Ząb (k/Zakopanego)

Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 · Komentarze(10)
Pozdrowienia z wspaniałych polskich gór dla wszystkich bikerów z Bikestats (nastał sierpień, czas urlopów i mały odpoczynek od rowera :()



Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów


Świstowa Czuba


Kępa (zejście do Morskiego Oka)



Moja małżonka Bożena odważnie dotrzymywała mi kroku

Pasewalk (Remake)

Niedziela, 24 lipca 2011 · Komentarze(17)



Dzisiejsza trasa:Police-Tanowo-Bartoszewo-Dobra-Buk-Blankensee-Rothenklempenow-Dorotheenwalde-Rothenklempenow-Locknitz-Pasewalk-Viereck-Uhlenkrug-Borken-Glashutte-Hintersee-Dobieszczyn-Tanowo-Police

Dzisiejszą trasę zaplanowałem inną, ale jak to z planowaniem wychodzi to każdy chyba wie. Na mojej drodze stanęły dzisiaj dwa żywioły, po pierwsze strrraszny wiatr (Wmordewind ostatnio mnie nielubi), oraz wylana rzeczka "Randow" za miejscowością Dorotheenwalde, która zablokowała mi drogę do Krugsdorf. Gdy po trzech dniach ulewy wreszcie wyszło słońce zapragnąłem jechać gdzieś dalej i padło na Prenzlau (miasta w którym obok Pasewalku robiłem kiedyś zakupy razem z rodzicami za czasów NRD). Wiatr to jeszcze bym przebolał, chociaż dzisiaj był bardzo silny, ale gdy dojechałem do rzeczki "Randow" to mnie zamurowało, po drugiej stronie mostu jak okiem sięgnąć pełno wody, myślę sobie że ściągnę buty i jakoś przejdę lub przeniosę na plecach rower, ale gdy zobaczyłem VW Transportera, który próbował przejechać i dokąd mu sięgała woda, zrezygnowałem (VW też zrezygnował) i wróciłem do Rothenklempenow, skąd udałem się do Locknitz.


Mewegen (dorosłe już bociany, które niedługo nas opuszczą)

Rothenklempenow (tradycyjnie, ale z innym rowerkiem :)

Wylana rzeczka "Randow", która stanęła mi na drodze do Prenzlau

W Locknitz odwiedziłem wieżę zamkową, którą jakoś pomijałem w poprzednich wycieczkach i udałem się do Pasewalku.


Wieża Zamkowa w Locknitz

Rossow (tamtejszy kościół)

Gdy dojeżdżałem do Pasewalku wiatr był nie do zniesienia,do tego jeszcze zimny (w łydkach poczułem że mnie łapią skurcze) i tego powodu zdałem sobie sprawę że z Prenzlau będą nici. Zwiedziłem za to sobie miasto (chciałem zjeść Misiaczowego KEBABA, ale było zamknięte)


Tradycyjnie już katedra w Pasewalku

"Misiaczowy" Kebab (który to już KEBAB z koleji)



Uliczki w Pasewalku

Z Pasewalku udałem się znaną mi już trasą do Viereck-Uhlenkrug-Riesenbruck-Marienthal (przez które przepływa też rzeczka Randow i modliłem się żeby tutaj też nie wylała)-Borken z którego udałem się do Glashutte, a nie jak poprzednio do Grunhof i Pampow, aby przez Świdwie dojechać do Tanowa (po ostatnich deszczach dopiero muszą tam być błotne kałuże, dlatego też zrezygnowałem dzisiaj jazdę przez Stare Leśno z Polic do Bartoszewa).


Popas w Glashutte

Z Glashutte super ścieżką dojechałem do Hintersee, skąd skręciłem na Dobieszyn, Tanowo i żeby przekroczyć magiczne 120 km przejechałem się po Policach.


Tradycyjnie granica w Hintersee-Dobieszczyn.

Ogólnie wycieczka udana, rower sprawuje się znakomicie (cóż za prędkości można na nim uzyskać), ale w tym roku pogoda trochę nie dopisuje nam rowerzystom, albo silne wiatry, albo deszcze nam padają, ktoś powie Ocieplenie Klimatu chyba mamy (może coś w tym jest).

