Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki do Niemiec

Dystans całkowity:20973.73 km (w terenie 143.79 km; 0.69%)
Czas w ruchu:967:40
Średnia prędkość:21.34 km/h
Maksymalna prędkość:52.60 km/h
Suma podjazdów:329 m
Suma kalorii:1060 kcal
Liczba aktywności:212
Średnio na aktywność:98.93 km i 4h 39m
Więcej statystyk

Hackerle

Niedziela, 17 września 2017 · Komentarze(5)
Po wczorajszym porannym pechu, który nie pozwolił mi wyjechać rowerem na jakąś konkretną wycieczkę (uszkodzona bateria w umywalce, przez którą niemożna było zakręcić wody a to z kolei zmusiło mnie do poszukiwania nowej i jej zamontowania) udałem się tradycyjnie z chłopakami na jedną z ostatnich "fischbuł" w Riether Stiege. Pech jak to pech tak szybko nie odpuszcza i dzisiaj również trochę mnie doświadczył bo już będąc i czekając na chłopaków w Tanowie zauważyłem, że nie wziąłem aparatu i powerbanku a komórka wskazywała słabą baterię i padła mi w drodze powrotnej w Galshutte. Poza tym było zarąbiście i człowiek mógł trochę się odstresować i zapomnieć o troskach życia codziennego, których ostatnio doświadczam.



(Nie wiem dlaczego nie mogę skopiować mapki z Stravy)

.

Fischbuła (Riether Stiege)

Sobota, 26 sierpnia 2017 · Komentarze(7)
Dzisiaj wyrwałem się z chłopakami na opisywaną przeze mnie wielokrotnie Fischbrötchen, a którą to najlepiej i na bogato podają tylko w Rieth. Po drodze spotkaliśmy grupę "Niewidomi na Tandemach", do których na chwilę się podłączyliśmy i razem pojechaliśmy odwiedzić Jarmark Augustiański w Jasienicy. Z Jasienicy przez Nową Jasienicę, Trzebież udaliśmy się do Rieth by spałaszować tamtejszy przysmak i zarazem cel naszej wycieczki (muszę się przyznać, że zjadłem 2 buły...musiałem być bardzo głodny ;))). W drodze powrotnej kolega Jacek vel "Jaszek" miał pecha i tuż za Rieth pękła mu linka od tylnej przerzutki  (dalsza trasa była dla niego istną mordęgą i makabrą).





Jasienica i Jarmark Augustiański








.

Locknitz

Środa, 23 sierpnia 2017 · Komentarze(4)
Dalszy ciąg bujania się po okolicy (pogoda dalej taka jakaś nijaka, która nie napawa mnie do dłuższej trasy).



(Zrobione 80 km (zapomniałem włączyć STRAVĘ)

LOCKNITZ



Dworzec w Locknitz

Tradycjne foto "KOTA"

Przystań w Locknitz

.

Koblentz

Wtorek, 22 sierpnia 2017 · Komentarze(8)
Ostatni 3 tydzień urlopu mam nadzieję spędzić w siodełku, o ile oczywiście nasza kapryśna aura w tym roku pozwoli. Pierwszy tydzień był bardzo intensywnie chodzony w bieszczadzkim piekle...mówię piekle bo dosłownie i w przenośni temperatury w cieniu dochodziły do 37 stopni, i dla mnie człowieka przyzwyczajonego do temperatur bardziej umiarkowanych był to szok termiczny, ale i tak zakochałem się w tych "górkach" i na pewno nieraz tam jeszcze wrócę, bo dużo jeszcze pozostało do zwiedzenia i przechodzenia. Drugi tydzień był bardziej laytowy, choć również spędzony w biegu, a  polegał na zwiedzaniu Wieliczki kochanego od dawna Krakowa, teściowej i Warszawy. Dzisiaj nie zrażony pochmurnym dniem (jak ja marzyłem o takim chmurkach wspinając się na Tarnicę, Halicz i Rozsypaniec)  wyskoczyłem na swoją pętelkę do Koblentz tylko w krótkich spodenkach, i to było moją zgubą bo tyłek i nogi zmarzły mi okrutnie (jeszcze do tej pory nie mogę odtajać).







Boże, który to już raz było focone


Jezioro Haussee


W drodze pomiędzy Dorotheenwalde a Breitenstein wylała rzeka Randow i czeka nas przeprawa w pław


Tylko łabędzie mają radochę

I aby tradycji stało się zadoś "Grobowiec Rodziny Von Eickstedt".


.

