Glashutte i małe co nieco

Po dłużżższym odpoczynku tradycyjnie przez Hintersee, Dobieszczyn, Tanowo do domu.


Już niedaleko

Penkun-Storkow 2012

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komentarze(11)



Po ostatnich paskudnych, deszczowych dniach nastało na niebie wreszcie słońce. Na wycieczkę z RS do Angermunde nie było szans, ponieważ dość znacząco nadszarpnąłem budżet domowy w "pierdołach" do roweru jak to mówi moja małżonka. Północne części Niemiec już objechałem, więc na cel wycieczki wybrałem Penkun w gwoli ścisłości bardzo malownicza miejscowość położona nad siedmioma jeziorami.

Moja Trasa:Police-Tanowo-Bartoszewo-Dobra-Linken-Grambow-Schwennenz-Lebehn-Krackow-Penkun


Ścieżka rowerowa Linken-Grambow

Tradycyjne u mnie zboczenie zawodowe...niszczejący dworzec kolejowy w Grambow

Nie chcę za bardzo Was zanudzać ponieważ trasa wielokrotnie prze zemnie już była opisana, dlatego niech zdjęcia mówią za mnie.



Krutki popas w Lebehn

Pogoda dzisiaj naprawdę była wspaniała: cieplutko, prawie bezwietrznie super się jechało. W Penkun spotkałem naszego kolegę z forum Pawła "Sargath", który wraz z kolegą "Axis" (przepraszam zapomniałem imienia) wybierali się do Prenzlau. Oczywiście o podłączeniu się do nich nie było mowy, dla mnie nie ta liga, więc po objechaniu tego malowniczego miasta pojechałem przez Bussow do Storkow odwiedzić "Starego Koźlaka".

PENKUN










W tym miejscu niedługo pojawią się czereśnie

STORKOW



U Koźlaka nic nowego, wszystko po staremu

Dalsza trasa też tradycyjnie, gdy dojechałem do Krackow skręciłem do Nadrensee zobaczyć czy są już gęsi.


Niestety zauważyłem tylko jedną kaczkę

Nie omieszkałem też odwiedzić ulubionego jeziora Krummer See naszej koleżanki Tuni. Jeziorko malutkie, ale z fajną małą plażą, gdzie można przejeżdżając w pobliżu, w upalny letni dzień się ochłodzić.



Jeden z moich nabytków: kask rowerowy (bezpieczeństwo ponad wszystko)

Poleniuchowałem trochę nad wodą, do tego rower utytłałem niemiłosiernie jadąc i wracając przez mokre, błotniste pola do wspomnianego jeziora, aby dalej udać się to Ladenthin i Schwennenz.


Trzeba się jakość wdrapać na tą góreczkę, których na tej trasie jest parę


Szkoda że u nas takich dróg jest tak mało

Gdy dojechałem do Linken pogoda dalej namawiała do dalszej trasy więc przez Neuenkrug pojechałem na sławną już "Aleję Brzóz"


Bez liści, ale też piękna

Aby tradycji stało się zadość przez Blankensee pojechałem do Dobrej, Bartoszewa, Tanowa i "spełniony" po ostatnich deszczowych dniach przyjechałem do Polic :), i nie mogę się doczekać relacji naszych koleżanek i kolegów z wycieczki do Angermunde (ależ tam miało być atrakcji turystycznych)

Przez dwie granice

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · Komentarze(8)



Po wczorajszym, bezsensownym miotaniu się po domu (wiadomo, paskudna pogoda) dzisiejszy poranek wykazał się nad wyraz słoneczny i bez wiatru. Szybko spojrzałem na serwisy pogodowe, które nie namawiały za bardzo na dłuższe wycieczki, ponieważ popołudniu mogło popadać i miał znowu wiać silny wiatr z zachodu. Szybka decyzja, i celem wycieczki padło na pętle Police-Hintersee-Glashutte-Grunhof-Pampow-Blankensee-Buk-Dobra-Bartoszewo-Tanowo-Police. Słoneczko pięknie świeciło, ani jednej chmurki na niebie, wiatru prawie w ogóle, pomyślałem że Meteo chyba znowu się myli i gdy zbliżałem się do granicy w Hintersee myślałem już o zmianie decyzji i pojechać do Locknitz (żebym nie zapomniał, to mam dobrą wiadomość dla fanów jazdy z Dobieszczyna do Nowego Warpna, jak przejeżdżałem przez Dobieszczyn widziałem na tej drodze zerwany asfalt i znaki drogowe mówiące o robotach drogowych...nareszcie)



Mały popasik

Krzyż Barnima

Tutaj zastanawiałem się czy nie jechać do Locknitz

Ścieżka jak marzenie



Gdy dojechałem do Glashutte wiatr pomału zaczął przybierać na sile, a na niebie zaczęły płynąć z zachodu pierwsze "chmurska", a więc Locknitz odpada i trzymamy się planu, jedziemy przez Grunhof do Pampow.


Były dworzec w Glashutte



Pampow




Bocianów w Pampow jeszcze niema

Z Pampow rzut kamieniem do Blankensee, gdzie po drodze nie omieszkałem zrobić zdjęcia w mini zoo Lamom, które często oglądamy dzięki zdjęciom Jotwu




Blankensee

Z granicy w Blankensee tradycyjnie przez Buk, Dobrą, Sławoszewo, udałem się do Bartoszewa.


Początek nowej ścieżki rowerowej w kierunku Łęgi

Sławoszewo (Pagoda nad stawem)

Krótki popas nad Jeziorem Bartoszewskim


Na ścieżce Tanowo-Police bez zmian czyli nic

Przez Tanowo po nowej ścieżce rowerowej wróciłem do domu i gdy piszę te słowa za oknem znowu zrobiło się chłodno, wietrznie, szaro, buro i do d..y ;(