Unibike Globetrotter GTS (Jazda testowa)

Niedziela, 17 lipca 2011 · Komentarze(13)



Wreszcie Go mam. W piątek stałem się posiadaczem Rolls-Royce tras rowerowych "Unibike GLOBETROTTER GTS". Może Rolls-Royce to za dużo powiedziane, ale ja go tak postrzegam po mojej pierwszej jeździe testowej. Zakup ten planowałem w przyszłym roku, ale moja Merida za szybko się wyeksploatowała i wymagała trochę wkładu pieniężnego, co przyśpieszyło w/w zakup. Wrażenia z jazdy BEZCENNE, ten kto przesiadł się z "MTB" na Trekkinga poczuje się jakby faktycznie jechał Rolls-Roycem, duże koła, nareszcie czuję jak pracują prawidłowo amortyzatory i dużo, dużo innych wrażeń, których teraz nie wspomnę (najbardziej podoba mi się nóżka w tym rowerze :)). Na przełamanie lodów wybrałem krótką może trasę, ale po wczorajszych urodzinach u mojej przyszłej synowej (a szczególnie duże ilości napojów izotonicznych z współteściem) nie skłaniały do dalekiej trasy: Police-Tanowo-Blankensee-Glashutte (dane z wycieczki są tylko orientacyjne, bo nie zamontowałem jeszcze licznika).


Unibike GLOBETROTTER GTS na granicy w Hintersee

Ścieżka rowerowa niedaleko Glashutte

Glashutte i nowy rowerek ;)


Następnie udałem się do Grunhof i dalej do Pampow



W Pampow sesja zdjęciowa dorosłym już bocianom

Tym rowerem tak super się jedzie, że nie chce się człowiekowi nawet zatrzymywać na jakiś popasik, zrobiłem to dopiero w Blankensee


Następnie to już tradycja Buk-Dobra-Bartoszewo-Tanowo


Dobra wiadomość: ścieżka z Tanowa do Trzeszczyna budowana jest w wielkim tempie (jak na polskie warunki przystało :))

Jednym słowem, jazda była wspaniała, wrażenia niezapomniane, już planuję jakieś dalekie wycieczki, czas zmienić awatara na blogu a Merida po sierpniowym urlopie pójdzie do remontu i będzie mi służyła tylko do jazdy do pracy (12 km dziennie), a mój Rolls-Royce tras rowerowych "Unibike GLOBETROTTER GTS" pod plandeką będzie czekał na wielkie wyprawy ;).

Wycieczka do Podgrodzia (plaża w Miroszewie)

Sobota, 9 lipca 2011 · Komentarze(4)



Ostatnio mam coraz mniej pomysłów na wycieczki, a dzisiaj "Meteo" zapowiadało dużo słońca, i gdzie tu się wybrać w taką spiekotę, chyba że nad wodę, której w rejonie Polic nie brakuje bo przecież jest Zalew Szczeciński. Niedawno byłem w Miroszewie koło Nowego Warpna gdzie jest mała fajna plaża, oraz Podgrodzie, w którym dawno nie byłem.
Słońce już od rana mocno grzało, i po ostatniej nieudanej próbie kąpieli w jeziorku Krummersee niedaleko Pomellen ;) tym bardziej utwierdziło mnie że dobry obrałem kierunek dzisiejszej wycieczki, a że większość trasy biegła przez gęsty bukowy las co w taką spiekotę nie jest bez znaczenia dla nas rowerzystów. Trasa: Police-Trzebież-Brzózki-Warnołęka-Nowe Warpno-Miroszewo


Kościółek w Niekłończycy

Boże jak my musimy wszystko dewastować (kiedyś tutaj była moja przekaźnikownia)

Faktycznie jadąc drogą w kierunku Nowego Warpna jedziemy przez gęsty las i czuło się w nim przyjemny chłodek w tą dzisiejszą spiekotę. Do Miroszewa skręcamy na rogatkach Nowego Warpna kierując się na Podgrodzie (odbijamy w lewo przy cmentarzu w Nowym Warpnie). Plaża jest wąska, ale długa i kto lubi spokój na pewno tam go znajdzie.


Plaża w Miroszewie

Woda w zalewie była wspaniała (cieplutka i w miarę czysta), dobrze tak po jeździe rowerkiem wskoczyć do jakiegoś bajorka i zrelaksować się. Po godzinnej kąpieli (tym bardziej że nagle na niebie pojawiły się deszczowe chmury) pojechałem sosnowym laskiem prosto do Podgrodzia które kiedyś było zamknięte dla zwykłych śmiertelników, ponieważ znajdowała się tam Republika Dziecięca kierowana przez młodzież.