Nowe Warpno (reaktywacja)

Niedziela, 30 lipca 2017 · Komentarze(8)
Zaprawdę, powiadam Wam, oto syn marnotrawny właśnie powrócił na szlaki rowerowe (po wielu trudach i znojach pracując ciężko przy remoncie mieszkania by tym samym zadowolić małżonkę, a ta z kolei by dała mi wieczną dyspensę na moje wyjazdy rowerowe :P). Dzisiejszy wypad to jak kiedyś powiedział klasyk z tego forum "Jotwu" "...Nihil novi" tak na rozkręcenie zastałych, starych, zbolałych kości. Nareszcie pogoda dopisała, chociaż temperatura dzisiaj była jak dla mnie zbyt wysoka bo bardzo ciężko się jedzie gdy w słońcu na liczniku widniała liczba 35 stopni (no tak ja narzekam a co mają powiedzieć Ultra szosoni, którzy od wczoraj jadą bez przerwy w "Tour de PoMorze 700 km".



No to jedziemy











Muszę pochwalić się nową za niewielkie pieniądze torbą podsiodełkową firmy Author, która jest tak pojemna (12 litrów), że spokojnie zastępuje mi plecak, który w takie jak dziś gorące dni jest sporym balastem i męczy moje plecy okrutnie.

Rieth (dzisiaj bez pałaszowania fiszbuły)





Przybyło trochę nowych łodzi



Pierwszy raz widzę Gunicę, która o tej porze roku wystąpiła z brzegów, zazwyczaj w lipcu poziom wody jest bardzo niski.


.

Penkun

Niedziela, 18 czerwca 2017 · Komentarze(8)
Jak to mówią "na kaca najlepsza praca", i też tak zrobiłem po wczorajszym rodzinnym spotkaniu na grillu. Po wczorajszych opadach dzisiaj grzechem byłoby siedzieć w domu i nie zaliczyć jakieś pętelki. Z mojej strony padło na Penkun, ponieważ w tym roku tam jeszcze nie zawitałem, a miejsce to ma swój niepodważalny klimat i urok. Jadąc w kierunku Penkun w pewnym momencie pojawił się ON, czyli pan Wmordęwind, który od razu powiedział mi, że lekko nie będzie i wczorajsze biesiadowanie wyjdzie mi bokiem. Faktycznie tak było szczególnie na hopkach pomiędzy Schwennenez a Krackow-em (na szczęście przytuliłem się do jakiegoś leciwego "szosona" i było dużo lepiej. Gdy wyjeżdżałem z Penkun w kierunku Wollin-a myślę sobie teraz będzie lżej wiaterek będzie w plecki, a tu dosłownie na moich oczach wiatr zmienił kierunek i patrząc na wiatraki te zaczęły się okręcać i znowu wiatr w ryło, tym samym moje wczorajsze procenty straciłem bezpowrotnie. Ogólnie rzecz ujmując nie było tak źle (trochę się droczę) pogoda wyśmienita, na trasie mnóstwo bikerów i znowu wpadło parę kilometrów (w tym roku ciężko mi idzie z ich wykręceniem).





Moja trasa


Ja również to cudo uwieczniłem

Na trasie w kierunku Lebehn

Penkun

...i tradycyjnie te same ujęcia









Kościółek w Begemuhl


Wszechobecne niemieckie wiatraki (swoją drogą dobrze pokazują skąd wieje wiatr)


Kościół w Wollschow

Locknitz






Za Locknitz miałem odbić w kierunku Boock, ale szkoda mi było tak fajnego dzionka i pojechałem w kierunku Hintersee, by stamtąd tradycyjnie wrócić do domku.


.

Na kijach do Rieth na Hackerle

Czwartek, 15 czerwca 2017 · Komentarze(7)
Dzisiaj moja małżonka zapragnęła spróbować polecanej niejednokrotnie przeze mnie na tym forum smakowitej Fischbrötchen Hackerle w Riether Stiegei dlatego też dzisiaj z jazdy rowerowej nici, ale trenujemy Nordic Walking, który przyda się nam latem w Bieszczadach. Rano wsiadamy w samochód i dojeżdżamy do ścieżki rowerowej prowadzącej w kierunku Rieth.