Kaplica w Podgrodziu


Drogę powrotną wybrałem też tradycyjną, aby nie wracać tym samym szlakiem: Nowe Warpno-Myślibórz Wielki-Dobieszczyn-Tanowo-Police


W Nowym Warpnie a dokładnie w Karsznie zrobiłem zdjęcie pałacu, który kiedyś należał do Oddziału Straży Granicznej w Szczecinie a teraz Książnicy Pomorskiej im. St. Staszica w Szczecinie

Jadąc dzisiaj drogą z Nowego Warpna do Dobieszczyna czułem się jakbym jechał ulicą Krzywoustego w największym szczycie, a nie leśną drogą zapomnianą przez Boga i ludzi (tak strasznie zniszczonej, wyglądającej jak ser szwajcarski dawno nie widziałem). Cała ludzkość Szczecina i Polic przyjechała na jagody, a niedługo na grzybki i cały las będzie tonął w śmieciach.


Tanowo-małe bociany już dobrze latają

Wycieczka do Storkow (Wiatrak Koźlak)

Środa, 6 lipca 2011 · Komentarze(6)



Do wycieczki tej skłoniła mnie niedawna wycieczka Rowerzystki i Tuni, a to dlatego że byłem parę tygodni temu w Penkun i zapomniałem zwiedzić w Storkow wiatrak Koźlak tam stojący (bardzo lubię takie klimaty). Pogoda zapowiadała się wyśmienita więc przed 7.00 wyjechałem parokrotnie już opisywaną trasą: Police-Stare Leśno-Bartoszewo-Dobra-Lubieszyn-Grambow


Siedlice, w tle ledwo widać elektrownie wiatrową

Meteo zapowiadało dobrą pogodę, ale rano była tak silna i zimna mgła powodująca u mnie skurcze w nogach. Dopiero w Dobrej wyszło słońce i moje stare mięśnie się uspokoiły.


Ścieżka do Grambow prawie skończona

W Grambow powitano mnie piwem i chlebem ze smalcem (oczywiście jak sobie kupisz :))

Dalej było Schwennenez-Lebehn-Hohenholz-Krackow


W Lebehn udało mi się sfotografować bociana na drzewie (szkoda że nie miałem teleobiektywu)

Kiedyś na Googleerth widziałem że w Hohenholz jest zabytkowy kościółek i pałac do którego się nie dostałem bo już w domu zobaczyłem że obrałem złą drogę.

Ale kościółek w Hohenholz znalazłem



Niemcy pozyskują energię nie tylko z elektrowni wiatrowych ale także z biogazu

W Penkun odwiedziłem tamtejszy rynek, który poprzednio jakoś ominąłem.





Zajechałem też na plażę w której, miałem się wykąpać, ale było tak dużo dzieciaków (wiadomo wakacje) że o kąpieli nie było mowy. Dalej pognałem w kierunku Bussow na przepyszne czereśnie o których opisywała Małgosia z Tunią (nie powiem one też były powodem tej wycieczki).


Sztuczne jezioro po wyrobiskach żwiru

Bussow (po czereśniach pozostało tylko zdjęcie naszych pań)

Tak sobie jadąc dojechałem do celu wycieczki "Wiatrak Koźlak". Myślałem że to będzie jakaś stara, waląca się budowla a jakież było moje zdziwienie kiedy na bardzo czystej łące, świeżo skoszonej z zapleczem dla takich wędrowców jak ja (są tutaj murowane grile, stoły z ławkami, toalety) stał ON






Nawet jest kącik dydaktyczny o starych narzędziach rolniczych


Naprawdę polecam wszystkim odwiedzić to miejsce. Droga powrotna przez Storkow-Krackow-Nadrensee (Gęsioland)


Dzisiaj miałem szczęście gęsi aż parły mi się na obiektyw

W Nadrensee zrobiło się już tak gorąco, że przestraszyłem się o zwoje mózgowe, które mogły się przepalić, a pamiętając o fajnym jeziorku niedaleko Pomelen podczas mojej pierwszej wizyty w tych rejonach zapragnąłem wreszcie zmoczyć trochę ciało. Psiakrew nie było mi dzisiaj pisane się pomoczyć bo dojeżdżając do jeziorka przyłapałem na ławce tam młodą parkę "in flagranti", która była tak zajęta sobą że mnie nie zauważyli, a ja oczywiście rower w tył na lewo i przez Pomelen-Ladenthin-Schwennenez-Grambow dojechałem do Linken



Droga z Ladenthin do Schwennenez cała rozkopana



Z Linken pojechałem do Neuenkrug gdzie skręciłem na Hohenfelde a tam chciałem zwiedzić stary pałac z wieżą, ale przegonił mnie stamtąd puszczony luzem "Bardzo Zły Pies" ale udało mi się zrobić zdjęcie z przodu pałacu.


Pałac w Hohenfelde

Dalej było tradycyjnie przez Blankensee, Buk, Dobra, Bartoszewo, Tanowo ( jeszcze jedna fajna sprawa, z Tanowa do Trzeszczyna budowana jest następna nitka ścieżki rowerowej, która ma być aż do Polic).

Powrót do Ueckermunde (gorąca plaża :))

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · Komentarze(4)



Po ostatniej chorobie nie pozostało śladu, dlatego najlepiej zahartować organizm w morskiej wodzie (a że do morza daleko, to pozostała plaża w Ueckermunde). Wybrałem plażę w Ueckermunde, bo moim skromnym zdaniem jest to najpiękniejsza plaża w naszym regionie. Trasa podobna do poprzedniej już raz przebytej, ale lekko zmodyfikowana tzn. przez Dobieszczyn do Hintersee, Ludwigshof, Alhbeck, Luckow.

W Dobieszczynie na fundamentach placówki WOP budują prawdopodobnie zajazd w kształcie łodzi

Ludwigshof (tradycyjnie koniki)

Luckow

Gdy zajechałem do Ueckermunde, plaża była prawie pusta (no tak przecież to poniedziałek), ale woda była cieplutka i wspaniała po prostu super. Przy dzisiejszym słońcu ja wyschłem szybko, gorzej z moimi spodenkami bo nie wziąłem zapasowych a chciałem jeszcze dokładnie zwiedzić miasto.


Plaża w Ueckermunde


Port rybacki i ujście rzeki Uecker

Wjechałem jeszcze do Mariny w Uckermunde (coś wspaniałego, super jachty i niemiecki porządek)


Marina w Ueckermunde

Ścieżką rowerową z plaży dojechałem na bulwar nad rzeką Uecker (niezapomniane widoki)


Stateczek Misiacza

Starówka w Ueckermunde to perełka architektoniczna, trudno w paru słowach opowiedzieć to trzeba zobaczyć.



W drodze powrotnej zajechałem też do ZOO, a tu wielkie zdziwienie, myślałem że w portfelu mam 10 euro, a tu pustka (małżonka prawdopodobnie POŻYCZYŁA, ponieważ jest obecnie na wycieczce z zakładu pracy na Litwie). Nic, następnym razem.


ZOO

Drogę powrotną wybrałem przez Warsin, ponieważ chciałem zobaczyć w jakiej fazie budowy jest ścieżka rowerowa Warsin-Rieth.

Na ścieżce bez zmian, tylko wyrównano pobocza i posadzono soczyście zieloną trawę

Dalej było tradycyjnie, wiele razy opisywane prze zemnie: Rieth, Ludwigshof.

Sławna już wieża widokowa w Rieth

Z Hintersee gnałem do domu prawie przez całą drogę 25-26 km/h bez odpoczynku (bo zmitrężyłem trochę czasu na plaży), a o 16.00 miał przyjechać kurier z moimi zamówionymi butami trekkingowymi, w moje ukochane góry (sierpień będzie należał do nas).

:)) na szczęście zdążyłem.