Nasza Trasa


Krótki odpoczynek (małżonka pierwszy raz na granicy w Rieth)


Plaża w Rieth (Rieth bardzo jej się spodobało)



Dochodząc do Riether Stiege przypomniało mi się, że imbis w tym roku otwarty jest tylko w piątki, soboty i niedziele (no tak, dzisiejszy wolny dzień zmylił moją czujność). Faktycznie gdy doszliśmy do celu naszej wędrówki imbis w którym podają smaczne Hackerle był zamknięty na głucho :((((. Niepocieszeni z obrotu sytuacji udaliśmy się w drogę powrotną. Ktoś "z góry" widział nasze smętne i niepocieszone miny gdy wracaliśmy z powrotem do samochodu i chcąc nam to w jakiś sposób zrekompensować tuż przy ścieżce rowerowej w kierunku Karczna moja małżonka zauważyła przeogromną ilość grzybnych kapeluszy wystających w leśnych ostępach. Muszę przyznać, że mieliśmy farta bo uzbieraliśmy cały woreczek śniadaniowy maślaków i kurek (czyli grzyby naprawdę już są.








.

Nowe Wrpno

Niedziela, 11 czerwca 2017 · Komentarze(5)
Wczoraj spędziłem w pracy 16,5 godziny, aż się we łbie lasowało (mamy raz na 6 lat legalizację różnych przekaźników i w tym roku również). Wyjeżdżając z domu wiedziałem że SETA dzisiaj nie pęknie, ponieważ naprawdę byłem zmęczony po całodniowym staniu i klęczeniu na nogach a w tygodniu remontem w domu. Dlatego miało być laytowo w ten bardzo słoneczny dzionek i też tak było ponieważ lubię trasę wiodącą do Nowego Warpna a stamtąd do Rieth.




Nowe Warpno


Altwarp widziane z Nowego Warpna












Wjeżdżamy do Rieth...ileż to już razy



Wyspa Riether Werder


Teraz są już 2 platformy pływające

Nie mogło zabraknąć koni z Ludwigshof-u


Słoneczko dzisiaj paliło równo i na liczniku miałem 32 stopnie w słońcu, ale było jak wspomniałem na początku bardzo laytowo

Altwarp po raz 2

Sobota, 27 maja 2017 · Komentarze(10)
NARESZCIE dzisiaj mogłem wyrwać się z chaty...co za ulga nie musząc wąchać tych gładzi i farb. Trochę się bałem dalszego wypadu, ponieważ trochę zaniemogłem i odczuwam ból kolan po ostatnim kładzeniu paneli i skręcaniu mebli i całej reszcie remontu, gdzie moje ciało dostało ostrych zakwasów (no tak, swoje latka się ma). Tak więc przekonałem moją małżonkę (tym bardziej, że jest bardzo zadowolona z I fazy remontu), że mój organizm domaga się regeneracji i dotlenienia. Dzisiaj było mi obojętnie gdzie się udam, najważniejsze to kręcić i kręcić i tak przy okazji zaświtało mi w głowie, że w tym roku nie "szamałem" jeszcze "fischbuły" w Rieth. Dlatego też aby sobie na nią zasłużyć, okrężną drogą przez Altwarp udałem się do Riether Stiege po najwspanialszą w tym układzie słonecznym Fischbrötchen Hackerle, którą można tylko tam dostać. Aby nie być gołosłownym spotkałem tam małżeństwo z wielkopolski (również pozytywnie zakręceni na rowerach), które często czyta wpisy naszego kolegi z tego forum Pawła "Misiacza" i w ten weekend zapragnęło zasmakować tego cuda. Po pierwszej degustacji była następna i jeszcze na wynos, choć mówiłem im, że w Altwarp (bo tam się udali) również można ją dostać.






Warsin (plaża i zlot motocyklistów)









Altwarp












Rither Stiege i Fischbrötchen Hackerle




Niestety jutro dzień bez roweru na rzecz plażingu  (wypad z wnukiem nad morze).


.

Koblentz

Wtorek, 2 maja 2017 · Komentarze(6)
Dzisiaj tylko pasjonaci jazdy rowerem, albo wariaci wypuścili się w trasę przy tym wiejącym wietrze. Jak żyję "zefirek" nigdy mnie tak nie sponiewierał, szczególnie od Marienthal do Glashutte, gdzie znajdują się bezkresne otwarte tereny pastwisk. Dopiero w Glashutte mogłem się schować w leśnych ostępach i trochę odpocząć (do tej pory szumi mi w głowie od tego wiatru).
Trasa to taka moja "pentelka"  w kierunku Koblentz.



Remont kościoła w Mewegen i odpoczywający "bociek"


Rothenklempenow
Tablica na kościele w Rothenklempenow


Do tego zdjęcia natchnął mnie 
Michał vel Michuss


...i tradycyjnie mauzoleum rodziny von Eickstedt w Koblentz


...nareszcie pękł 1 tysiączek



.