Wycieczka Police-Rieth-Trzebież-Police

Sobota, 25 czerwca 2011 · Komentarze(3)



Dzisiaj nie miałem żadnego pomysłu na wycieczkę, tym bardziej że rano wstałem z bólem gardła (dziwne bo nie piłem żadnych zimnych "Napojów Izotonicznych":)). Zbadałem gorączkę a na termometrze 35,6 stopni czyli osłabienie. Mówię sobie trzeba to wyleczyć jakąś wycieczką tym bardziej że za oknem ładnie świeci słońce. Jak powiedziałem wcześniej nie miałem pomysłu, więc jadę przed siebie, i tak dojechałem do Tanowa, później do Dobieszyna a do Hintersee rzut kamieniem więc jadę, tak nawiasem mówiąc to przy ścieżce w Hintersee do Ludwigshof postawiono IMBIS dla zgłodniałych bikerów


Imbis na ścieżce rowerowej Hintersee-Ludwigshof

Ludwigshof

Dzisiaj "Wmordewind" też nie dał o sobie zapomnieć bo wiał jak oszalały i co chwilę zmieniał kierunek. I tak razem dotarliśmy do Rieth


Ścieżka rowerowa Ludwigshof-Rieth

W Rieth pojechałem na przystań jachtową, ale zastałem ją zamkniętą z powodu remontu.


Widok z plaży na wyspę Riether Werder

Z plaży w Rieth pojechałem na mostek nad rzeką Myśliborka, a zarazem jest to przejście graniczne Rieth-Nowe Warpno.


Willa Rieth (hotel, który bardzo się reklamuje na na całej trasie z Hintersee do Rieth

Most graniczny Rieth-Nowe Warpno

Z granicy pojechałem w kierunku Nowego Warpna, i tak jak pisała nasza koleżanka "Rowerzystka" nie jest to za dobra droga, która ciągnie się w gęstym bukowym lesie, ale jakoś znośnie się na niej jedzie. I tak dojedziemy do drogi Nowe Warpno-Myślibórz Wielki, faktycznie zjazd z tej drogi na ścieżkę jest źle oznakowany i można go pominąć ponieważ znak powinien być większy i na owej ścieżce a nie po drugiej stronie drogi.

Znak mówiący o zjeździe z drogi na ścieżkę w kierunku Rieth

Gdy już zjedziemy trzymamy się znaku z niebieskim tłem i czerwoną kropą

Ja skręciłem na Myślibórz bo jakoś dziwnie źle się czułem (chyba to osłabienie), a później w stronę Trzebieży i do Polic.

Wokół Polic (też light-owo i okropny Wmordewind)

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komentarze(2)



Długi Weekend a za oknem chmury i zaczerpnięty od Misiacza "Wmordewind" :), dlatego taki krótki dystansik wokół Polic (obym mógł szybko wrócić gdy zacznie padać). W związku z dzisiejszą fatalną pogodą pytanie gdzie jechać?, patrząc na mapę uświadomiłem sobie że nigdy niebyłem w Nowej Jasienicy, która de facto położona jest rzut kamieniem od Polic. Faktycznie "Wmordewind" dzisiaj bardzo dokuczliwy dlatego pojechałem lasami z Polic do Podbrzezia. Biegnie tamtędy Czerwony Szlak im. Stefana "Taty" Kaczmarka, który parokrotnie (może niecały przejechałem).

Parking w Podbrzeziu
Z parkingu wjeżdżamy w super asfaltową drogę (Boże daj takich więcej) zamkniętą dla samochodów wzdłuż której rośnie mnóstwo już dojrzałych jagód.


Miał być krótki a zrobił się trochę dłuższy odpoczynek :)

Po pewnym czasie dojedziemy do rozwidlenia dróg, którą w lewo dojedziemy do Jeziora Piaski a jadąc prosto do wsi Karpin tzw. Zielonym Szlakiem Ornitologów.


Czerwony Szlak im St.Kaczmarka i początek Zielonego Szlaku Ornitologów

Tutaj Szlak Zielony skręca do wsi Karpin a my chcąc dojechać do Nowej Jasienicy jedziemy prosto

Droga z Karpina do Nowej Jasienicy to po wczorajszej ulewie błoto i wyboje. Nowa Jasienica to raptem dwa domostwa ukryte w lesie (plus antena GSM), z osady tej do Jasienicy dojedziemy asfaltową drogą



Nowa Jasienica

Z Jasienicy pojechałem do Starych Polic i korzystając że słońce wyszło za chmur a na liczniku malutkooo nakręconych kilometrów skręciłem na naszą policką plażę nazywaną potocznie "MIjanką" (szczerze mówiąc to nie wiem dlaczego). Droga do niej biegnie po betonowych płytach niezbyt równo ułożonych wzdłuż rurociągu biegnącego do portu ZCH Police.



Tutaj skręcamy w lewo pod rurociągiem

Plaża może nieduża ale czysta i z widokiem na płynące statki i jachty, które płyną ze Szczecina do Świnoujścia


W drodze powrotnej parę fotografii rzeczki Łarpia, która płynie na wschodzie miasta Police. Dawno temu jeszcze przed wojną nad rzeką znajdował się prężnie działający port rzeczny i stocznia (a dzisiaj totalna demolka).






Rzeka Łarpia dawniej i dzisiaj

Wycieczka do Trzebieży

Niedziela, 19 czerwca 2011 · Komentarze(3)



Smutny to widok dla każdego z nas, gdy za oknem pada i niema słoneczka. Dzisiejsza wycieczka do Trzebieży to taki szybki wyskok między opadami deszczu a przebijającym słońcem z granatowych chmur. Trzebież to niegdyś duży port rybacki, a dzisiaj małe senne miasteczko, które w okresie lata pełni funkcję wczasowo-wypoczynkową, oraz z dużą przystanią jachtową (dzisiaj miałem szczęście bo przypłynęło do niej mnóstwo jachtów z całej Europy)








Fotografując przepiękne jachty na terenie Mariny w Trzebieży natknąłem się na dziwny posąg (ciekaw jestem co przedstawia)



Wycieczka bardzo krótka bo zaczęły znowu pojawiać się złowieszcze czarne chmury. W drodze powrotnej fotka z wiaduktu przy ZCH Police na miejsce mojej pracy :).


Moja Praca :)

oraz tablicy pamiątkowej ofiar obozu pracy na terenie fabryki: Hägerwelle

Wycieczka do Penkun (Skansen Freilichtmuseum)

Sobota, 11 czerwca 2011 · Komentarze(6)



Zafascynowany ostatnim pobytem w skansenie "Ukranenland" w Torgelow, oglądając Google znalazłem drugi trochę mniejszy "Freilicht Museum" w Penkun nad Jeziorem Schloss. Jest to dwunastowieczna osada niemiecka, która pokazuje wczesne osadnictwo niemieckie, ale na samym początku muszę przeprosić kolegę Misiacza, którego nie poznałem na drodze pomiędzy Linken a Bismark (prawdopodobnie z małżonką Basią,wracał z Locknitz z napojami izotonicznymi po wyprawie na Rugię :)). Zgonię to na garb mojego zmęczenia po przebytych już 80 km, upale i to że byłem rozpędzony z górki (ale Basię poznałem i pozdrowiłem :)).

Trasa znajoma, parokrotnie już nią jechałem a mianowicie: Police-Stare Leśno-Bartoszewo-Dobra-Linken-Grambow-Schwennenz-Lebehn-Krackow, w którym nigdy niebyłem a dużo czytałem chociażby o muzeum starych samochodów, i rzeźbach na drzewach.


Muzeum starych samochodów

Rzeźby na drzewach

Dojeżdżając do Storkow minąłem wielką farmę elektrowni wiatrowych


Penkun to mała ładnie odrestaurowana miejscowość przez które prowadzi szlak rowerowy Odra-Nysa, oraz pięknie odrestaurowany pałac Schloß-Museum.


Schloß-Museum Penkun

Za 2,00 Euro znowu przeniosłem się parę set lat w przeszłość.




Skansen Freilichtmuseum chociaż trochę mniejszy niż Ukranenland, ale można tu spotkać wiele atrakcji historycznych (poza starymi domami znajdują się tu ogrody ziołowe, stadko fajnych kózek i koników).










Skansen Freilicht Museum

Pora wracać do rzeczywistości i wracać do Polic, powrót wybrałem przez Krackow-Nadrensee ("Gęsioland") i tu moje zdziwienie bo nad jeziorem Dammsee nie spotkałem żadnej dzikiej gęsi (a niedawno tyle ich było).

Jezioro Dammsee w Nadrensee

Dalej pojechałem do Ladenthin (faktycznie prace drogowe w tym mieście bardzo się posunęły), Schwennenz, Grambow, Linken i skręciłem na Bismark przed którym minąłem się z "Rodzinką Misiaczy" (jeszcze raz pozdrawiam). W Neuenkrug skręciłem do Hohenfelde, Blankensee, Dobrą, Tanowo wróciłem do Polic.

A to takie moje wypocinki: